2; wściekłe książątko z blizną na twarzy i pierwsza wycieczka

3.5K 181 18
                                    




Wszelkie nadzieje Leili, spełzły na niczym, kiedy okazało się, że wszyscy mieszkańcy wioski, byli świadkami tego zjawiska, które spowodowali. Krótko mówiąc, aktywowali statek-pułapkę. Leila z trudem próbowała zachować spokój. Oczywiście matka wyglądała na wściekłą. Leila spodziewała się, że będzie zła, przede wszystkim za wałęsanie się tam, gdzie nie powinna. Leila często robiła, coś odwrotnego do tego, czego od niej oczekiwano, ale nigdy nie narażała się aż tak lekkomyślnie.

— Jak możesz być tak nieodpowiedzialna? — syknęła do niej matka. — Nie powinnaś oddalać się od wioski, tyle razy ci mówiłam.

— To było niechcący, spacerowaliśmy po okręcie Narodu Ognia, tam była pułapka i my, w nią wpadliśmy — wyjaśnił zawstydzony Aang.

— Nie powinnyście były wchodzić na ten okręt — zbeształa ich Kanna.

— To nie wina Katary i Leili — powiedział Aang. — Ja je do tego namówiłem.

— Aha! — wykrzyknął nagle Sokka. — Zdrajca się przyznał. Wojownicy odsuńcie się od niego. Trzeba wygnać go z wioski!

Sokka to jednak Sokka, często mu odbijało, poza tym uważał się za wielkiego obrońcę plemienia, co prawda był jedynym chłopakiem w swoim wieku, reszta była o wiele młodsza, a starsi dawno temu wypłynęli na wojnę. W tym ojciec rodzeństwa i tata Leili. Ogólnie był naprawdę cudownym przyjacielem, którego poczucie humoru albo mogło cię rozśmieszyć, albo załamać. To pierwsze było lepsze.

— Popełniasz wielki błąd Sokka — zareagowała natychmiastowo Katara.

— Nie możecie wygonić stąd Aanga, on nie chciał niczego złego, to był wypadek Sokka — oburzyła się Leila.

Wszyscy byli wściekli, przez nieostrożność Aanga, zostali narażeni na niebezpieczeństwo. Zezłoszczona oskarżeniami rzucanymi w stronę chłopca Katara, postanowiła, że ona również odejdzie. Leila przyznawała jej rację, ale wątpiła, że dziewczyna dałaby radę opuścić to wszystko w niezgodzie. Leila rozumiała strach Kanny, czy swojej matki, Naród Ognia był niebezpieczny, ale ich zachowanie było okropne. Potraktowali Aanga niesprawiedliwie. Zwłaszcza Sokka, który w żaden sposób nie starał się być chociaż trochę bardziej uprzejmy. Wszelkie tłumaczenia Katary i próby wyperswadowania pomysłu wygnania chłopca, poszły na marne.

Dziewczyna złapała Aanga za rękę i pociągnęła go w stronę bizona, który właśnie wylądował na śniegu.

— Dokąd się wybierasz? — krzyknął Sokka.

Leila nie potrafiła się napatrzeć na przepiękne zwierzę, jakim był bizon. Gdyby to była zupełnie inna sytuacja, od razu by do niego podbiegła.

— Znaleźć jakiegoś maga wody, Aang zabierze mnie na Biegun Północny.

— Kataro naprawdę chcesz zostawić rodzinę? — zapytał z niedowierzaniem Sokka. Katara zawahała się, Aang powiedział jej coś, co sprawiło, że dziewczyna postanowiła się wycofać.
Leila podeszła do nich, ignorując karcące spojrzenie swojej rodzicielki.

— Chcesz sam opuścić Biegun Południowy? — zapytała zrezygnowana Katara. — Gdzie pójdziesz?

— Wrócę do domu i poszukam magów powietrza. Nie sprzątałem swojego pokoju sto lat, to dosyć frustrujące jak o tym teraz myślę — odpowiedział Aang.

— Bardzo nam przykro Aang — przyznała, kładąc dłoń na ramieniu studwunastoletniego chłopca. —Cieszę się, że cię poznałyśmy, Aang!

— Do zobaczenia! Miło było was poznać! — krzyknął mag powietrza, wsiadając na bizona.

catharsis || avatar the last airbender Where stories live. Discover now