*Pov Draco*
Chwilę po sytuacji w łazience ruszyłem jak najszybciej w stronę swojego dormitorium. Z tą zakrwawioną koszulą wyglądam jakbym właśnie uciekł z miejsca zbrodni. Po części tak jest. Szedłem wzdłuż korytarza, aż nagle usłyszałem ledwo znany mi głos.
-Ależ ty mężny, Malfoy. No ci powiem, żeś się popisał.
Odwróciłem się na pięcie, aż nagle moim oczom ukazał się Northlake, Noah Northlake. No nie, a miałem już taki zajebisty humor.
-O chuj ci chodzi?- Spytałem zirytowany.
-Dość sporo osób już wie o twoim walecznym czynie.- Na te słowa prychnął pod nosem.
No to super, będę miał kłopoty. Przynajmniej Zabini będzie miał je ze mną.
-Masz trzymać się z dala od Amelie.- Kontynuował.
-Patrzcie, jaki kochający braciszek. Żałosne. Gdzie byłeś gdy cię potrzebowała?- Spytałem retorycznie gotując się w środku. Próbowałem nie okazywać swej złości, co wychodziło mi dość dobrze.
Po korytarzu zaczęły roznosić się odgłosy czyiś kroków.
-Tutaj jesteś, wszędzie cię szukałam.- Powiedziała Greengrass, która właśnie podeszła do bruneta.
-Oo, cześć Draczuś.- Kontynuowała, na co chłopak stał się jeszcze bardziej wnerwiony.
Zignorowałem ją. Nie wiem już sam, która z ich twarzy jest bardziej wkurwiająca.
Odwróciłem się w drugą stronę, i pokierowałem się w do lochów.-Czekaj, jeszcze nie skończyłem.
-Ale ja owszem.- Odpowiedziałem chłopakowi zmierzając w swoją stronę.
Wszedłem do dormitorium, i pierwsze co zrobiłem to pokierowałem się w stronę łazienki. Wszedłem pod prysznic, i zacząłem myć się pod letnią wodą. Nałożyłem mój ulubiony miętowy szampon na swoje blond włosy, po czym spłukałem z nich pozostałą pianę. W pewnym momencie usłyszałem trzaśnięcie drzwiami. To pewnie Blaise, tylko on posiada hasło do mojego dormitorium.
-Stary, gdzie jesteś?
Tak, to na pewno Blaise.
Owinąłem się ręcznikiem w talii i wyszedłem z łazienki.
-Co chciałeś?- Spytałem przeczesując swoje mokre włosy ręką.
-Weź, żeby ci ten ręczniczek nie spadł. Będę mieć traumę do końca swoich dni.- Chłopak zaczął się śmiać, a ja tylko przewróciłem oczami.
-Dobra, do rzeczy. Po tym jak Anderson dostał, ta puchonka z którą się lizał próbowała uciec i wpadła twarzą w ciasto.- Zabini zaczął się śmiać, a ja zachichotałem lekko pod nosem.
-A z tym frajerem? Co się z nim później stało?- Spytałem już poważniejszym tonem.
-Poleżał trochę na podłodze, a następnie ruszył w stronę lochów. Pewnie siedzi teraz w swoim dormitorium, i płacze jak niemowlak.- Powiedział czarnoskóry. -Idę szukać Amelie. Żegnam brachu.
-Siema.- Odpowiedziałem mu krótko.
Gdy przyjaciel wyszedł z pokoju, podszedłem do swojej szafy i wyciągnąłem z niej piżamę. Wróciłem do łazienki by się przebrać. Po jakiś trzech minutach położyłem się gotowy na swoim łożku i włączyłem muzykę ze swojego odtwarzacza. Nie przepadam za mugolskimi urządzeniami, ale trudno mi jest zasnąć bez muzyki, więc no.
Leżałem, i rozmyślałem o tych wszystkich sytuacjach które działy się w ostatnim czasie. Po jakiejś godzinie patrzenia się w sufit zasnąłem.
*Pov Amelie*
-Siea, co tu tak cicho?
Do pokoju wróciła Ginny z Hermioną. Spojrzałam ledwo na zegarek który wskazywał 3:11. Zajebiście.
