13

134 11 7
                                    

Do stworzenia Voltrona potrzebowali dwóch lwów. Żółtego i zielonego. Na mapie połączoną z  esencją życiową Allury ich nie wykryła. Były dwie możliwości. Albo zostały zniszczone albo byli od nich zbyt daleko. Wszyscy obecnie siedzieli w salonie, rozmawiając o kosmosie i przyszłym planie utworzenia koalicji, ale do tego właśnie potrzebowali mechanicznego kolosa, który na tą chwilę był niemożliwy do zrealizowania.

- Może macie ochotę na ciasteczka, które przed chwilą upiekłem? - ciemnoskóry chodził między innymi, chcąc ich poczęstować.

- Ja chyba podziękuje po ostatniej akcji - odsunął się na bezpieczną odległość Shiro.

- Oh... Szkoda. Więcej dla mnie i Pink.

Nikt nie chciał ich dotknąć i mieć z nimi do czynienia. Od dzisiaj każdy robił sam sobie pożywienie. Keith był cały czas nieobecny. Patrzył się w jeden punkt na białej ścianie. Musiała coś zrobić, by ten pół Galra wyleciał ze statku jak i z drużyny Voltrona. Nigdy tej rasie nie zaufa. Wyrządzili jej zbyt dużą krzywdę na całe życie. Wpadła na pewien pomysł, który w 99% wypali. By mogła go wprowadzić w życie, musiała poczekać na idealną chwilę.

Nie pozwoli, by wróg pilotował lwem jej ojca. Gdy on odejdzie ona przejmie, wtedy jego miejsce. Nawet jeśli nie wybierze jej na swojego paladyna to i tak znajdzie sposób, by go zmusić. Nikt nie będzie księżniczce mówić: Co ma robić, a co nie. Tylko nie żyjący już rodzice. Udała się do panelu głównego. Może teraz uda się jej je zlokalizować. Stanęła na środku pomieszczenia. Wyczyściła umysł oraz myśli i skoncentrowała się na brakujących lwach. Trzy były u nich. Jednego wyczuła na końcu galaktyki. Kawałek stąd, ale dzięki portalowi mogli, dotrzeć tam w kilka minut. Natomiast ostatni się przemieszczał i znajdował się niedaleko nich. Był to zielony lew. Czyżby ktoś go znalazł i miał na swoim statku? Musiała powiadomić o tym resztę. Włączyła komunikator i nacisnęła leciutko guzik.

- Paladyni przyjdźcie jak najszybciej na mostek mam dla was dobre i złe wieści - po paru chwilach wszyscy byli na miejscu. Coś jej jednak tu nie pasowało. Spojrzała na Corana - Coran, co się stało z twoimi wąsami? Bez nich wyglądasz starzej.

Zaczął się macać po twarzy. Wyciągnął lusterko z pod swojej kamizelki i przejrzał się w nim. Jego oczy zrobiły się jak spodki. Gdy miał otwierać usta, zemdlał w ramionach Pidge, która nie mogła utrzymać jego ciężaru. Upadła wraz z nim. Zepchnęła z siebie rudowłosego i wstała na równe nogi.

- To co to są za wieści?

- Może najpierw zacznę od dobrej. Zlokalizowałam pozostałe lwy. Jeden z nich jest blisko, a drugi daleko. A teraz zła. Ten bliższy to zielony lew i obecnie się przemieszcza. Może się okazać, że znajduję się na statku Galra, więc Shiro polecisz czarnym lwem z Pidge do niego. Lance i Hunk polecicie niebieskim lwem po żółtego lwa. Nie martwcie się otworzę wam portal, który was przeniesie w jego pobliże. Idźcie się przyszykować, a potem do lwów - po wypowiedzeniu ostatnich słów, poszli się przygotować do misji. Miała nadzieje, że wszystko pójdzie bez problemów.

- A co ze mną? - dał o sobie znać Keith.

Gniewnie i odrażająco spojrzała w jego stronę. Nie będzie używał Reda, już tego dopilnuje. W sali znajdowała się ona, nieprzytomny Coran oraz hybryda.

- Nie mam zamiaru ryzykować utratą czerwonego lwa. Jest zbyt cenny byś ty go pilotował - wykrzyknęła mu to wprost na twarz. Skulił uszy i odszedł w głąb zamku. Kiedy czwórka paladynów wyleci, będzie to idealna okazja.

- Z Hunkiem jesteśmy gotowi, księżniczko.

- Dobrze. Tworzę portal.

Blue wyleciał z pałacu. Przed nimi utworzyła jaskrawy okręg. Po chwili zniknęli.

Gwiazdy Wokół Nas // Voltron ✔Where stories live. Discover now