2.11; miasto wymarzonych spotkań

1.3K 94 19
                                    








Powrót nie obył się bez problemów.
Miała wrażenie, jakby ktoś za nią szedł i obserwował ją. To było przerażające. Szła chyba najszybciej, jak potrafiła, aż w końcu zrobiło się jasno. Nie było to jednak nic, czym musiałaby się jakoś specjalnie zamartwiać. Jakimś cudem udało jej się znaleźć ich tymczasowy dom jeszcze przed południem.

Wbiegła do środka, napotykając pełen zadziwienia wzrok przyjaciół.

— Gdzieś ty była?! — naskoczył na nią Sokka.

— Tu i tam — wzruszyła ramionami. Wyglądali na zaniepokojonych. — Wszystko ze mną w porządku. Spacerowałam.

— Jasne, Lei — sarknął Sokka, wymachując rękami na wszystkie strony. Prawie uderzył przez to Katare. — Nie masz, kiedy spacerować tylko w nocy! Jesteś nieodpowiedzialna... Mogli cię porwać! Zabić! Albo zrobić inną krzywdę! Czyś ty rozum postradała?! Zostawiłaś tylko głupi krótki list i jeszcze śmiesz mówić, że spacerowałaś! O tej porze powinnaś smacznie chrapać pod kołderką, a nie urządzać sobie spacerki!

Leila z zażenowaniem obserwowała gestykulację Sokki. Słuchała jego słów poirytowana, krzywiąc się, Sokka zbytnio dramatyzował. Przecież nic się jej nie stało. W porządku rozumiała, martwił się, bo był jej przyjacielem, ale to nie oznaczało, że miał prawo robić takie sceny.

— Sokka, nie zachowuj się, jakbyś był moim ojcem. Nic mi nie jest — przerwała mu w końcu stanowczym tonem. Spojrzała na resztę podejrzliwie. — Wpadliście na coś? Macie jakiś pomysł? Coś czuję, że macie. Widzę te wasze miny. Więc?

— Mamy plan — zaczęła Katara. — Wtargniemy na przyjęcie, a tam znajdziemy króla Ziemi. Ja i Toph udamy panny z wyższych sfer, a Aang i Sokka będą sługami.

— Skoro plan mnie nie obejmuje, to wydaje mi się, że lepiej będzie, jeśli tutaj zostanę — mruknęła trochę zawiedziona. — Chyba że nie poradzicie sobie sami?

— Powinnaś tu zostać — odezwał się niepewnie Sokka. — W razie, gdyby Joo Dee znów przyszła na zwiady.

— Joo Dee była na zwiadach? — dopytywała.

— Wiedziałabyś, gdybys się nie szlajała po nocach, jak jakaś nadęta sroka — wymamrotał pod nosem Sokka.

Leila zmarszczyła brwi; "nadęta sroka?". Poważnie? Nazwał ją nadętą sroką, bo spacerowała? Ehh.

— Kręciła się tutaj, aż pomachałam jej przez okno — wyjaśniła Katara, spoglądając ostrzegawczo na brata. — Strasznie wścibska kobieta.

— W sumie tak. I dziwna — dodała Leila. — Przerażająca wręcz.

Wszyscy się z nią zgodzili. Leila zmrużyła oczy i przyjrzała się im.

— Zapytam wprost — zaczęła Leila, nie mogąc uwierzyć, że chcieli ją pozbawić uczestnictwa w misji. — Czy wy naprawdę chcecie się mnie pozbyć ze swojego super planu, czy, jak?

— Nie wykluczamy cię — zaprzeczył Sokka.

Wtedy coś przyszło jej do głowy. Wpadła na pewien plan i pomyślała o cudownym zapachu zaparzonej herbaty. Tak, jej pomysł powinien odnieść zamierzony skutek.

catharsis || avatar the last airbender Onde histórias criam vida. Descubra agora