2.06; bandytka

1.6K 105 11
                                    




Aang potrzebował nauczyciela lub nauczycielki magii ziemi i to jak najszybciej. Dlatego podróżowali z wioski do wioski w poszukiwaniu osoby z odpowiednimi kompetencjami. Nie było to takie łatwe jak się mogło wydawać. Aang próbował próbnej lekcji w Akademii magii ziemi Mistrza Yu. W tym czasie Leila robiła małe zakupy, wysłała wiadomość do matki, oraz zjadła co nieco. Kiedy wróciła na miejsce spotkania, gdyż Sokka i Katara wybrali poczekanie przed wejściem do szkółki wyglądali na zawiedzionych.

— Co się dzieje? — zapytała rozkładając dłonie w których trzymała kupione rzeczy. — Lekcja się wam nie powiodła?

— Mistrz Yu nie ma tego czegoś — mruknął Aang.

— Żaden z magów ziemi, jakich spotkaliśmy nie miał tego czegoś — odparła Leila.

— Ale mamy też dobrą wiadomość... — zaczęła Katara.

— Turniej! — wykrzyknął Aang, przerywając Katarze.

— Turniej? Jaki znowu turniej?

— Tak. Turniej z mnóstwem magów ziemi.

— Będziesz szukał nauczyciela wśród muskularnych typków? W sensie jesteś pewny?

— Tak. Czuję, że to genialny plan! — odparł uradowany.

Leila pokiwała sceptycznie głową. Wiedziała, że nic nie będzie w stanie odwieść przed tym pomysłem Aanga. Słowo awatara było święte.

— No to, czemu nie ruszamy na ten turniej?

— Nie wiemy gdzie jest. Tamte głupki nie chciały nam powiedzieć — odpowiedział Aang i wskazał w stronę dwóch chłopców stojących nieopodal, naśmiewających się ze staruszki.

Kiedy obydwoje ruszyli na drogę pomiędzy jakimiś domami.

— Kataro, co ty na to? — uśmiechnęła się wymownie stronę dziewczyny.

Tak też, obydwie ruszyli za chamskimi chłopcami, gotowe na to, aby dać im nieźle popalić. Nie zdążyli się obejrzeć a już zostali zamrożeni od pasa w dół, pomęczył ich trochę swoimi sposobami, a ci przestraszeni powiedzieli wszystko czego potrzebowały do dotarcia na turniej.

— Czasami mnie przerażacie — oznajmił Sokka widząc tajemnicze uśmieszki dziewczyn.

— Dzięki nam, wiecie gdzie powinniśmy pójść — powiedziała Katara, po czym złapała Leile pod ramię i razem ruszyły w odpowiednią stronę. — Tak czasem myślę, że przydałaby nam się jeszcze jedna dziewczyna.

— Tak. Dokładnie tak — przyznała z niewinnym uśmiechem.

***

Po raz kolejny od siedzenia na widowni uchyliła się unikając uderzenia ogromnej skały. Przeklinała w duchu, że wybrali akurat takie miejsca. Nie były one zbyt bezpieczne. Powinna się przyzwyczaić, że przyciągają niebezpieczeństwo. Niezwykle urocze.

— Banda facetów będzie się obrzucać kamieniami, tak? — burknęła Katara.

Katara widocznie czuła znudzona taką rozrywką. Leila wcale nie uważała tego turnieju za coś złego, sama z chęcią mogłaby uczestniczyć w takiej rozgrywce i obrzucać ludzi wodą, kiedy oni ciskaliby w nią kamieniami. Nie brzmiało to zbyt zachęcająco, ale podejrzewała, że byłaby to niezwykła zabawa.

— Widzisz tego swojego mistrza? — szturchnęła Aanga w ramię.

— Jeszcze nie — odpowiedział przygnębiony. — Bumi mówił, że mistrz powinien słuchać ziemi. A ci tutaj, jak ten cały Głaz, słuchają jedynie mięśni, co nie Sokka?

catharsis || avatar the last airbender Dove le storie prendono vita. Scoprilo ora