42.

3.1K 184 82
                                    

70 gwiazdek = nowy rozdział!

Rozdział zawiera scen 18+, czytasz na własną odpowiedzialność!


Skończyło się na tym, że siedzieliśmy w sypialni Josepha i zajadaliśmy się kurczakiem, którego zrobił sobie na kolację.

-Przykro mi, ale to nie smakuje jak kurczak. - stwierdziłam z grymasem na twarzy, kręcąc głową.

-Wiem. - mruknął - Przecież uprzedzałem, że sam go przygotowałem... Spójrzmy prawdziwe w oczy. - westchnął - To w ogóle nie smakuje jak jedzenie. - jęknął i odłożył talerz na szafce przy łóżku. Parsknęłam śmiechem i pokiwałam głową zgadzając się z nim. Świetny z niego aktor, ale mierny kucharz. Lepiej dla niego i całego wszechświata, aby trzymał się z dala od wszystkiego związanego z gotowaniem. Spojrzał na mnie kątem oka. - Już odłóż ten talerz i się nie męcz. - polecił z uśmiechem.

-Dziękuję! - pisnęłam zadowolona i szybko położyłam swoją porcję obok jego - Nie gniewaj się. Uwielbiam cię. Jesteś genialnym aktorem i świetnym facetem, ale na litość boską trzymaj się tak daleko od kuchni, jak to tylko możliwe. - poprosiłam. Blondyn wybuchł śmiechem, ale skinął głową.

-Masz moje słowo, ale co powiesz na deser? - spojrzałam na niego przerażona.

-Powiedz, że kupiłeś lody albo jakieś ciasto... Zresztą może być cokolwiek, żebyś tylko sam tego nie robił. Chcę jeszcze pożyć. - mruknęłam.

-Małpa. - prychnął a no mojej twarzy pojawił się uśmiech. Kilka sekund później usta blondyna znalazły się na moich. Skubany szybki był, nawet się nie zorientowałam kiedy znalazł się tak blisko mnie. Gdy tylko poczułam jego język na swoim, na mojej twarzy zagościł jeszcze szerszy uśmiech. Nie ma co ukrywa, mam wielką słabość do Josepha Morgana, a on doskonale zdaje sobie z tego sprawę i to wykorzystuje. Jednak robi to w tak przyjemny dla mnie sposób, że nawet mi to nie przeszkadza.

Nawet się nie zorientowałam a leżałam płasko na łóżku, przygnieciona ciałem Josepha, który wciąż nie odrywał się od moich warg. Siedział na moich udach przez co miała ograniczone pole manewru. Nie mogłam się praktycznie ruszać, a on był wyraźnie zadowolony z tego powodu. Chwytając za moje nadgarstki przycisnął je do łóżka, tuż obok mojej głowy. Teraz do już w ogóle nic nie mogłam zrobić.

-Jesteś z siebie zadowolony, co? - mruknęłam, gdy na sekundy oderwał się od moich ust. Usłyszałam jak się cicho śmieje.

-Skłamałbym mówiąc, że nie. - odparł ukazując swoje zęby. W tej pozycji był jeszcze bardziej seksowny niż normalnie. Ogólnie to dziwny z niego facet, doskonale zdaje sobie sprawę z tego od ilu lat jest moim obiektem westchnień i zamiast uciekać, gdzie pieprz rośnie (nie ukrywajmy, mam małą obsesję na jego punkcie) to on zaprasza mnie do siebie i zabiera mnie na randki. - O czym myślisz? - jego głos wyrwał mnie z letargu. Zamrugałam kilkukrotnie, aby się ocknąć i zrozumieć, że troch odpłynęłam

-Wybacz. - bąknęłam - Po prostu dziwię się, że tu jestem. Dziwię się, że spędzamy razem czas. To takie nierealne... - wyjaśniłam.

-Mówiłem ci już, że masz straszne braki wiary w siebie? - skinęłam głową.

-Coś wspomniałeś. - przygryzłam dolną wargę - Ja po prostu nie rozumiem. Z mojego punktu widzenia byłeś dla mnie kimś nieosiągalnym. Nie sądziłam, że uda mi się ciebie poznać, a co dopiero iść z tobą na randkę. - wyznałam - Po prostu...

-Skoro tak mówisz, to zaczynam się bać, że za chwilę mi zejdziesz na zawał. - przerwała mój monolog. Zmarszczyłam brwi, przyglądając mu się. Coś jest na rzeczy. Czy to już czas uciekać? Mam się bać?

-Chyba nie rozumiem. - wyszeptałam - Możesz jaśniej? - poprosiłam. Przygryzł dolną wargę i powoli ze mnie zszedł, pomagając mi zrobić to samo. Przez cały czas nie spuszczałam go z oka, bacznie obserwowałam każdy jego ruch w nadziei, że zrozumiem o co mu chodzi.

