[ TRZYDZIEŚCI SIEDEM ]

864 45 28
                                    

Szybko docieram do szpitala

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Szybko docieram do szpitala. Nie wiem, czy jestem bardziej przerażona czy podekscytowana nowym członkiem rodziny, ale wiem, że nie mogę się doczekać.

Mimo to, jednak wiem, że Zelenie zależy na tym dziecku, więc środki ostrożności musiały być o wiele bardziej zaostrzone.

Ciężko dyszę, kiedy podbiegam do Emmy. Opieram dłonie na kolanach i próbuje unormować oddech.

- Och, Boże. Chyba jeszcze nigdy się tak nie zmęczyłam. - wzdycham kładąc dłoń na piersi. - Urodziło się już? - pytam i nagle słyszę głośny wrzask z sali. - Czyli rozumiem, że nie?

- Jeszcze nie. Razem z Emmą zajmiemy się ochroną szpitala. Zelena nie dostanie się tutaj. - mówi Regina, która podchodzi do nas.

Kobiety stają po dwóch stronach korytarza. Wyciągają ręce do góry, by zabezpieczyć tę część.

Tworzą przeźroczystą, falującą ścianę, która ma być ochronną barierą.

- Myślisz, że ten czar zadziała? - pyta Emma, patrząc przez ramię na Reginę.

- To zależy, czy jesteś silniejsza od niej, jeśli tak, to nie wejdzie tu. - odpowiada pewnie, zbliżając się do blondynki.

- Ale nie masz pewności? - podnoszę brew.

- Innego pomysłu też nie. - uśmiecha się krzywo.

Odchodzi w stronę sali, gdzie jest David z Mary Margaret. Wciskam dłonie do kieszeni spodni.

- Mills. - słyszę głos za sobą. Razem z Emmą odwracamy się do Killiana, który wskazuję na salę. - Pociecha się rodzi? - uśmiechnął się.

- Tak i...

- Nie przychodź tu. - przerywa mi Emma, przez co patrzę na nią z szeroko otwartymi oczami.

- Emmo, przestań. - wzdycham, zakładając ręce na piersi i stając po stronie Haka.

- Chce pomóc. - mówi.

- Mogłeś powiedzieć o klątwie Zeleny.  - nie spuszcza z niego twardego wzroku.

- Groziła Stelli, tobie i waszej rodzinie. - tłumaczy spokojnie. - Próbowałem pomóc.

- Prawda byłaby najbardziej pomocna. - syczy.

- Prawda zabiłaby twoją siostrę. - nie mogąc się powstrzymać zacisnął szczękę, nadal uparcie patrząc na blondynkę.

- Ona nie jest twoim zmartwieniem...

- Ja tu jestem. - przypominam im, marszcząc brwi.

- Pokonamy Zelene. Czas to zakończyć. - dodaje Emma i rusza w stronę pokoju, gdzie leży Mary Margaret.

Killian patrzy na mnie, a ja kiwam głową, by poszedł za mną.

Emma idzie uparcie przed siebie, a my trochę dalej za nią. Widać to jak bardzo jest zdenerwowana i raczej nie chce jej już bardziej wkurzać.

HAPPILY EVER AFTER ¬ Killian Jones [1]Where stories live. Discover now