Bez ciebie ginę (1)

1.5K 79 11
                                    

Uwaga. Treści 18+

Rozdział przedzieliłam na dwie części, bo nad drugą długo musiałam pomyśleć.

---------------

Hermiona

Początek grudnia nastał niespodziewanie szybko. Biały puch otulił Hogwart niczym lukier kruche ciasteczko. Chociaż święta nieubłaganie się zbliżały, nauczyciele postanowili wypróbować granice wytrzymałości wszystkich uczniów. A ja, oprócz niesamowitych ilości prac domowych i sprawdzianów, musiałam mierzyć się jeszcze z przeszłością.

Nie wiedziałam, czy to, co Malfoy mówił do mnie w tamtych czasach, było prawdą.

Próbowałam unikać Ślizgona, bojąc się, że te wszystkie czułe słówka, okażą się tylko kolejną podłą zabawą.

Jednak ten wcale się nie przejmował moją obojętnością.

Za każdym razem, gdy kierowałam na niego wzrok, uparcie się we mnie wpatrywał. Udawał zajętego rozmową z Nottem lub innym Ślizgonem i nic innego nie robił, tylko patrzył, z tą samą intensywnością, która rozpalała mnie w przeszłości.

Nie musiałam widzieć, by wiedzieć, kiedy wchodzi do pomieszczenia, w którym się znajduję.

Tak, jakby pochłaniał całą energię i powietrze wokół siebie.

Czułam się cholernie winna wściekłości Danossa. Poddałam się swoim emocjom, całkowicie zapominając o Elizabeth. Ona wybrała księcia, a ja za pomocą jej ciała lgnęłam do Malfoya pod postacią Declana.

To wszystko było coraz bardziej pogmatwane.

Wyrzuty sumienia zżerały mnie od środka.

Chciałam to jakoś, chociaż minimalnie, naprawić i zaangażować się w związek z Danielem, ale czułam się coraz bardziej przygnieciona. Dawał mi wszystko, czego potrzebowałam. To samo, czym książę Danoss obdarował Elizabeth: miłość, czułość, zainteresowanie i zrozumienie.

Jednak ani mój Valentine, ani ten średniowieczny, nie umieli rozniecić we mnie ognia, który rozpalał moje wnętrze do czerwoności, gdy czułam na skórze dotyk Ślizgona.

Brakowało mi tych niesamowitych chwil wyczekiwania, niepewności, atmosfery tajemniczości i grzechu.

Valentine dawał mi...stabilność.

Zaczęłam wiedzieć z wyprzedzeniem, jaki ruch wykona w moim kierunku. Na pamięć znałam pocałunki, rozkosz, które dawały jego palce, uczucie wzlatywania i spadania, gdy razem szczytowaliśmy.

Był po prostu jak księga, zapisana od początku do końca ciasnym pismem, a ja potrzebowałam czegoś nowego. Potrzebowałam świeżych kart, które sama mogłabym zapisać.

Coraz częściej przyłapywałam się na tym, że w chwilach, gdy Daniel trzymał moją rękę na zajęciach, pragnęłam czuć pod palcami całkowicie kogoś innego.

Unosiłam głowę i niezauważalnie zerkałam za siebie.

Srebrzyste oczy patrzyły na mnie z intensywnością, która zapalała w mojej duszy piekielny płomień.

Walczyłam sama ze sobą i trwałam przy Valentine.

Byłam winna.

Nie mogłam skrzywdzić kolejnego mężczyzny z jego rodu.

Ani on, ani książę, na to nie zasługiwali.

Przez trzy tygodnie nie przeskakiwałam w czasie, czując się coraz bardziej sfrustrowana.

Zagubieni w czasie / DramioneWhere stories live. Discover now