-Am, Am, Amelie. Jesteś tutaj? Halo?- Spytała rudowłosa. Była totalnie pijana, tak samo jak Miona.
Udawałam, że ciągle śpię. Może położą się i zasną z własnej woli bez większych problemów.
-Meeeeelaaaa, śpisz? Halo?- Kontynuowała mówiąc coraz głośniej.
-Nie, bawię się ze skrzatami w berka o trzeciej w nocy.
-Ooo, żyjesz.- Powiedziała szczęśliwym głosem rudowłosa, po czym położyła się w moim łożku i zaczęła mnie obściskiwać.
Hermiona natomiast bez słowa stanęła przy włączniku, i zaczęła na zmianę zapalać i zgaszać światło.
-Uu, impra!- Wykrzyknęła Ginny.
Dziewczyna natychmiastowo odkleiła się ode mnie i zaczęła tańczyć na środku dormitorium.
Przysięgam, zaraz zabiorą mnie do Świętego Munga.
-Czy możecie z łaski swej pójść spać?- Spytałam już zirytowana.
-Cicho.- Ginny położyła gwałtownie palec na swoich ustach.
-Co się stało?- Spytałam niskim tonem.
-Patrz, piesek.- Wskazała palcem na okno, za którym siedziała jakaś przypadkowa sowa.
Nie wierzę.
Normalnie to bym się z nich śmiała, ale teraz sytuacja wygląda totalnie inaczej, ponieważ jest środek nocy, a ja mam za sobą ciężki dzień. Nie mam po prostu na nic siły.
Rudowłosa zaczęła gadać ze ścianą, a Hermiona wciąż stała przy włączniku i bez przerwy zapalała i gasiła światło na zmianę.
Zejdę tu zaraz.
Wyjęłam ze swojej szafki nocnej jedną parę zatyczek, i włożyłam je do swoich uszu. Schowałam głowę pod poduszkę, i próbowałam z powrotem zasnąć. Niestety bez rezultatów, bo do pokoju weszły właśnie bliźniaczki z Lavender u boku. Jak można się było domyślić, one również były nachlane.
Usłyszałam ledwo jakiś huk, więc wyjęłam natychmiastowo zatyczki ze swoich uszu. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy była Lavender leżąca na podłodze. Nie mogę oczywiście pominąć faktu, że Miona wciąż majstrowała przy tym jebanym włączniku.
-Patrzcie, leży- Zaśmiała się Ginny wskazując palcem na leżącą Lav.
Najbardziej znośne były bliźniaczki. Jedna siedziała na łożku i popijała wodę, a druga tak jak ja próbowała już zasnąć.
***
Od 30 minut siedzę już w tym cyrku, choć i tak jest już spokojniej. Brown zasnęła na podłodze, bliźniaczki już spały, Ginny siedziała na fotelu i patrzyła się w ścianę nucąc coś pod nosem, a Hermiona? Hermiona wciąż stała przy włączniku.
-Miona, co ci jest?- Spytałam po cichu.
Nic mi nie odpowiedziała, wręcz nie zwracała na mnie uwagi. Masakra, to straszne co alkohol potrafi zrobić z człowiekiem.
Po następnych pięciu minutach przyjaciółka odeszła od światła, i położyła się wreszcie w swoim łożku.
Nareszcie. Zaczęłam już myśleć, że nigdy stamtąd nie odejdzie.
W pokoju w końcu nastała całkowita cisza, a ja po jakiś dziesięciu minutach zasnęłam.
~~~
Święta, święta, i po świętach. No to teraz czekamy na sylwestra. :)
Tylko pamiętacie, uważajcie na siebie w tych trudnych czasach.Miłego czytania!
CZYTASZ
Pozory mylą
Fanfiction„Czemu to robisz?" Spytałam prostu z mostu. „Robię co?" „Siedzisz tu ze mną i próbujesz mnie pocieszyć. Przecież podobno się nie znosimy." Jest to moje pierwsze fanfiction, więc proszę o wyrozumiałość. Przepraszam za wszelkie literówki i błędy któr...