Ucieknijmy (2)

1.3K 81 15
                                    

Hermiona

Obudziłam się z mdlącym bólem głowy. Jęknęłam, obracając się na plecy. Wróciłam do Pokoju Życzeń, jednak miejsce obok mnie było puste, z charakterystycznym wgnieceniem w kształcie męskiego ciała.

Usiadłam, szukając wzrokiem Daniela.

Stał przy kominku, opierając się dłońmi o gzyms i wpatrywał w ogień. Na szczupłych biodrach zwisały dżinsy, a mięśnie pleców były dziwnie napięte. Wyglądał jak załamany człowiek.

- Czemu nie śpisz? - zapytałam cicho, próbując opanować drżenie ciała. Miałam złe przeczucia.

Jeszcze bardziej się spiął. Nie musiałam widzieć jego twarzy.

Cierpiał.

- Nie mogłem usnąć - odpowiedział w końcu zachrypniętym głosem. Miałam wrażenie, że nie mówi do końca prawdy.

- Dan... - Chciałam spytać, co się stało, ale mnie wyprzedził.

Obrócił się, wlepiając we mnie niebieskie oczy. Podszedł wolnym krokiem, zaciskając szczękę, jakby walczył sam ze sobą.

Przyklęknął, biorąc w swoje dłonie moją rękę.

- Patrzyłem na ciebie, gdy spałaś - zaczął cicho - i zdałem sobie sprawę, że popełniam błąd.

- Nie rozumiem. - Serce gwałtownie przyspieszyło. Miałam nadzieję, że klęczący przede mną chłopak nie usłyszy, jak szaleńczo się tłucze.

- Widzę, że nie czujesz tego, co ja. Za bardzo cię osaczam. - Dotknął palcami mojego policzka. - Jeśli potrzebujesz czasu i przestrzeni, to mi to powiedz, tylko już więcej mnie nie okłamuj.

- Dan - szepnęłam, czując, jak spada mi kamień z serca - nie chcę cię ranić. - Chwyciłam tę przystojną twarz w dłonie. - Jesteś cudownym facetem.

Błękitne oczy zaczęły się szklić. Zamknął powieki, by po chwili znów je otworzyć.

- Czyli miałem dobre przeczucie - westchnął.

- Nie rozumiem? - Czy naprawdę aż tak było po mnie widać, że walczę sama ze sobą?

- Kocham cię, mała. Nigdy nie przestanę, bez względu na to, co postanowisz. - Wstał, chwycił koszulę leżącą na pościeli. Zaczął ubierać się w całkowitym milczeniu, a ja nie miałam odwagi, by przerwać tę bolesną ciszę, pełną niewypowiedzianego żalu.

W końcu pochylił się nade mną i musnął ustami czoło.

- Należę tylko do ciebie i będę czekał do końca świata.

***

Przez resztę tygodnia chodziłam osłabiona, jakbym po raz kolejny zwymiotowała wszystkie wnętrzności. Przestaliśmy ze sobą rozmawiać, a jego nieobecność niesamowicie mi ciążyła.

Coś się skończyło na zawsze i nieodwołalnie.

Nie byłam w stanie z nim być. Nie chciałam, by cierpiał. Nie po tym, gdy wiedziałam, co zrobiła Elizabeth z jego przodkiem.

Naprawdę próbowałam go pokochać, ale w którymś momencie pomyliłam zauroczenie z miłością.

Może po prostu sama się pogubiłam?

Przecież nie byliśmy w średniowieczu, nikt mnie od niczego nie zmuszał.

Nie byłam Elizabeth.

Chociaż czułam się potwornie źle, nie mogłam krzywdzić także siebie...

Musiałam odejść.

Dla dobra nas obojga.

Mijały kolejne dni, a ja odsuwałam się od przyjaciół.

Zagubieni w czasie / DramioneWo Geschichten leben. Entdecke jetzt