2

225 15 0
                                    

W szafie znajdował się Keith. Znalazł się w dziwnej pozie. Siedział do góry nogami. Shiro był jednocześnie zły na chłopca, ale również i szczęśliwy. Pociągnął czarnowłosego za kołnierz bluzy i ustawił go do pionu. Na jego twarzy pojawił się złowrogi uśmiech. Dla Kogane mogło to znaczyć coś niedobrego. Stali tak przez kilka długich minut. W końcu przytulił młodszego do siebie.

- Co tu robisz? - podniósł na niego głos. Oddalając od siebie na całość długość ramion.

- Nie chciałem sam zostawać na Ziemi... bez ciebie.

Ostatnie dwa słowa powiedział ciszej, by czarny paladyn ich nie usłyszał. Miał złe przeczucia co do tej podróży. Podszedł do nich mężczyzna w podeszłym wieku.

- Co on tu robi? Miały lecieć chyba, aby trzy osoby, a nie cztery? Chyba, że ta osoba - Samuel wskazał palcem w stronę chłopca - Jest pasażerem na gapę?

Lekko się zawstydził. Odwrócił głowę w klatkę piersiową Takashiego. Wymamrotał ostatnie zdanie, a potem ucichł.

- Nie chciałem opuszczać Shiro - cicho wyszeptał w odzież przyjaciela.

_xXx_

Czarny paladyn usiadł na fotelu pilota. Zaprosił Mulleta na swoje kolana. Zdjął mu plecak i położył obok siebie na podłodze. Zaczął go uspokajać. Masował go po pleckach. Od początku czuł, że był spięty całą tą sytuacją.

- Nie jestem na ciebie zły, Keith. A teraz spróbuj zasnąć. Jak na jeden dzień za dużo przeżyłeś.

Matt i Sam przyglądali się im. Młodszy z Holtów położył dłoń na ramieniu Shiro. Współczuł Kogane. Wiedział jakie trudne miał dzieciństwo. Bez obojgu rodziców się wychowywał, a potem spotkał mężczyznę. Miał, wtedy duże szczęście. Nie wiadomo co by się stało, gdyby się nie spotkali. Chłopak pewnie już dawno by nie żył. Samuel znał uczucie opuszczenia kogoś bliskiego na bardzo długi czas. Zostawił swoją córkę i żonę same. Bez niczyjej opieki. Po paru minutach syn i ojciec usiedli na własnych miejscach.

- Ciekawe co robi teraz Katie?

_xXx_

Minęło sześć miesięcy. Przez ten cały czas Keith siedział na kolanach Japończyka. Musiał przyznać, że jego nogi były cholernie wygodne. Za kumplował się z Mattem. Okazał się fajnym gościem. Bardziej zbliżył się do czarnowłosego. Zaczął czuć coś więcej do niego niż tylko braterską więź. Coś w stylu lubieniem a zakochaniem się. Czyżby była to przyjaźń albo miłość?

Kiedy spoglądał w jego stronę, czuł motylki w brzuchu i mocne gorąco na twarzy. Chyba się nie rumienię, prawda? Zapytał się sam siebie.

Odwrócił w przeciwnym kierunku głowę. Takashi czuł się tak samo jak przed lotem w kosmos. Mógł ukrywać swoje emocje względem młodszego.

_xXx_

Przez kolejne dziesięć minut chłopak nie mógł przestać o nim myśleć. Zaczął się wiercić na jego kolanach. Usłyszał syk za sobą.

- Keith... nie wierć się i siedź spokojnie.

Ostrzegł czarnowłosego lekko dysząc. Na twarzy hybrydy pojawił się chytry uśmiech. Zdjął go sobie z kolan i posadził na ziemi obok siebie. Zrobił smutną minę i oczy kota ze Shreka.

- To na mnie nie działa.

Zaśmiał się próbując jedną ręką go przewrócić do tyłu.

Nagle statek zatrząsł się. Jedynie chłopak stracił równowagę. Walnął czymś twardym o głowę. Przed jego oczami widział czarne kropki. Po tym urwał mu się film.

