Pieprzę to

2K 85 43
                                    

Hermiona

Przez kolejne dni ani razu nie doszło do momentu, w którym znów mielibyśmy przekroczyć granicę. Byłam wdzięczna Danielowi, że trzyma się naszych niepisanych reguł i, że znów wróciliśmy na stare tory. Jednak nie raz przyłapywałam się na tym, że przyglądam się jego postaci. Najczęściej siedzieliśmy w Pokoju Wspólnym, gdy odrywałam wzrok od książki i lustrowałam całą jego osobę.

Zatopiony w książce lub rozmowie, z którymś z moich przyjaciół był celem mojej obserwacji.

Był idealny i wcale mnie nie dziwiło, że dziewczyny niemal mdlały na jego widok. Szczupłe wysportowane ciało schowane pod jasnymi T-shirtami, z dżinsami luźno opadającymi na szczupłych biodrach, kryjące długie nogi.

Gdy mnie przytulał i mogłam bezkarnie go dotykać, wyczuwałam pod dłońmi niesamowicie zarysowane mięśnie brzucha.

Złociste włosy wydawały się lśnić wszystkimi odcieniami słońca. Nonszalancko, opadały na czoło i oczy, przez co, co chwila je odgarniał. Mimowolny ruch palców wydawał mi się niesamowicie seksownym gestem. Idealnie zarysowane kości policzkowe, błękitne oczy i anielsko wykrojone usta przywodziły na myśl dzieło jakiegoś rzeźbiarza.

Podskoczyłam, gdy po kolejnych minutach przyglądania się Danielowi, usłyszałam jego lekko zachrypnięty, ale rozbawiony głos.

- Może mam ci zapozować?

Zapłonęłam rumieńcem. Zawstydzona, że zostałam przyłapana, próbowałam ukryć się za książką.

- Nie, dziękuję.

- Chętnie bym to zrobił. - Zbliżył się. Poczułam, że siada obok, a jego ręka wędruje na oparcie za moimi plecami. - Tylko powiedz, wolisz w ubraniu czy nago?

- Co? - Zatrzasnęłam książkę zbyt głośno, przez co zwróciłam uwagę większości ludzi. Spojrzałam w bok i spiorunowałam go wzrokiem - O czym ty gadasz?

Uśmiechnął się, lekko przekrzywiając głowę.

- Przecież wiem, że się na mnie patrzysz. Nie jestem ślepy.

Jęknęłam, chowając twarz w dłoniach. To było tak potwornie żenujące, że aż dziwiłam się, że kanapa jeszcze nie płonie od mojego wstydu.

- Nie masz się czego wstydzić - szepnął, nadal rozbawiony. Poczułam, jak chwyta między palce kosmyk moich włosów, które leżały na plecach i zaczął oplatać je wokół palca. - Tylko... - przybliżył się do mojego ucha i szepnął ciszej, tak że jego ciepły oddech owiał mój policzek - ...ty możesz robić to bezkarnie, skarbie.

Zerwałam się z kanapy, czując jak ogarnia mnie dziwny żar.

- Ja ...- zaczęłam, nie wiedząc jak usprawiedliwić swój gwałtowny ruch. - Chyba jestem już zmęczona. Dobranoc - mruknęłam zażenowana. Chwyciłam książkę i nie patrząc za siebie, pobiegłam do dormitorium.

Niespokojnie przewracałam się z boku na bok. Nie mogłam zrozumieć, co się stało kilka minut temu. Czułam się cholernie głupio. Nie byłam pewna, czy zdołam spojrzeć Danielowi jeszcze kiedykolwiek w oczy. Nasza dziwna relacja miała uchronić go od zakochanych dziewczyn, a sama stawałam się zapatrzoną w niego idiotką.

Usiadłam na łóżku i rozejrzałam się po dormitorium.

Coś było nie tak.

Zawsze bordowe ściany lśniły zielenią i srebrem. Okrywająca mnie jedwabna pościel chłodziła nogi. Odrzuciłam kołdrę na bok i wtedy zobaczyłam na niej niewielkie wzory w kształcie węży.

Zagubieni w czasie / DramioneWhere stories live. Discover now