50 gwiazdek = nowy rozdział!
Wszystko jest fajnie, dopóki to ja całuję się z Josephem, gdy widzę jak inne są tak blisko niego, to mam ochotę usiąść i płakać. Tą cholerna nadzieja, że mnie traktuje inaczej niż te wszystkie inne zakochane w nim dziewczyny...
Jestem naiwna, że liczę na księcia na białym koniu, którym będzie Joseph Morgan. Jestem po prostu głupia.
Westchnęłam i mocniej okryłam się płaszczem. Claire nie będzie dziś u mnie spać, bo wraz z Nathanielem i Charlesem mają do ogarnięcia pare scen. Praca przede wszystkim.
Nagle poczułam ucisk na nadgarstku. Z moich ust uciekł krótki, ale głośny pisk. Tego zdecydowanie się nie spodziewałam. Zostałam pchnięta w drzewo, przez moje ciało przeszedł ból. Kurwa, ale uderzyłam. Spojrzałam w górę i ujrzałam jakiegoś faceta w kapturze. Ta... Londyn nocą potrafi być niebezpieczny. Ale ja również mam coś w zanadrzu.
Szybko wsunęłam dłoń do torebki w poszukiwaniu gazu pieprzowego. Wiem, że to nie do końca normalne, ale wolę nie ryzykować. Sprawnie wysunęłam małą tubkę i nią potrząsnęłam.
-Radzę nie wchodzić mi w drogę! - syknęłam. Nie widziałam jego twarzy, bo jego kaptur mi to uniemożliwiał. Przez to byłam jeszcze bardziej rozdrażniona.
-Słuchaj laleczko, nie wiele jesteś w stanie zrobić mi używając gazu. - zakpił i zza pleców wyciągnął nóż. Kurwaaa! Mam nadzieję, że lekcje samoobrony mi chociaż trochę pomogą. - Pozdrowienia od Danielle. - dodał i ruszył w moją stronę. To ta szmata, co ostatnio weszła mi w drogę. Uniósł dłoń z nożem i rzucił się w moją stronę. Sprawnie zrobiłam unik. Ostrze wbiło się w kore drzewa, złapałam mężczyznę za drugą rękę i wykręciłam ją. Szybko stanęłam za jego plecami i popchnęłam na pień. Sama biegiem ruszyłam w drugą stronę.
-Ratunku! - pisnęłam przerażona, gdy znalazłam się na głównym chodniku. Z moich oczu zaczęły lecieć łzy. Ruszyłam przed siebie, ale cały czas spoglądałam w tył. Nagle uderzyłam w kogoś z takim impetem, że zabrakło mi tchu. Przechyliłam się w tył i zaliczyłam bliskie spotkanie z zimnym chodnikiem. Spojrzałam w górę i ujrzałam jakiegoś faceta.
-Wszystko w porządku? - zapytał i wyciągnął dłoń w moją stronę. Przerażona odskoczyłam do tyłu.
Obok obecnego nagle stanął ktoś znajomy. Teraz nie wiem czy się cieszyć czy martwić. Joseph Morgan. Blondyn szybko spojrzał na mnie i podszedł krok bliżej. Wyciągnął dłoń, a ja niepewnie przyjęłam pomoc. Cały czas się trzęsłam jak galareta.
- Co się stało, Ella? - mruknął, dokładnie skanując moją twarz. Jedną dłonią delikatnie złapał za mój policzek i lekko przechylił głowę w bok - Ty krwawisz. - stwierdził. Od razu podniosłam dłoń i złapałam się za głowę. Syknęłam z bólu. Szybko odsunęłam rękę i ujrzałam czerwone palce. Kiedy uderzyłam w coś głową? Wszystko działał się tak szybko... Przerażona pokręciłam głową. Mogła mi się stać krzywda. Ta wariatka chciała mi coś zrobić. - Hej. Hej. Uspokój się. - słyszałam co mówi, ale jego słowa nie docierały do mnie. Nagle mocno szarpnął mnie w swoją stronę i przyciągnął do klatki piersiowej. Głowę przysunął tak, abym mogła wsłuchać się w jego bicie serca. Powoli zaczęłam się uspokajać. Matko, mam wrażenie, że to atak paniki. Nigdy wcześniej nie miałam takich napadów. W końcu mój oddech się unormował. - Już lepiej? - mruknął cicho. Nie wykonywał żadnych gwałtownych ruchów, po prostu trzymał mnie w swoich ramionach.
Niepewnie skinęłam głową i odsunęłam się od niego na krok. Powoli wytarłam dłońmi łzy z twarzy.
-Tak. Już lepiej. - wyszeptałam. Objęłam się ramionami. Co to w ogóle miało być? Czemu ta laska mnie tak nienawidzi? I co chciała, aby ten koleś mi zrobił?
-Co się stało? - zapytał uważnie mnie obserwując.
- Ja.. Sama nie wiem... - wyjąkałam - Wracałam... Wracałam do domu i... i - zaczęłam się jąkać. Od razu poczułam jego dłonie na ramionach.
-Hej, spokojnie. Jestem tutaj, tak? Jesteś bezpieczna. Nic Ci ze mną nie grozi. - mruknął pocierając moje ramiona. Lekko skinęłam głową. Co ja mam teraz zrobić? W domu nie ma nikogo, a ja nie chcę być teraz sama. Zadzwonię do Phoebe. To najlepsze wyjście. - Ella. - mruknął, powoli uniosłam wzrok i spojrzałam mu w oczy - Mieszkasz daleko stąd? - pokręciłam głową.
- To jeszcze jakieś dwadzieścia minut. - wyszeptałam. Westchnął głośno.
-Odwiozę Cię, a po drodze opowiesz mi co się stało. - zaproponował - Okey? - pokręciłam głową.
-Nie. - mruknęłam - Jutro masz dużo scen, nie możesz być zmęczony, bo Daniel mnie za to zabije, a ty...
-Daniel nie musi o niczym wiedzieć. - przewrócił oczami - I nie będzie wiedział. A film nie jest najważniejszy, są rzeczy dużo istotniejsze w życiu. W tym momencie, wydaje mi się, że Ty potrzebujesz pomocy, a to zdecydowanie ważniejsze od filmu. - warknął dobitnie - Więc słucham? Gdzie mieszkasz? - spojrzał na mnie znacząco.
-Naprawdę nie musisz... - zaoponowałam. Cały czas szeptałam, nie byłam w stanie mówić głośniej - Poradzę sobie, a Ty...
-A ja Cię odwiozę i powiesz mi co się stało. Świetny plan. - skwitował - Mój samochód stoi tam. - skinął głową - Chodź. - chwycił za mój nadgarstek i pociągnął w stronę auta. Otworzył drzwi na miejsce pasażerskie, wskazując dłonią, abym wsiadła. - Nie chcę słyszeć sprzeciwu. Wsiadaj. - warknął. Skinęłam głową i wsiadłam do auta, na wskazane miejsce. Zamknął za mną drzwi i usiadł za kierownicę, odpalając samochód. - Opowiadaj.
Xoxo Emilia Mikaelson
YOU ARE READING
Off Limits | Joseph Morgan ✔
Fanfiction"Co z tego, że jest ode mnie starszy o osiem lat i nie wie o moim istnieniu. Ja i tak zostanę jego żoną." Te słowa towarzyszyły mi już od dziesięciu lat i nic nie wróżyło, żeby ten stan rzeczy miał ulec zmianie.