-Ty tak strasznie przeżywasz to, że mnie poznałaś i, że byliśmy na dwóch randkach... - zaczął patrząc mi prosto w oczy - A ja... - podrapał się po głowie - A ja miałem zamiar zapytać czy zostaniesz moją dziewczyną. - odparł, a ja czułam, że moje oczy przypominają monety pięciozłotowe. - Wiem, że znamy się krótko i w ogóle, ale naprawdę dobrze bawię się w twoim towarzystwie i mam wrażenie, że dobrze się dogadujemy. - wzruszył ramionami, nawet nie chwilę nie przerywając ze mną kontaktu wzrokowego - Pomyślałem, że nic nie stoi na przeszkodzie. - uchyliłam usta, byłam zaskoczona jego słowami. Nie spodziewałam się, że tak potoczy się ten dzisiejszy wieczór. - Decyzja należy do ciebie, ale Ello Eyre, zostaniesz moją dziewczyną? - zapytał. W dalszym ciągu patrzyłam na niego w milczeniu. Chyba zapomniałam jak się używa języka. Chcę powiedzieć tak, ale jak mam to zrobić? Przecież nie pokiwam głową ja jakiś pies. To by było żenując. Jednak moje milczenie też nie jest oznaką inteligencji. Muszę coś zrobić. - Przypomniało mi się jak zaprosiłem cię na pierwszą randkę. - zaśmiał się - Tamta reakcja była szalenie podobna do tej. - świetnie on się śmiał, a ja wciąż myślałam jak mam się odezwać... Dobra. Czas wziąć się w garść.

-Nie będę ukrywać, że totalnie mnie zaskoczyłeś. - wyszeptałam w końcu.

-Jest postęp, gdy zaprosiłem cię na randkę wyszeptałaś tylko kilka słów. To zdanie miało sens.  -stwierdził z uznaniem, a ja spiorunowałam go wzrokiem - To miał być komplement! - bronił się - Zapomnij o moim ostatnim zdaniu, gdy będziesz brała pod uwagę moje pytanie. - poprosił uśmiechając się. W końcu z uśmiechem, skinęłam głową.

-Tak, zostanę twoją dziewczyną. - oznajmiłam. Okey. Mam ochotę piszczeć z radości. Moje największe marzenie właśnie się spełniło.

Joseph nic nie odpowiedział, szybko znalazł się przy mnie i momentalnie zaatakował moje usta. Tym razem nie był tak delikatny jak przed chwilą, był brutalny i od razu jego język znalazł się w moich ustach. Poczułam jak lekko przygryza moją wargę, a jego dłonie suną pod moją sukienkę.

-Naprawdę dobrze się bawię i wierz mi, że nie marzę o niczym innym niż zastaniu tu z tobą, ale obiecałam dziewczynom, że wrócę dziś na noc i... - jego wargo znów przylgnęły do moich.

-Później do nich zadzwonię i wszystko im wytłumaczę. - wyszeptał między pocałunkami. Jak mam być szczera to nie byłam w stanie mu przerwać.

Wszystko działo się cholernie szybko i zanim się zorientowałam byłam bez sukienki, a Joseph nie miał na sobie koszuli, którą swoją drogą chyba mu podarłam. Chwyciłam za pasek jego spodni i szybko uporałam się z tym dziadostwem i pozbyłam się spodni blondyna. Joseph szybko chwycił mnie w talii i wciągnął na swoje kolana, łącząc nasze usta w namiętnym pocałunku. Szybko owinęłam ręce wokół jego karku i powoli zaczęłam się ocierać o jego krocze. Warknął z aprobatą w moje usta i mocniej zacisnął dłonie po moich bokach, jednocześnie dociskając mnie bliżej siebie przez tym razem to z moich ust uciekł jęk.

Kilka sekund później ponownie leżałam pod nim. Sprawnie pozbawił mnie biustonosza, a jego pocałunki zeszły z ust na szyję, piersi i brzuch. Wiłam się pod jego dotykiem mrucząc z przyjemności. Szybko pozbył się moich majteczek i swoich bokserek. Nie zastanawiając się powoli wszedł we mnie całą długością. Zadowolona ledwo pohamowałam jęknięcie pragnące wydostać się z moich ust. Powoli się wycofał i wszedł jeszcze raz i jeszcze raz i kolejny. Jego ruchy były bardzo wolne przez co doprowadzał mnie do obłędu.

-Szybciej, błagam. - wyjęczałam. Byłam na skraju wytrzymania a on się świetnie bawił moim kosztem.

-A co ja będę z tego miał? - wyszeptał przy moich uchu, nie zaprzestając swoich ruchów. Przez moje ciało przeszedł dreszcz.

-Cokolwiek będziesz chciał. - wyszeptałam zdesperowana, na jego ustach od razu pojawił się przebiegły uśmieszek. Skradł mi szybkiego całusa przez co czuła niedosyt, chciałam więcej. W końcu spełnił moją prośbę i przyśpieszył swoje ruchy. Wystarczyło tylko kilka pchnięć i wygięłam się w łuk jęcząc głośno jego imię. Wykonał jeszcze dwa mocne ruchy i doszedł we mnie. Pochylił się i ponownie połączył nasze usta.

Okey. Ja chcę tak codziennie. Nie jestem nimfomanką! Po prostu chcę go mieć przy sobie. Tyle.




******
Gwiazdki i komentarze mile widziane, kochani.

Xoxo Emilia Mikaelson

Off Limits | Joseph Morgan ✔Where stories live. Discover now