Mężczyzna przez te wstrząsy zauważył, że chłopak stracił przytomność. Podniósł go w stylu panny młodej. Usiadł i położył go ponownie na swoich kolanach próbując go jakoś wy budzić. Nic nie pomagało.

Nie dawał żadnych oznak życia, po za oddychaniem. Po chwili nie mógł niczym ruszyć, nawet palcem. Jakby dostał jakiegoś paraliżu. Spojrzał przez szybę i zobaczył, że przyciąga ich purpurowe światło.

- Sam? Matt? Nic wam nie jest? - nie dostał żadnej odpowiedzi. Bał się, że mogło im coś się złego stać.

- Sam! Matt! - powtórzył swoje wołania, dwa razy głośniej. Myślał, że mogli nie dosłyszeć przez nie miłe szuranie.

Zaczął panikować. Jedynie on był przytomny w rakiecie. Parę sekund później poczuł się tak nagle senny i zmęczony. Oddał się dobrowolnie w objęcia Morfeusza, dalej trzymając przy sobie chłopaka.

_xXx_

Statek Galra przyciągnął purpurowym promieniem statek ziemski. Szefem na ich pokładzie był Sendak. Na jego twarzy pojawił się złowieszczy uśmiech.

- Połączcie mnie z Lordem Zarkonem.

Rozkazał swoim podwładnym. Jakby się sprzeciwili, to mogli od razu polatać w kosmosie.

_xXx_

Transport został umieszczony na terytorium kosmitów. Fioletowe stwory powoli zaczęły podchodzić do obiektu. Pierwszy raz na oczy widzieli taką starą technologie. Kapitan zeszedł do hangaru. Jednym ruchem otworzył wejście do rakiety. Przed sobą trzymał lewą rękę w razie dużego zagrożenia, które mogło w każdej chwili wyjść ze swojej kryjówki i go zaatakować.

Rozejrzał się po statku, ale nic rzucającego się w oczy nie znalazł. W każdym statku kosmicznym był panel kontrolny, więc Sendak się tam udał. Trochę mu to zajęło. Przejścia do centrum głównego były za małe by go pomieścić. Wszystkie przejścia musiał poszerzać. Gdy w końcu dotarł do ostatnich drzwi do panelu sterowania, znów przygotował broń. Prawą ręką otworzył i wystawił drugie ramię.

Przed sobą zauważył cztery nieprzytomne istoty. Podszedł do jednego z nich, a okazał się nim Keith. Na pierwszy rzut oka zainteresował się chłopakiem. Wyczuł od niego połowę galrańskiej krwi.

Podniósł za kołnierz odzieży.

- Hmm... ciekawy okaz. Nigdy takiego nie widziałem. Może się okazać cenny.

W tym samym czasie Shiro odzyskał kontakt ze światem. Zobaczył, że po jego bokach ani na kolanach nie było nigdzie czerwonego paladyna. Za sobą usłyszał szmery. Gdy spojrzał do tyłu zamroziło mu krew w żyłach. Widział chłopaka wiszącego z odchyloną głową w jego stronę. Przytrzymywał go fioletowo futrzasty nieznajomy. Japończyk wyczuł od niego złowrogą aurę i szybko zaatakował pięściami.

- Postaw chłopaka na ziemie!

Zagroził mu. Jednak Galra nie miał zamiaru tego zrobić. Wykonał swój ruch i odwzajemnił czynność lewą kończyną. Mężczyzna ominął to. Schował się za ściana.

- Nie wiem czy wiesz, ale od teraz jesteście moimi więźniami. Później wyśle was do Lorda Zarkona! - zaczął się śmiać.

- Kim jest ten gość?

- Nie znasz swojego władcy?! Nauczę cie szacunku do niego! - przybliżył się do niego. Kopnął go - A teraz powiedz grzecznie dobranoc!

Zaszydził i ogłuszył Takashiego. Padł na ziemie lekko się obijając. Galra zawołał swoich ludzi by zabrali resztę ze statku. Hybrydę zabrał do swojego laboratorium. Chciał coś sprawdzić.

Gwiazdy Wokół Nas // Voltron ✔Where stories live. Discover now