17

119 11 1
                                    

- Shiro...

- Keith, daj mi się ubrać do końca.

Odepchnął go lekko. Zauważył smutek na twarzy czarnowłosego. Jego uszy oklapły. W oczach zobaczył przebłysk pożądania i podniecenia. Miał złe przeczucia co do reszty dzisiejszego dnia. Po założeniu górnej odzieży, udał się na korytarz. Hybryda ruszył za nim. Ciągle w oczach miał to samo spojrzenie. Jakby czekał, aż będą sami w ustronnym miejscu.

Zaschło mu w gardle. Udał się do kuchni. Wyciągnął z lodówki sok wiśniowy i wlał go do połowy szklanki. Fioletowooki postanowił zrobić sobie kisiel również o tym samym smaku. Najwidoczniej zgłodniał lub naszła go ochota na coś słodkiego. Po wypiciu umył szklankę, wytarł i odstawił a wcześniejsze miejsce. Keith w połowie zdążył zjeść swoje jedzonko. Dalej nie znikło to spojrzenie. Co raz bardziej go to niepokoiło.

Od czasu, gdy Takashi  zabrał go spod uścisku Lanca, naszła go na niego ochota. Specjalnie zrobił kisiel do swojego planu, który zamierzał w najbliższym czasie wprowadzić w to życie, a nie inne. Szedł za nim jak pies za swoim panem. Tak właśnie to czuł. Obserwował uważnie każdy jego ruch, nawet najmniejszy.

Ruszył w kierunku swojego pokoju, a on za nim z kubkiem słodkości. Wszedł do środka. Za sobą zablokował drzwi, by mu nie uciekł. Biała grzywka położył się bokiem na łóżku. Była to idealna okazja. Znajdował się tyłem do Keitha. Usadowił się wygodnie na krawędzi posłania. Naczynie odstawił na szafkę nocną obok.

- Shiro... proszę... - wydał z siebie udawany płacz, by zwrócił na niego uwagę. Udało się. Miał przejęta i zmartwioną minę.

- Kochanie, boli cie coś? Potrzebujesz czegoś? Jak tak to zaraz to zrobię.

Czas zacząć zabawę. Dłonią pokierował go, by z powrotem się położył jak kłoda na ziemi. Usiadł na nim okrakiem.

- Chcę... Ciebie - ostatnie słowo wyszeptał mu do ucha. Po tym zaczął całować jego usta. To on chciał dominować w tym związku. Chciał złapać go, ale z całej siły przytrzymał ręce Shiro - Zaczekaj tu. Za chwilę do ciebie wrócę.

Zszedł z niego. Odblokował drzwi i wyszedł z pomieszczenia, udając się do własnych czterech ścian na przeciwko. Z samego końca szafy wygrzebał pewną rzecz. Zamknął mebel. Przedmiot schował za sobą, podtrzymując ogonem. Piąta kończyna widać była przydatna. Wrócił do czarnego paladyna, który teraz siedział na krawędzi łóżka, zapewne czekając na niego.

Kazał mu wrócić do wcześniejszej pozycji. Znowu zaczął go całować, by tym razem zmylić jego uwagę. Z tyłu wziął sznur i wsadził tam dłonie Takashiego.

- Keith, co ty robisz? - patrzył na niego z pożądaniem.

- Nic złego...

Nie poznawał samego siebie. Galrańska połowa chciała właśnie jego i to w tej chwili. Nie mógł temu odmówić. Było to zbyt silna pokusa. Wszedł na przyjaciela teraz chyba już kochanka. Swoim chłopakiem nie mógł jeszcze mówić. Żaden z nich nie zapytał o chodzenie.

- Kocham cię, Shiro...

Nawet nie wiedział, kiedy to wymsknęło mu się z ust. Mężczyzna zrobił wielkie oczy, jakby nie dowierzał lub jakby śnił. Nachylił się nad nim i pocałował namiętnie.

-Też cie kocham.

 Związane ręce zarzucił za niego, przyciągając do siebie. Stykali się klatkami. Odwzajemnił czynność. Potem uciekł z jego uścisku i zszedł na jego kolana. Palcem przeciągnął przez całą długość tułowia do paska spodni. Wzdrygnął się. Chciał otrzymać taki efekt.

- Czy możesz mnie rozwiązać? - miał zakłopotany wyraz twarzy.

- A byłeś dzisiaj grzeczny?

- Tak, przecież uratowałem cie przed napalonym zboczeńcem.

- Przemyśle to - w mgnieniu oka rozpiął i zdjął jego spodnie. Wyrzucił je na podłogę. Zamierzał coś powiedzieć, ale zablokował jego usta ogonem - Zajmę się dzisiaj tobą. Bądź grzeczny i leż spokojnie.

Złapał za suwak czarnej odzieży i przeciągnął ją na sam koniec. Pod materiałem znajdowało się umięśnione ciało. Skręcił jeden z sutków, a drugie zaczął ssać jak smoczka. Wiercił się, więc ugryzł go. Poczuł jego podniecenie na swoim brzuchu.

- Nieładnie - odepchnął ogon z twarzy. Miał przerażoną twarz.

- Keith, nie możemy. Jesteś jeszcze dzieckiem.

- Dla twojej świadomości dawno temu skończyłem już osiemnaście lat. Skoro uważasz, że jestem dzieckiem, więc dlaczego mnie nie uszczęśliwisz, tatusiu?

Biała grzywka się więcej już nie odezwał. Kontynuował, co wcześniej zaczął. Złapał gumkę jego bokserek i ściągnął je z niego. Pod nimi skrywał się duży członek. Prawie dwa razy większy od Keitha. Spojrzał na Takashiego. Miał na wpół zamknięte oczy. Zabrał z szafki nocnej zimny kisiel i wylał całą zawartość na jego przyjaciela.

Zatrząsł się. Usadowił się wygodnie przed nim. Położył się i nachylił głowę. Wziął go w rękę i polizał po całej długości. Wybrał swój ulubiony smak kisielu. Zaczął mu językiem robić dobrze. Sam był bardzo podniecony. Nawet nie wiedział, ile minęło czasu. Chciał, by doszedł mu w ustach. Czuł, że się powstrzymuje.

- Zrób to dla mnie - po jego słowach szybko i brutalnie rozpoczął go, wsadzać aż do gardła. Chciał go zasmakować. Prawie się udławił. Czuł jak z każdą chwilą się powiększał. Przyśpieszył.

- Ahh... Keith!

W końcu doszedł w jego usta. Widział jego zamglone oczy z rozkoszy. Jakby nie wiedział, że to dopiero połowa zabawy. Zdjął z siebie ubrania i usiadł na członku Shiro. Dyszał. Gdy wepchnął go sobie do tyłka, poczuł lekki ból, który z czasem zamienił się w przyjemność. Zaczął go ostro ujeżdżać.

Chciał go złapać w tali, ale na niego ostrzegawczo zawarczał. Zabrał ręce nad jego głowę. Wchodził w niego bez problemu. Opadał w górę i w dół. Kiedy zamierzał dojść, poczuł jak Takashi zrobił to pierwszy, a on zaraz po nim. Nie mógł z niego zejść, knot utknął w nim. Przez najbliższy czas nie zamierzał zmaleć. Opadł na klatkę piersiową mężczyzny.

- Mam nadzieje, że mogę dominować w tym związku?

Takashi się zarumienił się, niczym dojrzały pomidor gotowy do zbiorów. Uznał to za tak. Wtulił się w niego. Przykrył ich kocem. Po tym oddał się w objęcia Morfeusza.

Gwiazdy Wokół Nas // Voltron ✔Nơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