Nie zmienimy historii

1.5K 69 12
                                    

Hermiona

Obydwoje nie wiedzieliśmy, w którym momencie przekroczyliśmy granicę. Linię łączącą czystą nienawiść od nieskalanej miłości. Gdzie popełniliśmy błąd? W którym momencie nasze dusze przestały należeć tylko do nas? Na którym rozstaju dróg wybraliśmy złą drogę? Bo była zła. Cholernie zła. Niszczyliśmy wszystko, co było wokół. Roznosiliśmy w pył to, co zostawialiśmy za sobą. Raniliśmy niewinnych. Zadawaliśmy ból tym, którzy jeszcze nie istnieli. Jednak nie mogliśmy już się cofnąć. Nie było odwrotu.

Patrzyłam w lustro i nie mogłam zrozumieć, kogo widzę.

Uniosłam dłoń i dotknęłam lekko lśniących ust.

Napuchnięte, kuszące i obiecujące zbyt wiele.

Przesunęłam palcami po szyi i zatrzymałam na białej, subtelnej koronce, zwieńczającej gorset mojej sukni.

Zamknęłam oczy.

Nadal czułam smak pocałunków Ślizgona, dotyk rąk na ciele, obezwładniającą rozkosz.

Bolesny skurcz w dole brzucha dał znać, że ciągle go pragnę.

Nieustannie.

Był moim narkotykiem.

Gdy znów na siebie spojrzałam, granatowe oczy gwałtownie pociemniały. Nigdy nie myślałam, że będę tak wyglądać. Nie mogłam rozpoznać w sobie nic z Hermiony Granger.

Mnie tu nie było.

Ta sama delikatna koronka, która zdobiła mój dekolt, oplatała piersi, talię i ramiona, zatrzymując się przed nadgarstkami.

Widniała gdzieniegdzie na lekko rozszerzającej się spódnicy stworzonej z najczystszego jedwabiu, a to wszystko w lśniącej bieli, z dodatkiem srebrnej nici.

Opuściłam wzrok, nie mogąc znieść widoku Elizabeth w ślubnej sukni.

- Pani - usłyszałam za sobą szmer, a po chwili w odbiciu pojawiła się Andrea z dość sporym diamentowym diademem w dłoniach.

Z niezwykłą czcią umieściła mi go na głowie, przymocowując nią do włosów delikatny niemal przezroczysty welon z koronkowym wykończeniem. W uszy wpięła długie kolczyki z tego samego kruszcu.

Westchnęła, robiąc krok do tyłu i patrząc na swoje dzieło.

- Książę Valentine oniemieje.

Nie odpowiedziałam. Byłam pewna, że gdybym tylko się odezwała, rozpłakałabym się jak dziecko.

Cierpiałam, a dziwne uczucie w moim ciele, jeszcze bardziej to potęgowało.

Uczucia Elizabeth.

Była nieszczęśliwa.

Nie chciała tego ślubu.

Nie chciała Danossa.

Chciała Declana.

Tak jak ja.

Nie wiedziałam, co działo się od ostatniej wizyty w tych czasach, ale informacja, że za kilka godzin Gryffindor stanie się Valentine, ścięło mnie z nóg na dobre kilka minut. Moją katatonię Adrea wzięła za panikę przedślubną. Nie chciałam wyprowadzać jej z błędu, pozwalając na przyszykowanie mojego ciała i włosów do uroczystości.

Znów byliśmy w Hogwarcie, co przyjęłam z ulgą, jednak niesamowity ciężar w mojej piersi nie pozwalał cieszyć mi się z tak nieistotnej rzeczy.

Ktoś zapukał.

Jak otumaniona wstałam i przywitałam się z Godrykiem, który odziany w odświętną szatę, próbował nie wyglądać na wzruszonego.

Zagubieni w czasie / DramioneWhere stories live. Discover now