22

85 9 0
                                    

Ryner oprowadzała go po swojej tymczasowej kryjówce. Była tutaj przywódczynią, od kiedy ludzie Zarkona nie zabrali ich króla Lubosa. Cały lud Olkari był przez to bardzo smutny, ale nie poddawali się i z dnia na dzień byli coraz silniejsi. Wierzyli, że ich władca ma się dobrze i niedługo go ponownie spotkają. 

Z każdą kolejną informacją dowiadywał się, jacy Galra byli źli. Czy jego matka była taka sama? Chciał się również dowiedzieć, dlaczego go porzuciła. Prawdopodobnie też mogła nie żyć.

Ojciec opowiadał mu, że była naprawdę czułą i piękna kobietą, ale nigdy nie pokazał mu jej zdjęcia. Jak teraz miałby ją odnaleźć, nawet nie wiedział jak ma na imię oraz jak wygląda. Pamiętał, że Ulaz mówił coś o ostrzu, które obecnie posiadał.

Zapomniał o wszystkim. Zbyt dużo ostatnio się wydarzyło.

Jego przemyślenia przerwała Ryner. Zauważył, że byli na końcu naszej wycieczki. Olkarianka usiadła na kawałku drzewa, wyrośniętego w poprzek. Jedna z gałęzi wyrosła tuż przed nim i miała na sobie dwa kubki z parującą cieczą.

Przestraszył się i odskoczył do tyłu. Stracił równowagę. Zamknął oczy i czekał na ból, którego nie doświadczył. Otworzył jedno z patrzał i zerknął za siebie. Black swoim tułowiem go przytrzymał. Był mu wdzięczny.

- Dziękuję - lew zaczął się do niego łasić. Podrapał go za uchem, potem dłonią zjechał na jego podbródek. Głośno zamruczał. Gwałtownie się ruszył. Zabrał kończynę.

Położył się na plecach i odsłonił swój brzuch. Pokazał uległą pozycje. Nawet nie zdążył go dotknąć, a Red na niego wskoczył i zaczął go lizać po pyszczku. Drugi za to podgryzał ucho mniejszemu.

Słodko to wyglądało jak się razem bawili. Zerknął w kierunku kobiety. Uśmiechała się i jednocześnie piła coś ze szklanki. Usiadł po jej prawej stronie. Podała mu kubek do ręki. Spojrzał na nią, nie wiedząc co jest w środku naczynia. Zawsze trzeba być ostrożnym. Ona chyba od razu zrozumiała, o co mi chodziło.

-Spróbuj. Nie otrujesz się. To specjalny napar, który dodaje nam energii. Poczujesz się po tym lepiej.

Powąchał ciecz. Miała słodki rumiany zapach. Od razu się skrzywił. Nie przepadał za słodkimi rzeczami. Wydawały się dla niego takie mdłe, ale nie można zaniedbywać czyjejś gościnności, więc spróbował małego łyka. 

Gdy tego spróbował, otworzył szerzej oczy. Pierwszy raz coś słodkiego go nie obrzydziło. Napił się jeszcze kilka łyków, tylko większych. Poczuł się o wiele lepiej, tak jak mówiła Olkarianka.

- I jak? Dobre, prawda? - kiwnął lekko głową. Wilk usadowił się obok niego i położył swój pysk na jego kolanach. Głaskał go po futrzastym ciele.

- Mogę zadać ci pytania?

- Oczywiście.

Spojrzała na Blacka i Reda. Dalej się razem bawili. Mniejszy teraz znajdował się pod większym i nie chciał z niego zejść.

- Co to są za stworzenia? Wydają się bardzo podobne do legendy o lwach Voltrona. Tylko, że te są żywymi istotami.

- Bo nimi są i nie wiem jak to się stało, że są w takim stanie.

- Jesteś paladynem jednego z nich? - ponownie kiwnął głową - Gdzie jest reszta lwów i ich paladyni?

Na to pytanie zastygł w miejscu. Nie chciał znów ich spotykać na swojej drodze, kiedy miał jak na razie ułożone życie. Bał się Allury i Lanca. Alteanka chciała pozbawić go życia i zabiła najdroższą mu osobę, a Kubańczyk prawie mnie zgwałcił.

Gwiazdy Wokół Nas // Voltron ✔Where stories live. Discover now