27

81 8 3
                                    

Światło bijące od różowej myszki było zbyt jaskrawe. Każdy z nich zakrył oczy rękoma. Czy z Pink działo się coś złego?

Minęło kilka chwil. Przez szparki w dłoniach zauważył, że mocne światło zniknęło. Zdjął dłoń. Zwierzęcia nigdzie nie było. Jakby rozpłynęło się w powietrzu.

- Gdzie jest ta mysz? - zapytał Lance.

- To nie jest żadna mysz! Bądź bardziej łagodny i miły. Nazywaj ją myszką lub po imieniu Pink.

- Dobra, dobra, więc gdzie ten gryzoń?

- Lance!

Chłopcy zaczęli się kłócić, rzucając brzydkie słowa na prawo i lewo. Z góry usłyszał jakiś lekki szelest. Bycie Galra miało takie zalety? Lepszy słuch? Spojrzał w kierunku koron drzew. Nie były takie zielone jak na Ziemi. Każdy z liści był innego odcieniu. Jeden jasny, drugi ciemne, trzeci jeszcze mieszany. Na jednej z gałęzi dyndał różowy ogonek.

- Pidge chodź tu na chwilę. Podsadzę cię - grzecznie podeszła. Gdy miał już ją brać na ręce, jej brat zagrodził mu drogę.

- Wybacz Shiro, ale nie mogę pozwolić, by jakiś osobnik płci przeciwnej w mojej obecności dotykał Katie - Takashi podniósł ręce do góry w geście obronny. Zrobił to za niego i podsadził dziewczynę.

- Ale wiesz, że nie gustuje w dziewczynach i to tak młodych? Spokojnie. Jest bezpieczna. Nie dotknę jej bez twojego pozwolenia.

Odszedł na bezpieczną odległość. Czasami mu się zdawało, że Matt był trochę nadopiekuńczy lub zazdrosny. Nie wiedział, jakie jest to uczucie posiadać rodzeństwo, sam go nie posiadał. Okularnica wspinała się z gałęzi na gałąź, aż dostała się do tajemniczego ogona. Był zbyt duży jak na tak małą myszkę. Pidge przez jakiś czas przestała się ruszać.

- I co tam widzisz? - krzyknął z dołu. Zrobiła kilka kroków bliżej tego czegoś. Wcześniejsza dwójka przestała się kłócić i znalazła się obok szarookiego. Lance też spróbował wejść na dużą roślinę, ale w połowie drogi zjechał z powrotem do nas.

- Nie nadajesz się na drzewa -wszyscy zerknęli na właściciela głosu. Okazał się nim różowy chłopiec. Jedynie głowa mu wystawała z gałęzi, znajdował się blisko Pidge.

- Kim jesteś?

Reszta przyłączyła się do nich. Galranka również spróbowała się wdrapać. Udało się jej, ostrożnie, by nie spaść z drzewa, podeszła do dwójki na górze.

- Naprawdę mnie nie rozpoznajecie?

- Różowe futro, uszy, ogon i wąsy... - Coran zaczął analizować.

- Pink?

- Bingo! Widać, że aby mój właściciel o mnie pamięta i myśli.

Krolia złapała mysz za kołnierz i pokazała im go w całości. Miał na sobie różową bluzkę i spodnie, czarną krótką kurtkę i białe buty. Zaczęła go obwąchiwać z każdej strony.

- Jakoś inaczej pachniesz niż wcześniej. Mam go wam zrzucić?

- Kobieto oszalałaś?! Chcesz mnie z takiej wysokości puścić?! - zapiszczał Pink.

- Tak. Łapcie.

Wypuściła z dłoni Pink. Krzyczał na cały głos. Leciał w kierunku żółtego paladyna. Wprost w jego ramiona. Potem złapała okularnicę również za kołnierz i zeskoczyła razem z nią. Odstawiła ją na stałe podłoże. Trzęsła się. Dwójka Holtów podbiegła do niej.

- Nic ci nie jest? - było to trochę śmieszne. Wypowiedzieli te same słowa w jednym czasie. Nowy osobnik ciągle od upadku był wtulony w szyje Hunka. Wyglądem przypominał chłopca a nie dziewczynę.

Gwiazdy Wokół Nas // Voltron ✔Where stories live. Discover now