The Third Kingdom {29}

212 26 2
                                    

a/n: mam dobry humor, więc łapcie dzień wcześniej 👉👈

*

Sfera vision 

Kapitan Kim snuł się po korytarzach pałacu. Pomimo bardzo późnej pory nie zamierzał wracać do swojego ciepłego łoża, żeby udać się do krainy snów, z bardzo istotnego powodu. Swoją komnatę udostępnił państwu Park jako ich chwilowy i pozornie bezpieczny azyl. Już sam nie był przekonany swoich czynów, nie był także pewny tego, co w tamtej chwili nim kierowało oraz jak wytłumaczy zniknięcie dwójki więźniów Najwspanialszemu władcy. A jego impulsywne działanie sprowadziło go do bezcelowego włóczenia się po całym pałacu, bez możliwości zajęcia sobie losowej komnaty, gdyż to byłoby zbyt podejrzane.

W jego głowie mieszały się myśli z emocjami tworząc między sobą bitwę. Tym samym wyłączając zdolność racjonalnego myślenia i odcinając kapitana od rzeczywistości. W bitwie pojawiały się dobro i zło, strach i odwaga, nienawiść i miłość, ale także ogromne ilości obaw i wielu niedopowiedzeń, i braku informacji. A sam kapitan nie zdążył się spostrzec, kiedy stanął pod drzwiami komnaty gości z innej sfery z ręką owiniętą wokół klamki.

- Co ja wyprawiam? - skarcił swoje zachowanie. - Co ja najlepszego chciałem zrobić? Głupi. - mówił do siebie.

Odsunął się szybko od jedynej bariery dzielącej go od pokoju króla Junga i Seokjina. Kapitan Kim nie był pewny, relacji jakie ich łączą. Z jednej strony traktował ich obu jak wrogów, zagrażających jego sferze, ale z drugiej strony, oni wyciągnęli do Namjoona przyjazną rękę. A Seokjin... Ach! Coś w nim było innego, odróżniającego od innych i to na pewno nie był oszałamiający wygląd, który swoją drogą również zachwycał oczy niejednej osoby.

Kapitan postanowił udać się do swojej kuchenki, gdzie po raz pierwszy mógł poczuć smak ust starszego Kima. Dzięki tamtemu zdarzeniu, każdego wieczora przesiadywał w tym pomieszczeniu i oczekiwał na nocne wędrówki Seokjina, jednak z czasem były one coraz rzadsze. Sam już nie wiedział jaki ma cel przesiadywanie na twardym krześle przy jednej świecy w małym pomieszczeniu. Nie rozumiał swojego zachowania. Tak samo nie zrozumiał przesłania opowieści króla Junga, która ciągle krążyła mu po głowie.

- Skąd on może wiedzieć jakie jest moje przeznaczenie. - prychnął. - Bzdury.

Jednak ciągle nie potrafił się pozbyć z myśli głosu Junga mówiącego: "Seokjin jest twoim przeznaczeniem." I im dłużej się nad tym zastanawiał, tym bardziej szala przechylała się na stronę prawdy. I sam nie był pewny czy chce, żeby tak było, czy wolałby, gdyby słowa Hoseoka okazały się mylne.

Z głębokiego rozmyślenia wybudził go dźwięk odsuwanego krzesła tuż obok niego. Jego ciało odruchowo się spięło, nie spodziewając się nikogo o tej porze. Jednak zanim zdążył obrócić głowę i sprawdzić tożsamość przybysza, poczuł ciężar na swoim ramieniu, a zaraz po tym, łaskoczące jego szyję, włosy. Nie ukrywał, że zdziwiło go odważne zachowanie nieznajomego. Zazwyczaj ludzie dystansowali się i unikali jego osoby jak mogli, żeby niepotrzebnie się nie narażać.

- Romantyczny klimat sobie tutaj stworzyłeś. - mruknął nieznajomy zaspanym głosem. Kapitanowi Kimowi zaświeciła się lampka w głowie, a zaraz potem jego serce przyspieszyło. Przybyszem okazał się nie kto inny, a Seokjin. - Dlaczego siedzisz tutaj sam? - Nie czekał na reakcję kapitana. Odważnym i sprawnym ruchem oplótł ramiona wokół ciała Namjoona i wtulił się w niego jeszcze mocniej.

- Myślę. - odpowiedział zmęczony kapitan.

- Nad czym? - wymruczał w szyję młodszego. - Może uda mi się pomóc, jak się ze mną podzielisz? A tobie będzie lżej. - mówił cicho. - Otwórz swój umysł, kapitanie. - zażartował.

The Third Kingdom | namjinDonde viven las historias. Descúbrelo ahora