25

72 6 1
                                    

W połowie drogi rozniósł się alarm. Za pewne ten szpieg poinformował już swojego władcę o tym, że wrogowie zostali odkryci. Krolia musiała przerwać swoją misję i uciekać. Zebrane informację przekaże Kolivanowi, gdy będą już w bezpiecznym miejscu. Gdyby tutaj się z nim połączyła, prawdopodobnie ktoś mógłby posłuchać ich rozmowę.

Za rogu pojawił się jeden z ludzi Imperatora. Miał kilkuletnie doświadczenie i był jednym z najdłużej pracujących na tym statku. Najlepiej posługiwał się bronią strzelnicze, więc nie był to dla niego problem, wycelować w poruszający się cel na drodze. Pociągnął za spust. Fioletowy strzał leciał w kierunku przyjaciela kobiety. Dostał wprost lewą nogę. Od razu wydał z siebie krzyk bólu.

- Thace! Nic ci nie jest?!

Cała trójka zatrzymała się na środku korytarza. Z jednej strony wyjście było zablokowane przez galrańskich żołnierzy. Shiro swój bayard zamienił na czarno białą tarczę ( w serialu nie ma pokazane jak używa swojego bayard, więc uznajmy, że może zamieniać w dowolną broń jak to robił Zarkon).

Była na tyle duża by ochronić ich przed natychmiastowym atakiem. Galranka bardzo się martwiła o starszego członka Marmory. Próbowała go podnieść.

- Nie dasz rady... ugh!

Złapał się za zranioną mocno kończynę. To nie były byle jakie pociski, galrańska technologia co raz bardziej i szybciej się rozwijała.

Była od niego mniejsza, obecnie tylko Takashi mógł go podnieść bez komplikacji. Wstała i podeszła do Japończyka.

- Zamień się. Ty dasz radę go udźwignąć - skinął, aby głową i podał jej swoją broń do ręki, a sam udał się do rannego. Wziął go na plecy. Hełm bardzo mu przeszkadzał, więc go zdjął i rzucił gdzieś w kąt.

- Gdzie mamy się kierować? - Krolia wolną dłonią pokazała, by się udał jako pierwszy, a ona za nim. Musieli znaleźć jakiś szybki statek.

Znajdowali się na niższym pietrze. Ciągle ich gonili wrodzy Galra. Matka Keitha dotknęła jednego z urządzeń, które otwierają drzwi jedynie za pomocą jej gatunku.

W środku było ciasno i pusto, bez niczego. Wleźli tam. Potem zamknęła za sobą drzwi. Miała zamiar spojrzeć na mapę statku. Przez wiele lat zdążyła opracować większość konstrukcji, które miejsca dalej pozostały zagadką.

Thace teraz miał się lepiej. Ostry ból powoli zaczął ustępować, nie był tak silny jak wcześniej. Czarny paladyn zdjął go ze swoich pleców i oparł o ścianę. Nie mieli przy sobie apteczki czy coś podobnego, musiał przeczekać ten trudny okres.

- Obecnie znajdujemy się tutaj, a musimy się dostać tu. Do hangaru - pokazała palcem oba odległe miejsca od siebie. Były dość daleko, na drugim końcu pojazdu kosmicznego.

- Będzie to niebezpieczne, dostać się tam główną drogą. Najlepiej przejść przez wentylatory. Zostawcie mnie tutaj. Będę dla was jedynie ciężarem.

- O czym ty mówisz?! Nie zostawię cię na pastwę tych szumowin!

Potem oboje zamilkli na dobre. Shiro chciał jakoś rozpocząć rozmowę, by pozbyć się tej niezręcznej ciszy.

Nagle za drzwi można było usłyszeć odgłosy biegania. Wstrzymali na chwile powietrze.

- Muszą gdzieś być niedaleko! Nie mogli się przecież rozpłynąć w powietrze!

- A może tak się stało. Dostali skrzydełek i polecieli do góry w chmurki? -dziwnie spojrzał na niego z pod łba, jakby coś go strzeliło. Dłonią walnął się w czoło. Ręka go zabolała od metalowej powierzchni, że aż zaczął na nią dmuchać, by złagodzić ból.

Gwiazdy Wokół Nas // Voltron ✔Where stories live. Discover now