Obietnica przyszłości

2.9K 94 132
                                    

Hermiona

- Myślałaś już, co zrobisz po szkole? - Głos Harry'ego wdarł się do mojej głowy, wytrącając z zamyślenia i zagłuszając na moment monotonny stukot kół pociągu. Uniosłam wzrok znad książki i uważnie mu się przyjrzałam.

Przez ostatnie kilka tygodni wakacji zmężniał i wyprzystojniał. Na coraz bardziej męskiej twarzy zauważyłam cień zarostu, jednak zielone oczy nadal błyszczały z tą samą dziecięcą radością, którą zobaczyłam sześć lat temu.

Zamknęłam Historię Hogwartu i pogładziłam zniszczony już grzbiet.

Tyle razy ją czytałam, iż sama zaczynałam się sobie dziwić, że nie umierałam z nudów na sam widok tych stronnic.

Dla większości czarodziejów była książką, po którą nie sięgnęliby nawet w obliczu śmierci.

A szkoda.

To właśnie ona nauczyła mnie więcej, niż można było się spodziewać. Nie raz zawarte w niej informacje chroniły mnie i moich przyjaciół przed unicestwieniem przez samego Voldemorta. Ani Harry, ani Ron nie zdawali sobie sprawy, ile razy udało mi się dzięki niej wyrwać ich ze szponów naszego wroga.

To właśnie Historia Hogwartu pozwalała mi oderwać się od rzeczywistości.

Dawała nadzieję.

Pokazywała, że to, co widać z zewnątrz, nie zawsze jest prawdą.

A sama historia lubi się zmieniać.

Oderwałam wzrok od okładki i posłałam przyjacielowi lekki uśmiech.

- Czyżby właśnie nastał czas, gdy zacząłeś się zastanawiać nad swoją przyszłością, Harry?

Wzruszył ramionami.

Coś go trapiło.

Te kilka wspólnych lat nauczyły mnie odczytywać sygnały. Spojrzał przelotnie na śpiącego Ronalda. Westchnął, a gdy znowu się odezwał, usłyszałam w głosie śmiertelne zmęczenie.

- To ostatni rok. Nie wiem, co przyniesie przyszłość. Może nic, a może wszystko. Chciałbym już teraz wiedzieć, czy udawanie ucznia ma jakikolwiek sens. - Zielone oczy pociemniały, a ja wiedziałam, że mówi całkowicie poważnie.

- Nie udajesz ucznia, tylko nim jesteś - naprostowałam, z trudem powstrzymując się przed posłaniem karcącego spojrzenia.

- Harry... - Pochyliłam się i położyłam dłoń na kolanie przyjaciela. - Wiesz, że ciągle przy tobie jesteśmy. Nie poddawaj się. Póki jest nadzieja, trzeba walczyć. O lepsze jutro.

Był wykończony walką z Voldemortem. Widziałam to w jego postawie, słyszałam w głosie i biciu serca.

- Nie wiem, czy jestem do tego zdolny, Hermiono.

- Jesteś. Wierzymy w ciebie. Wszyscy w ciebie wierzą. Tylko się nie poddawaj.

Uśmiechnął się lekko, na moment przeganiając z zielonych oczu złowrogą ciemność.

- Co ja bym bez ciebie zrobił? - szepnął, pochylając się i całując mnie w czoło.

Kochałam go.

Byliśmy dla siebie jak rodzeństwo. Ja, on i Ronald. Uzupełnialiśmy się jak kawałki puzzli. Każde z nas było inne, jednak razem tworzyliśmy idealną całość.

- Zginąłbyś już na pierwszym roku - zażartowałam, a wnętrze przedziału wypełnił nasz śmiech.

* * *

Zagubieni w czasie / DramioneDonde viven las historias. Descúbrelo ahora