21

1.9K 84 75
                                    

*Pov Draco*

Chwilę po sytuacji w łazience ruszyłem jak najszybciej w stronę swojego dormitorium. Z tą zakrwawioną koszulą wyglądam jakbym właśnie uciekł z miejsca zbrodni. Po części tak jest. Szedłem wzdłuż korytarza, aż nagle usłyszałem ledwo znany mi głos.

-Ależ ty mężny, Malfoy. No ci powiem, żeś się popisał.

Odwróciłem się na pięcie, aż nagle moim oczom ukazał się Northlake, Noah Northlake. No nie, a miałem już taki zajebisty humor.

-O chuj ci chodzi?- Spytałem zirytowany.

-Dość sporo osób już wie o twoim walecznym czynie.- Na te słowa prychnął pod nosem.

No to super, będę miał kłopoty. Przynajmniej Zabini będzie miał je ze mną.

-Masz trzymać się z dala od Amelie.- Kontynuował.

-Patrzcie, jaki kochający braciszek. Żałosne. Gdzie byłeś gdy cię potrzebowała?- Spytałem retorycznie gotując się w środku. Próbowałem nie okazywać swej złości, co wychodziło mi dość dobrze.

Po korytarzu zaczęły roznosić się odgłosy czyiś kroków.

-Tutaj jesteś, wszędzie cię szukałam.- Powiedziała Greengrass, która właśnie podeszła do bruneta.

-Oo, cześć Draczuś.- Kontynuowała, na co chłopak stał się jeszcze bardziej wnerwiony.

Zignorowałem ją. Nie wiem już sam, która z ich twarzy jest bardziej wkurwiająca.
Odwróciłem się w drugą stronę, i pokierowałem się w do lochów.

-Czekaj, jeszcze nie skończyłem.

-Ale ja owszem.- Odpowiedziałem chłopakowi zmierzając w swoją stronę.

Wszedłem do dormitorium, i pierwsze co zrobiłem to pokierowałem się w stronę łazienki. Wszedłem pod prysznic, i zacząłem myć się pod letnią wodą. Nałożyłem mój ulubiony miętowy szampon na swoje blond włosy, po czym spłukałem z nich pozostałą pianę. W pewnym momencie usłyszałem trzaśnięcie drzwiami. To pewnie Blaise, tylko on posiada hasło do mojego dormitorium.

-Stary, gdzie jesteś?

Tak, to na pewno Blaise.

Owinąłem się ręcznikiem w talii i wyszedłem z łazienki.

-Co chciałeś?- Spytałem przeczesując swoje mokre włosy ręką.

-Weź, żeby ci ten ręczniczek nie spadł. Będę mieć traumę do końca swoich dni.- Chłopak zaczął się śmiać, a ja tylko przewróciłem oczami.

-Dobra, do rzeczy. Po tym jak Anderson dostał, ta puchonka z którą się lizał próbowała uciec i wpadła twarzą w ciasto.- Zabini zaczął się śmiać, a ja zachichotałem lekko pod nosem.

-A z tym frajerem? Co się z nim później stało?- Spytałem już poważniejszym tonem.

-Poleżał trochę na podłodze, a następnie ruszył w stronę lochów. Pewnie siedzi teraz w swoim dormitorium, i płacze jak niemowlak.- Powiedział czarnoskóry. -Idę szukać Amelie. Żegnam brachu.

-Siema.- Odpowiedziałem mu krótko.

Gdy przyjaciel wyszedł z pokoju, podszedłem do swojej szafy i wyciągnąłem z niej piżamę. Wróciłem do łazienki by się przebrać. Po jakiś trzech minutach położyłem się gotowy na swoim łożku i włączyłem muzykę ze swojego odtwarzacza. Nie przepadam za mugolskimi urządzeniami, ale trudno mi jest zasnąć bez muzyki, więc no.

Leżałem, i rozmyślałem o tych wszystkich sytuacjach które działy się w ostatnim czasie. Po jakiejś godzinie patrzenia się w sufit zasnąłem. 

