Leila czuła, że miała kłopoty.Chociaż nie, poprawka: Leila czuła, że jej przyjaciele mieli przerąbane, gdyż nie było ich jeszcze w domu. Może to i dobrze, że ich nie było. W końcu nie została przyłapana na tym, że gdzieś wyszła. Z drugiej strony bardzo się martwiła. Powinna była odpuścić swoje kaprysy i iść z nimi, a zamiast tego nie wiedziała co robić. Jak się zachować, bo wszystko zaczynało ją całkowicie przerastać.
W końcu po dłuższym czasie zamartwiania się, ubrała płaszcz i otworzyła drzwi, chcąc wyjść na poszukiwania przyjaciół. Wpadła jednak na Sokke i Katare, a tuż za nimi dostrzegła Toph i Aanga. Ucieszona przytuliła się do nich. Po czym spojrzała na ich twarze.
— Możecie mi powiedzieć, co się wydarzyło i dlaczego wyglądacie, jak poranione kocięta?
— Dai Li — odparł smętnie Aang.
Weszli do środka i westchnęli z niemocy.
— Dobra i co z tym całym Dai Li? — wypytywała była na granicy nerwów.
— Ich dowódca zabronił nam rozmawiać z Królem Ziemii. Zagroził, że zrobi coś Appie.
— On ma Appe? — zdziwiła się.
— Być może — rzucił z wściekłością. — Możliwe, że po prostu wie gdzie był ostatnio.
— Leila — odezwała się Katara — nie udało nam się i tyle. Nie wiemy co dalej robić.
— Poddawanie się odpada — powiedziała stanowczo Leila. — Będziemy działać z ukrycia, a narazie zróbmy sobie kilka dni przerwy. Zmylimy ich będą myśleli, że się poddaliśmy, a my wymyślimy coś, co pomoże nam dotrzeć do Króla Ziemi.
Wszyscy zgodnie przyznali jej, że to może i dobry pomysł. Poza tym, każdy z nich potrzebował czasu wolnego. Podczas którego będzie mógł uczynić coś dla siebie. Zapomnieć o dręczących ich problemach, wojnie, a nawet zaginięciu Appy. Jeśli chodziło o to ostatnie, to zamierzali wszcząć zaawansowane poszukiwania, ale narazie musieli pomyśleć o sobie.
Leila myślała o swojej rodzinie, braciach, po raz pierwszy od dawna zastanawiała się nad jego losem. O matce, a nawet o ojcu. Wysłała do nich listy, krótkie i zwięzłe w razie, gdyby zostały przechwycone przez Dai Li.
Wstali wcześnie rano. Wszyscy, oprócz Toph, co zirytowało Katarę. Leila uważała, że Toph miała prawo decydować o sobie, nawet jeśli Katarze miałoby się to nie spodobać.
Stojąc przed lustrem, czesała swoje włosy w coś co mogłaby nazwać fryzurą. Chyba.
— Oh! jestem w tym beznadziejna — jęknęła do swojego odbicia w lustrze.
— Leila! Pora na babski dzień — zawołała do niej Katara.
Leila spojrzała przerażona na chłopców szukając u nich pomocy. Nie wiedziała, czego się spodziewać, gdy Katara coś wymyślała. Wyszła z łazienki zastając obydwie dziewczyny razem.
— Muszę? — wyjęczała nieprzekonana Toph. Patrząc na nią, Leila uznała, że wcale nie miała aż tak złych włosów. Toph miała dosłownie na głowę wielką szopę.
— Spa wykwintnej kobiety? To rzeczywiście miejsce dla mnie — mruknęła smętnie Toph.
Leila westchnęła. Postanowiła nastawić się do tego bardziej pozytywnie.
— Gotowe na rozpieszczającą pielęgnacje? — zapytała podekscytowana Katara.
— Jak chcesz, ale stóp mają nie tykać — ostrzegła Toph.
CZYTASZ
catharsis || avatar the last airbender
FanfictionLeila odkąd pamięta zamieszkuje południowe plemię wody. Jako jedna z dwóch pozostałych magów wody w tym rejonie, skrzętnie ukrywa swoje umiejętności, ujawniając je jedynie przed zaufanymi mieszkańcami wioski. Dziewczyna kilka lat temu straciła ważną...