13.

3.1K 199 115
                                    

50 gwiazdek = nowy rozdział!



Westchnęłam i ruszyłam do Daniela, żeby powiedzieć mu, że na pewno nie zagram Natalie. Nie ma takiej opcji. Drogę zastąpiła mi Phoebe.

-Nawet o tym nie myśl. Nie zmarnujesz takiej szansy. - syknęła.

-Ja nie dam rady. - wyszeptałam - Nie powiem przy nim ani słowa i nie będę w stanie się ruszyć. - wyjaśniłam - Jedynie się ośmieszę...

-Ella, do kurwy nędzy! Więcej wiary w siebie! - chwyciła mnie za ramiona - Jesteś super laska, nie mam pojęcia skąd taki brak wiary. Dasz sobie radę ze wszystkim. - spojrzałam na nią niepewnie, ale skinęłam głową.

- Dam radę? - zapytałam. Nie miałam pojęcia w co mogę wierzyć.

- Dasz radę. Ja to wiem. - warknęła dobitnie. Skinęłam głową.

-Więc idę. - mruknęłam niechętnie. Powoli, krok po kroku, ruszyłam w stronę scenerii sali lekcyjnej. Dam sobie radę. Westchnęłam i stanęłam przed repliką drzwi. To tylko Joseph Morgan. Człowiek taki jak ja. Co ja gadam?! To wcale nie tak! Okey. Jednak panikuję. Czas spieprzać.

Odwróciłam się i ujrzałam Phoebe, która nie spuszczała ze mnie wzroku. Tak... Chyba jednak sobie tutaj zostanę. Westchnęłam i lekko się uśmiechnęłam. Poradzę sobie, jak zawsze.

-Ella? - o kurwa. Zmieniłam zdanie. Nie chcę tu być. Nie dam rady. Nie teraz. Nie. Nie.

Spokój! Uspokój się... Powoli się odwróciiłam i stanęłam twarzą w twarz z facetem, którego pragnęłam poznać od tylu lat. Serce biło mi jak oszalałe. Mimo to skinęłam głową.

- Tak. - mruknęłam cicho.

-Miło poznać. - na jego twarzy pojawił się uśmiech, który od razu odwzajemniłam. Rozmawiam z nim!

- Przyjemność po mojej stronie. - wydukałam. Kto tak mówi w XXI wieku? Co jest ze mną nie tak? Da się to leczyć?..

Parsknął śmiechem.

- Nie stresuj się tak. - lekko przechyliłam głowę w prawo, patrząc na ten jego cudowny uśmiech - Nie gryzę. - puścił mi oczko. Pieprzony Joseph Morgan puścił mi oczko! Mogę umierać!

-Ufam, bo muszę. - zagryzłam wargę. Rozmawiam z nim! Ja naprawdę z nim rozmawiam... Parsknął śmiechem.

-Dobrze jest wreszcie móc się do kogoś normalnie odezwać. - mruknął - Ostatnio każda dziewczyna, która ze mną rozmawia albo, jak to powiedział Daniel, wygina się jak litera S i zachowuje jakby miała nagrywać porno albo mnie śledzi... - przymknął oczy i zacisnął wargi, starając się pohamować uśmiech.

-Skąd pewność, że nie jestem jedną z nich? - spojrzałam na niego kątem oka. Gdyby tylko wiedział ile jego zdjęć mam w domu...

- Sprawiasz wrażenie całkiem normalnej. - mruknął - Więc chyba zaryzykuję. - wzruszył ramionami, a ja uśmiechnęłam się szeroko.

-Gdzie do jasnej cholery jest Joseph i Ella? - krzyk Daniela rozniósł się po całym studiu. Wraz z blodnynem wybuchliśmy śmiechem.

-Panie reżyserze. - mężczyzna obok mnie podniósł dłoń - Może byś się tak rozejrzał? Bo od kilku minut wraz z Elllą na Ciebie czekamy. - prychnął uśmiechnięty. Zagryzłam wargi, aby nie wybuchnąć śmiechem po raz kolejny. Jednak reżyser olał Josepha.