*Pov Amelie*

-Siea, co tu tak cicho?

Do pokoju wróciła Ginny z Hermioną. Spojrzałam ledwo na zegarek który wskazywał 3:11. Zajebiście.

-Am, Am, Amelie. Jesteś tutaj? Halo?- Spytała rudowłosa. Była totalnie pijana, tak samo jak Miona.

Udawałam, że ciągle śpię. Może położą się i zasną z własnej woli bez większych problemów.

-Meeeeelaaaa, śpisz? Halo?- Kontynuowała mówiąc coraz głośniej.

-Nie, bawię się ze skrzatami w berka o trzeciej w nocy.

-Ooo, żyjesz.- Powiedziała szczęśliwym głosem rudowłosa, po czym położyła się w moim łożku i zaczęła mnie obściskiwać.

Hermiona natomiast bez słowa stanęła przy włączniku, i zaczęła na zmianę zapalać i zgaszać światło.

-Uu, impra!- Wykrzyknęła Ginny.

Dziewczyna natychmiastowo odkleiła się ode mnie i zaczęła tańczyć na środku dormitorium.

Przysięgam, zaraz zabiorą mnie do Świętego Munga.

-Czy możecie z łaski swej pójść spać?- Spytałam już zirytowana.

-Cicho.- Ginny położyła gwałtownie palec na swoich ustach.

-Co się stało?- Spytałam niskim tonem.

-Patrz, piesek.- Wskazała palcem na okno, za którym siedziała jakaś przypadkowa sowa.

Nie wierzę.

Normalnie to bym się z nich śmiała, ale teraz sytuacja wygląda totalnie inaczej, ponieważ jest środek nocy, a ja mam za sobą ciężki dzień. Nie mam po prostu na nic siły.

Rudowłosa zaczęła gadać ze ścianą, a Hermiona wciąż stała przy włączniku i bez przerwy zapalała i gasiła światło na zmianę.

Zejdę tu zaraz.

Wyjęłam ze swojej szafki nocnej jedną parę zatyczek, i włożyłam je do swoich uszu. Schowałam głowę pod poduszkę, i próbowałam z powrotem zasnąć. Niestety bez rezultatów, bo do pokoju weszły właśnie bliźniaczki z Lavender u boku. Jak można się było domyślić, one również były nachlane.

Usłyszałam ledwo jakiś huk, więc wyjęłam natychmiastowo zatyczki ze swoich uszu. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy była Lavender leżąca na podłodze. Nie mogę oczywiście pominąć faktu, że Miona wciąż majstrowała przy tym jebanym włączniku.

-Patrzcie, leży- Zaśmiała się Ginny wskazując palcem na leżącą Lav.

Najbardziej znośne były bliźniaczki. Jedna siedziała na łożku i popijała wodę, a druga tak jak ja próbowała już zasnąć.

***

Od 30 minut siedzę już w tym cyrku, choć i tak jest już spokojniej. Brown zasnęła na podłodze, bliźniaczki już spały, Ginny siedziała na fotelu i patrzyła się w ścianę nucąc coś pod nosem, a Hermiona? Hermiona wciąż stała przy włączniku.

-Miona, co ci jest?- Spytałam po cichu.

Nic mi nie odpowiedziała, wręcz nie zwracała na mnie uwagi. Masakra, to straszne co alkohol potrafi zrobić z człowiekiem.

Po następnych pięciu minutach przyjaciółka odeszła od światła, i położyła się wreszcie w swoim łożku.

Nareszcie. Zaczęłam już myśleć, że nigdy stamtąd nie odejdzie.

W pokoju w końcu nastała całkowita cisza, a ja po jakiś dziesięciu minutach zasnęłam.

~~~

Święta, święta, i po świętach. No to teraz czekamy na sylwestra. :)
Tylko pamiętacie, uważajcie na siebie w tych trudnych czasach.

Miłego czytania!

Pozory myląOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz