21.

2.9K 181 38
                                    

50 gwiazdek = nowy rozdział!




Westchnęłam.

- Nie wiem. Nie widziałam twarzy. Powiedział tylko, że mam pozdrowienia od Danielle. - wyjąkałam - To dziewczyna, która gra w tym samym filmie co ja. - wyjaśniłam - Nie jest zbyt lubiana. - mruknęłam. Joseph nie odstąpił mnie nawet na krok, przez cały czas siedział obok mnie.

- Czy jest ktoś oprócz Ciebie, kto to słyszał? - spojrzał na mnie z politowaniem. Przecież on mi nie wierzy. Traktuje mnie jak zazdrosną dziewczynkę... Teraz jak mu powiem, że tylko ja to słyszałam to całkowicie oleje sprawę.

-Ja. - mruknął blondyn obok mnie. Spojrzałam na niego zaskoczona. Szybko chwycił moją dłoń i ścisnął ją, dając znać abym go nie wydała. - Tak jak mówiła, wybiegła z tego zaułka i wpadła na kogoś. Tym kimś byłem ja, stałem na tyle blisko ciągle zdarzenia, że słyszałem, że facet to mówi. - wyjaśnił pewnie. Jejku... Taki profesjonalny aktor to ma zajebiste życie, przecież on tak dobrze kłamie, że ciężko stwierdzić kiedy mówi prawdę.

-W takim razie jeśli kobieta, którą pani oskarża nie przyzna się do winy, to będzie Pan wezwany na rozprawę w postaci świadka. - mruknął spisując coś na kartce - A teraz. Czy mają Państwo jakieś przypuszczenia gdzie może być teraz Danielle? - zapytał.

-Na planie filmu. - mruknął - Dzwoniłem do przyjaciela, który jest reżyserem. Powiedział, że ją tam zatrzyma. - wyjaśnił.

-Jedziemy tam od razu. - zarządził policjant - Przyjechali państwo autem? - Joseph skinął głową - Więc pojedziemy za wami. - szybko wyszliśmy z komisariatu i pojechaliśmy do studia, gdy tylko Morgan zatrzymał się na parkingu, policja zrobiła to samo. Z trzęsącymi dłońmi pociągnęłam za klamkę i wyszłam z auta blondyna. Joseph zrobił to samo i od razu stanął obok mnie, łapiąc za moją dłoń.

- Nie martw się. Jestem z Tobą i nic Ci się nie stanie. - dwóch policjantów ruszyło przodem, a my tuż za nimi. Szybko znaleźliśmy się na planie.

Policja od razu ruszyła do Daniela, a mężczyzna wskazał im gdzie siedzi szatynka.

-Nazywa się Danielle Campbell. - poinformował. Funkcjonariusze szybko znaleźli dziewczynę.

- Danielle Campbell? - mruknął blondyn, a kobieta skinęła głową - Jest Pani aresztowana za zlecenie ataku na pannę Ellę Eyre. - mruknął. Wzrok szatynki od razu padł na mnie.

-Ty szmato! - syknęła i rzuciła się w moją stronę, jednak policja skutecznie jej to uniemożliwiła. Joseph zareagował od razu i wciąż trzymając moją dłoń, stanął przede mną, aby zasłonić mnie własnym ciałem. - I tak Cię zniszczę! Słyszysz? Zniszczę Cię! - wysyczała. Policjant szybko założył jej kajdanki i wyprowadził. Odetchnęłam z ulgą. Psychopatka...

-Wszystko okey? - mruknął i puścił moją dłoń, aby stanąć ze mną twarzą w twarz. Skinęłam lekko głową. Westchnął i pokonał dzielącą nas odległość, aby mnie przytulić. Gdy poczułam gorąco jego ciała, mocniej wtuliłam się w jego klatkę piersiową. Na chwilę przymknęłam oczy. Owinęłam ręce wokół jego szyi, on swoje dłonie położył na mojej talii. Otworzyłam oczy i zobaczyłam Phoebe biegnącą w moją stronę, jednak gdy tylko zobaczyła do kogo się przytulam, na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech i powoli zaczęła się wycofywać. Jej genialny plan zepsuł Daniel.

-Ella. - znalazł się obok nas. Zażenowana szybko oderwałam się od blondyna i spojrzałam na reżysera. - Wszystko w porządku? Jesteś w stanie grać czy mam szukać zastępstwa? - mruknął. Pokręciłam głową.

-Dam radę. - zapewniłam - Poradzę sobie. - uśmiechnęłam się lekko. Wtedy obok mnie pojawiła się Phoebe, która dosłownie rzuciła się na mnie, aby mnie przytulić. Szybko objęłam szatynkę. Tego potrzebuje, bliskości innych.

-Wszystko w porządku? - wymruczała wciąż mnie przytulając. Pokiwałam głową.

-Przecież nic mi się nie stało. - uśmiechnęłam się, powoli się od niej odsuwając.

- Ale mogło. - mruknął szatyn - Wynikła taka sytuacja i w pełni rozumiem dlaczego się dziś spóźniliście, ale następnym razem po prostu zadzwońcie. - poprosił. Phoebe odsunęła się ode mnie i stanęła obok.

- Mam nadzieję, że nie będzie następnego razu. - mruknęłam pocierając ramiona dłońmi. Spojrzałam na Daniela, który gorączkowo nad czymś myślał. W końcu machnął dłonią.

-Jedź do domu. I tak dziś nie nagrywamy żadnej twojej sceny. Kolejną nagrywamy za jakieś trzy dni, do tego czasu masz wolne. - mruknął, ale ja pokręciłam głową.

- Nie mogę siedzieć sama w czterech ścianach, bo zwariuję. - stwierdziłam - Wolę przychodzić. - uśmiechnęłam się.

-Dopóki nie wsadzą tej szmaty do więzienia, ogarniemy Ci kierowcę. - zaproponowała Phoebe.

-To jest całkiem niezła myśl. - Joseph wzruszył ramionami - To mogłoby pomóc.

- Nie będę nikogo wykorzystywać. - pokręciłam głową - Dam sobie radę.

-Ja będę z nią chodzić. - obok pojawiła się Claire - Gdybym wczoraj jej nie zostawiła, nic by się nie stało. - prychnęła.

-Nie twoja wina. - wzruszyłam ramionami - Tak miało być i tyle... Ale spokojnie. - uśmiechnęłam się do nich - Jest dobrze. Na szczęście nic się, nikomu nie stało. - mruknęłam.

-Dziś wszyscy macie wolne. - mruknął Daniel - I tak będą problemy ze skupieniem, więc to tylko strata czasu. - prychnął i odszedł. Dzień wolny, może to nie taki zły pomysł?



*****
Gwiazdki i komentarze mile widziane, do następnego rozdziału kochani! 🖤

Xoxo Emilia Mikaelson

Off Limits | Joseph Morgan ✔Where stories live. Discover now