-Gdzie jest kamerzysta czwarty? - krzyknął. Przewróciłam oczami. Jego hobby to krzyk, jestem tego pewna. Ten facet kocha wrzeszczeć na wszystkich i wszystko bez wyraźnego powodu.

Joseph zrobił kilka kroków i stanął ze mną ramię w ramię. Pochylił się, aby móc być bliżej mnie. Facet ma pieprzone sto osiemdziesiąt centymetrów wzrostu a ja jedynie sto sześćdziesiąt pięć.

-Nawet jeśli wszystko byłoby idealnie to on i tak by krzyczał. Zawsze to robi. - wyjaśnił, szepcząc mi na ucho. Jest tak blisko... Boże! Ja w tym momencie ledwo stoję. Co będzie jak on mnie pocałuje? Będzie musiał mnie trzymać, bo inaczej nic z tego nie będzie...

-Wszyscy gotowi? - głos Daniela, przerwał moje rozmyślenia. Westchnęłam głośno. Mam do powiedzenia trzy słowa... A dalej moje usta mają zająć się czymś innym. Będę się całować z moim największym idolem i crushem! Zaczynam się naprawdę cieszyć. Will. Odwróć się. Żebym tylko nie zapomniała tych trzech słów, bo reżyser mnie rozszarpie.

- Światła! Kamera! - krzyknął. Joseph znalazł się tuż przede i docisnął moje plecy do prowizorycznych drzwi. Wstrzymałam oddech. - I akcja! - kolejny krzyk opuścił usta Daniela w tym samym momencie poczułam usta blondyna na swoich. Matko boska, nigdy bym nie pomyślała, że od razu po poznaniu go będę się z nim całować, ale nie narzekam. Bawię się całkiem nieźle.

Jego wargi były cudownie gorące. Cały on był gorący. Poczułam jak mężczyzna pcha drzwi, które ustępują. Jednocześnie nie przerywając pocałunku, jego dłonie znalazły się na moich udach i podrzucił mnie lekko w górę. Ręce skrzyżowałam na karku mężczyzny, a moje nogi automatycznie objęły go w pasie. Pocałunek zaczął się stawać brutalny, ale wciąż był bardzo przyjemny. Ruszył do przodu i posadził mnie na biurku. W dalszym ciągu nie odrywając się od moich ust. Ależ on bosko całuje... Ja nie chcę żeby to się skończyło. Jest zbyt przyjemnie, niestety wszystko co dobre, musi się skończyć. Powoli odsunęłam się od Morgana i od razu skierowałam wzrok na dwie dziewczyny, które siedziały z tyłu na ławce...

Ta.. Tylko szkoda, że nikogo tam nie było. Posłałam zagubione spojrzenie w stronę Daniela. Jego usta opuścił głośny ryk.

-Kurwa! - wrzasnął i rzucił plikiem kartek o podłogę. Joseph pochylił głowę bliżej mnie, aby nie wybuchnąć śmiechem - Gdzie są te dwie? - warknął i szybko zaskoczył ze swojego krzesła, od razu ruszył w przeciwną stronę. Westchnęłam głośno. Moje ręce wciąż były oparte na barkach Josepha, a on sam stał pomiędzy moimi nogami.

-I co? - mruknął blondyn i powoli się ode mnie odsunął - Nie było aż tak źle, prawda? - zażenowana pokręciłam głową, którą szybko pochyliłam, aby nie widział moich rumieńców. - Mówiłem, że nie gryzę. - zaśmiał się. Wzięłam głęboki wdech i powoli podniosłam głowę, aby spojrzeć mu w oczy. Nie gryzie... Tylko całuje.


*****
Kto czekał na ten moment tak bardzo jak ja? Haha

Gwiazdki i komentarze mile widziane, do następnego rozdziału kochani! 🖤

Xoxo Emilia Mikaelson

Off Limits | Joseph Morgan ✔Where stories live. Discover now