[ CZTERNAŚCIE ]

932 41 9
                                    

Rano moje plecy błagają o pomstę do nieba

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Rano moje plecy błagają o pomstę do nieba. Nie. Właściwie to całe moje ciało woła o pomstę do nieba. Przez ostatnie dni sporo przeszło i wpadło w niektóre przedmioty, przez co jestem praktycznie cała posiniaczona.

Jak nigdy szybko wstaję z łóżka i biegnę do łazienki wziąć ciepły prysznic. Związuje włosy na czubku głowy i wchodzę do wanny. Letnia woda przyjemnie spływa po mojej skórze i muszę przyznać, że czuję się o niebo lepiej.

Po dobrych dziesięciu minutach w wodzie osuszam się i podchodzę do torby, by wyciągnąć jakieś świeże ubrania. Szybko przebieram się i rozpuszczam włosy, dosłownie marząc teraz o jajkach sadzonych, tostach z masłem, kawie z mleczkiem i bezbożną ilością cukru.

Schodzę na dół w holu mijając się z Emmą, Henrym i Nealem.

- Cześć. - witam się i chcę iść do baru, ale Emma mnie zatrzymuję. Podchodzi do mnie. - Co tam?

- Tamara, jego narzeczona tu przyjeżdża. - mówi, a ja marszczę czoło.

- Boisz się zobaczyć ich razem?

- Już widziałam i było mi... dziwnie. - marszczy nos w zastanowieniu.

Kiwam głową.

- Rozumiem i wiem, że to niezręczne...

- Ale to jego narzeczona.

- To cię gryzie?

- Parę lat temu to mnie obiecywał piękne życie w Tallahassee. Kiedy dał nogę, myślałam, że więcej go nie zobaczę, a na pewno nie będę nic czuć. Minęło tyle lat...

- Nie pozbędziesz się uczuć od tak sobie... - zaczynam, ale Neal woła Emmę. - Idź, pogadamy później. - mrugam i idę w kierunku baru.

- Jak się spało? - pyta Ruby.

- Boleśnie. - splatam ręce na blacie i opieram o nie głowę.

- Tosty i kawa? - pyta z rozbawionym uśmiechem.

- I jajka, proszę. - podnoszę głowę i szczerzę zęby.

- Jasne. - mruga i kładzie karteczkę z zamówieniem na kuchni.

Nie muszę długo czekać na swoje śniadanie, bo po pięciu minutach zostaje mi ono podstawione pod nos i równie szybko znika.

Dopijam swoja kawę rozmawiając z Ruby, kiedy nagle czuję wibrację w tylnej kieszeni spodni. Wyjmuje telefon i marszczę brwi, ale szybko odbieram.

- Mary Margaret? Wszystko w porządku? Coś się dzieje?

- Gdzie jesteś? - pyta.

- W barze babci, stało się coś?

- Zostań tam, zaraz przyjdę. - rozłącza się, a ja z szokowaną miną odkładam telefon na blat.

Ruby patrzy na mnie pytającą miną, wycierając szklankę.

HAPPILY EVER AFTER ¬ Killian Jones [1]Where stories live. Discover now