9. Dlatego, że ten uśmiech Ci się podoba.

3K 123 103
                                    

Wzrok wszystkich padł na nasze dwie postury, wtem odważyłam się coś z siebie wydukać.

- Raczej nie mamy o czym. - prychnęłam, biorąc jabłko do dłoni, a wzrok kierując na swoją towarzyszkę, która była zdezorientowana.

W ułamku sekundy szatynka wyrwała mi owoc z ręki, tym samym wyrzucając go gdzieś w dal. Usłyszałam tylko głuchy dźwięk, natomiast nieznajoma nie próżnowała. Chwyciła mnie za rąbek ubrania, ciągnąc mnie za niego.

Rozumiem obdarzanie mnie, na przykład niemiłymi słowami, ale targanie mnie za ubrania?! No to już zbyt wiele.

Migiem złapałam jej kończynę i odciągnęłam od swojej bluzki. Nie siliłam się na lekkie ruchy. Dziewczyna obdarzyła mnie wściekłym i niedowierzającym spojrzeniem. Była chyba w dużym szoku, ponieważ rękę, którą jej strzepnęłam, trzymała nadal w tym samym miejscu w bezruchu, w którym opadła.

Sięgnęłam po pustą tackę, która została po posiłku, skinęłam głową do Mii, dając do zrozumienia, że wychodzimy. Poszłam pewnym krokiem w przeciwną stronę, w której stała napastująca mnie uczennica. Po drodze odłożyłam plastikowy prostokąt do okienka, w którym się je zwracało i jak gdyby nigdy nic, ruszyłam przed siebie.

Wychodząc z pomieszczenia, na korytarzu wpadła na mnie rudowłosa, która wcześniej stała koło szatynki. Wyszła drugim wyjściem, które i tak czy siak prowadziło na główny korytarz. Przebiegła franca.

Stojąc przed nią, z drugiej strony zjawiła się brązowowłosa. Szła powolnym krokiem, z fałszywym uśmiechem na twarzy.

Spojrzałam na Mię, która twardo patrzyła na rówieśniczkę.

- Czego chcesz Jennifer? - pytanie ociekało czystą nienawiścią, które skierowała moja towarzyszka.

Skądś kojarzyłam to imię, ale nie pamiętałam w tamtej chwili gdzie.

- Od Ciebie nic, ale... - spojrzała na mnie, wytykając moją osobę palcem - z nią mam sobie do pogadania. Możesz sobie iść Mia, Twojej koleżance nic się... - tutaj powstrzymała głos, patrząc na nas wabiąco, po chwili kontynuując - chyba nie stanie. - z jej twarzy nie schodził uśmiech.

- Jeśli się jej coś stanie, Ryanowi obije buźkę Dylan. Będziemy kwita, jakby co. - moja koleżanka wyminęła Jennifer, trącając ją ramieniem. Obdarzyła mnie jeszcze spojrzeniem, dając do zrozumienia, że będzie dobrze i skierowała się na zewnątrz.

Niebieskooka stała i taksowała mnie wzrokiem, analizując całe moje ciało.

- Nie wiem co w Tobie widzi Joe. -  w końcu się odezwała, z słyszalną kpiną w głosie.

Zaraz, zaraz. Stąd znałam jej imię. To ta dziewczyna, która do niego dzwoniła.

- Nie mam zamiaru o nim rozmawiać. Mogłabyś jemu zajmować czas, a nie mi? Sory, ale się śpieszę. - spróbowałam wyminąć kłopot, w postaci Jennifer, ale ta zastawiała mi swoim ciałem każdy mój krok.

- Nie chce ze mną rozmawiać. To wszystko przez Ciebie. - oskarżyła mnie.

- Z tego co wiem, to Ty sobie sama zawiniłaś. - posłałam jej kpiący uśmiech - Mogłaś się trzymać z daleka od kumpli Joe'go, ale jak widać masz lepkie rączki. Możesz sobie pluć w brodę, a nie mnie obwiniać. Dobrze wiesz, że to Twoja wina, kochaniutka. - dokończyłam.

Jennifer nie dowierzała moim słowom. Chyba nie była przygotowana na to, że bez większych ceregieli powiem to, co właśnie z siebie wydukałam.

Mówiłam Wam kiedyś, że jak ktoś do mnie zaczyna, to ja wcale nie jestem szarą myszką, chowającą się pod miotłą? Oto macie przykład.

- Przecież powiedział mi, że on wcześniej mnie zdradzał, a wychodzi na to, że z Tobą. - wysyczała, jakby to było czymś najbardziej oczywistym.

Rok zatraceniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz