[ JEDEN ]

2.4K 87 150
                                    

Biorę głęboki wdech

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Biorę głęboki wdech. Cała drżę. Wbijam sobie paznokcie w skórę mając nadzieję, że to wszystko okaże się jedynie snem. Serce bije mi jak oszalałe, a w mojej głowie pojawiają się tylko pytania, na które nie potrafię sobie opowiedzieć.

- Stella? Stella?! - słyszę głos mamy z dołu. Szybko wchodzi po schodach i otwiera drzwi mojego pokoju. Podbiega do mnie i łapie mnie za ręce, a ja jestem zbyt roztrzęsiona, by jej tego zabronić. - Oddychaj. Wdech i wydech. - pomaga mi ustabilizować oddech. Nienawidzę tych napadów, a dopadają mnie zawsze w chwilach, jak ta.

W końcu wstaje i mocno zamykając oczy podchodzę do okna i przeczesuje palcami ciemne włosy.

- To prawda? - pytam i czuje, jak kują mnie oczy. - Odpowiedz mi czy to prawda. - mówię, kiedy Regina dalej milczy. Odwracam się w jej stronę, ale ona spuszcza wzrok na podłogę, co tylko bardziej mnie dobija i utwierdza w przekonaniu, że dwadzieścia osiem lat mojego życia było kłamstwem. - Jak mogłaś? - te słowa ciężko przechodzą mi przez gardło.

- Skąd wiesz?

- Tylko to cię teraz obchodzi? - kpię. - Jak mogłaś mnie okłamywać, przez całe moje życie?! - krzyczę, a kobieta prostuje się nagle i przyjmuje obronną postawę.

Podchodzi do mnie, a ja nie mogę przestać patrzeć na nią z jawną niechęcią.

- Stello, ja nie chciałam, żeby...

- Nie chciałaś czego? Przez dwadzieścia osiem lat moje życie z tobą było kłamstwem!

- To nic nie zmienia! - mówi pewnie, ale w jej oczach widzę to wszystko, a przede wszystkim strach. - Kocham cię, jesteś moją córką.

- Nie, nie jestem. - mówię i widzę jak moje słowa ranią ją dogłębnie.

- Nie mów tak. - rozkazuje. Jej oczy powoli zachodzą łzami. - Opiekowałam się tobą i Henrym, chroniłam was...

- Nie musiałabyś tego robić, gdybyś nie rzuciła klątwy! Wiesz, jak bardzo skrzywdziłaś tych wszystkich ludzi? Zniszczyłaś im wszystkim życie. Odebrałaś im rodziny, rozdzieliłaś ich... i mnie też. - mówię i to boli. Bo właśnie po raz kolejny dotarł do mnie ten fakt. Kobieta przede mną mnie nie urodziła, a odebrała mnie moim prawdziwym rodzicom. Biorę głęboki oddech, a moje serce powoli zwalnia. - Nie jesteś moją matką. Henry mówił prawdę. Emma jest moją siostrą, tak samo, jak Mary Margaret moją matką. - mówię, a Regina kiwa głową.

Momentalnie odwracam się na pięcie, nie chcąc i tak naprawdę nie mogąc już patrzeć na tę kobietę.

Zbiegam szybko po schodach i chwytam dżinsową kurtkę wiszącą w korytarzu. Za sobą słyszę stukot obcasów, co świadczy o tym, że Regina podąża za mną.

- Nie idź. - prosi, chwytając mnie za łokieć. - Kocham cię. - mruga ze łzami w oczach.

Widok jej zapłakanej twarzy jest dla mnie czymś nowym. Widzę, że jest jej przykro, że nie chciała krzywdzić, ani mnie, ani Henrego, ale teraz to nie jest istotne. Obchodzi mnie jedynie mój brat, leżący w szpitalu i moi przyjaciele, którzy tak naprawdę okazali się być moją rodziną.

HAPPILY EVER AFTER ¬ Killian Jones [1]Where stories live. Discover now