[ TRZYDZIEŚCI CZTERY ]

892 45 26
                                    

- Prościej byłoby złamać szyfr

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

- Prościej byłoby złamać szyfr. - mruknął David przyglądając się instrukcji składania kołyski.

- Pokaż. - wyciągnęłam w jego kierunku dłoń. Podał mi wielka kartkę. Przejechałam po niej wzrokiem i parsknęłam śmiechem. Wyrzuciłam ją za siebie i uśmiechnęłam się nonszalancko. - Proszę, nie ucz ojca dzieci robić. - powiedziałam do siebie pod nosem i splotłam dłonie, by strzeliły mi kostki.

Składanie kołyski przecież nie może być tak trudne, prawda? Tylko kawałki drewna, śrubki i inne kręcidełka.

- To nie jest takie proste. - powiedziała Emma, próbując przykręcić dwa kawałki do siebie.

- Błagam cię, jestem specjalistą, pamiętasz, jak złożyłam Henremu Hogwart z klocków lego bez instrukcji? - spytałam, dając nacisk na ostatnie dwa słowa.

Przygryzła policzek, obserwując spis dołączonych elementów.

- Owszem, ale z tutorialem na Youtubie.

- Ale złożyłam. Co tam trzeba? - usiadłam wygodniej na podłodze.

- Więc, śruby E, włożyć przez podkładki D do poprzeczki C i dokręcić kluczem F, który... nie jest załączony.

Rozszerzyłam oczy i odchrząkając sięgnęłam dyskretnie ręką za siebie po kartkę z instrukcją. Może jednak będzie trochę potrzebna.

Mary Margaret siedząca na fotelu naprzeciwko nas westchnęła odchylając głowę.

- Może jednak wezwę Marco, ma smykałkę...

- Nie?! - spojrzeliśmy na nią z oburzeniem.

- Mamy na to czas? - zapytała, kiedy umiejętnie, przygryzając język starałam się skręcić ze sobą dwa elementy. - Zelena i Gold zniknęli, nie planujemy następnego kroku?

- Planujemy. - kiwnęła głową Emma.

- Ale życie nie zaczeka. - dodał David, patrząc mi przez ramię. - Ta kołyska to symbol, nie stracimy kolejnego dziecka.

- Dzięki mnie. - do mieszkania weszła Regina z jakimiś fiolkami i szkatułką w ręku.

Spojrzeliśmy na nią.

- Stworzyłaś nowy czar ochronny? - zapytał David, podchodząc do niej.

Uśmiechnęła się dumnie ściągając rękawiczki.

- Tego nie odczyni magia krwi. Zelena nie tknie dziecka.

Mary Margaret westchnęła z ulgą, ale później znowu się napięła i objęła brzuch.

- Do czego go potrzebuje? - spytała ostrożnie.

- Zdziwisz się, ile czarów wymaga kawałków niemowlęcia. - czarnowłosa rozszerzyła oczy. - Żabcia jest zdrowo pokręcona, ale tu, jesteśmy bezpieczni.

HAPPILY EVER AFTER ¬ Killian Jones [1]Where stories live. Discover now