26.

2.9K 201 40
                                    

60 gwiazdek = nowy rozdział!



Zadowolona patrzyłam na danie, które kelnerka postawiła przede mną. Wyglądało pysznie, mam nadzieję, że będzie smakowało tak samo. Za talerz pieprzonego makaronu czekała mnie strata czterdziestu funtów... Mój portfel już płacze.

-Stój! - warknął i wysunął dłoń przed siebie, aby mnie powstrzymać przed spróbowaniem. Sięgnął dłonią do spodni i wyciągnął telefon. - Chcę nagrać twoją reakcję - wyjaśnił. Parsknęłam śmiechem patrząc na niego z politowaniem - Okey, już możesz. - oznajmił.

Zażenowana zakryłam twarz dłonią. Wzięłam głęboki oddech i odsunęłam rękę. Chwyciłam widelec i nabiłam na niego makaron z sosem i powoli podniosłam do ust, jak się uwalę to będzie wstyd...

Włożyłam danie do ust. O mój Boże. To moja nowa miłość! Joseph Morgan nagle spadł na drugie miejsce.

-Mhm. - wymruczałam z pełnymi ustami. Czy on to dalej nagrywa? Walić to. Jedzenie jest warte ośmieszenia na filmiku. Ten makaron na sto procent jest tego warty.

-I jak? - uśmiechnął się, w dalszym ciągu mnie nagrywając - Dobre?

-Zajebiste... - mam pełne usta i nie powinnam teraz mówić, ale to jest tak pyszne. Blondyn skończył nagrywać, a na jego ustach pojawił się diabelski uśmieszek. Co on znów wymyślił? Uśmiechnięty schował telefon i sam zaczął jeść.

-Miałem rację? - zapytał z pełnymi ustami. Jej! Nie tylko ja tutaj jestem niewychowana. Od razu mi lepiej. Moja samoocena poszybowała w górę.

-Miałeś. - odparłam - To jest genialne. - nie mogłam przestać jeść. Jadłam i jadłam i cały czas byłam głodna. To danie jest darem Bożym.

Jedliśmy, rozmawialiśmy i śmialiśmy się. Ta kolekcja to coś fantastycznego. Od jedzenia aż po towarzystwo. Usłyszałam kolejne powiadomienie. Co jest, kurde? Dostałam ich masę i to w ciągu kilku minut.

-Przepraszam. - mruknęłam i sięgnęłam po telefon z tylnej kieszeni spodni. Spojrzałam na wyświetlacz. Przybyło mi pięć tysięcy obserwatorów na instagramie. Ale dlaczego? Aha. Już wiem.

@therealjosephmorgan oznaczył Cię w swojej relacji.

@therealjosephmorgan obserwuje Cię.

Czy tego faceta Pan Bóg opuścił?

-Jak mogłeś wstawić ten filmik na instagrama? - syknęłam po obejrzeniu nagrania. Co prawda nie ubrudziłam się ani nic w tym stylu, ale dlaczego on to wstawił?

- Wybacz, ale nie mogłem się powstrzymać. - mruknął roześmiany - Wyglądałaś tak uroczo. - prychnęłam kręcąc głową.

-Dlaczego mnie oznaczyłeś? Teraz mam tysiące wiadomości z groźbami, że mam się do Ciebie nie zbliżać... - jęknęłam. Machnął lekceważąco dłonią.

-Moje fanki są raczej niegroźne. - mruknął. Bo ja wiem... Ja chciałam zabić kilka jego byłych dziewczyn. A na groźną nie wyglądam.

-Lepiej żeby tak było, jeśli coś mi się stanie przez jakąś twoją psychopatyczną fankę to Cię pozwę. - mruknęłam dobitnie. Joseph parsknął śmiechem.

-Dopilnuję żeby włos Ci z głowy nie spadł. - obiecał.

- No ja myślę. - prychnęłam krzyżując ręce na piersi. Coraz swobodniej czuję się w jego towarzystwie. Naprawdę dobrze się z nim bawię, to serio świetny facet.

-Będziesz żyć, masz moje słowo. - puścił mi oczko. Wzruszyłam ramionami.

-Skoro tak... Wyślij mi to nagranie. - poprosiłam - Bo naprawdę wyglądam uroczo. - parsknął na moje słowa.

-Wyślę. - obiecał. Skończyliśmy dania w dalszym ciągu rozmawiając. Świetnie się z nim bawiłam. Naprawdę. Nie chcę, aby ten dzień się kończył.

Mam wrażenie, że żyję w bańce mydlanej. I że kiedy skończy się film to bańka pęknie. A moje cudowne życie diabli wezmą. Boję się tego i nie jestem na to gotowa.

Westchnęłam patrząc na Josepha. Teraz jest dobrze, chcę aby tak pozostało.

Spojrzałam na zegarek na dłoni. Północ zbliża się wielkimi krokami, a co za tym idzie zamknięcie restauracji.

-Chyba powinniśmy wracać. - mruknęłam niechętnie. Zaskoczony spojrzał na zegarek na swojej dłoni i wytrzeszczył oczy.

-Masz rację, już późno. - westchnął - Plus jest taki, że jutro nagrywamy dopiero od ósmej. Godzina snu to naprawdę dużo. - stwierdził - Zbieramy się? - skinęłam głową.

Joseph szybko założył swój płaszcz, a ja bluzę. Dziś rano było wyjątkowo ciepło, więc nie brałam żadnej kurtki. - Kelner, rachunek. - pstryknął palcami. Dosłownie w ciągu kilku sekund na stoliku pojawił się paragon. Nim zdążyłam wyjąć portfel, blondyn położył na stoliku sto pięćdziesiąt funtów i pociągnął mnie do wyjścia.

-Oddam ci pieniądze. - wymamrotałam sięgając po portfel z torebki. Złapał mnie za dłoń i ją cofnął, po czym zapiął torebkę.

- Nie trzeba. - wzruszył ramionami - Ja zaprosiłem Cię na kolację, a pieniądze nie są dla mnie jakimś wielkim problem. Plus czułbym się fatalnie gdyby kobieta przy mnie płaciła. - wyjaśnił.

- To nie była tania restauracja... - wyszeptałam.

-Tym bardziej. Ja zaproponowałem wyjście, więc ja stawiam. Prosta zasada. - podsumował.

-Dziękuję. - uśmiechnęłam się, gdy stanęliśmy przed jego samochodem - Dziękuję za cały wieczór. - dodałam - Do domu mam jakieś piętnaście minut drogi, więc nie będę Ci już zawracać głowy. Wracaj do siebie.

-O nie. - pokręcił głową - Odwiozę Cię pod same drzwi, żeby mieć pewność, że żadna z moich fanek Cię nie dopadnie. - zadeklarował.

Jak obiecał tak zrobił. Podwiózł mnie pod dom i czekał aż wejdę do środka.

Gdy tylko zatrzasnęłam drzwi, oparłam się o nie głośno wzdychając. Ja go naprawdę lubię. I nie tylko lubię, a lubię lubię. To straszne!

*****
Gwiazdki i komentarze mile widziane, do następnego rozdziału kochani! 🖤

Xoxo Emilia Mikaelson

Off Limits | Joseph Morgan ✔Where stories live. Discover now