Postanowiłam poczekać do końca meczu, i od razu po nim odebrać notatki od Malfoya. Bałam się, że jakiś kibic zacząłby się do mnie pruć, że przeszkadzam mu w oglądaniu. Obserwowałam ze znudzeniem zawodników grających na stadionie. Quidditch mnie jakoś specjalnie nie kręci, inaczej natomiast jest z Ginny. Rudowłosa darła mi się nad uchem, i kibicowała Gryffindorowi jak najbadziej mogła. Można powiedzieć, że to właśnie Ginny byłaby tą osobą, której bałabym się przeszkodzić w  oglądaniu meczu.

***

-Slytherin wygrał!- Głośny głos komentatora wybudził mnie z zamyślenia.

Chwilę po krzyku, usłyszałam smutne głosy Gryfonów, i zadowolone Ślizgonów. Jak już mówiłam, mnie to nie obchodziło.

Ginny przejęła się przegraną, i zapominając o mnie, po prostu powędrowała sama w stronę Hogwartu.

Dzięki przyjaciółko.

Choć w sumie pomijając fakt, że po prostu mnie zostawiła, to dla mnie nawet lepiej, bo uniknę pytań typu „Gdzie idziesz?", a przynajmniej na tą chwilę.

Powędrowałam w stronę radujących się ślizgownów, i podeszłam do blondyna.

-Z tego co zauważyłam, to znalazłeś moje notatki, i chciałabym je odzyskać z powrotem.- Powiedziałam z obojętnością na twarzy.

-Proszę, proszę, kogo my tu mamy. Powiadasz, że zgubiłaś notatki?- W tym momencie na twarzy Malfoya pojawił się ten jego cwany uśmieszek.

-Jakbyś nie dosłyszał, to tak, zgubiłam notatki. Możesz po prostu mi je oddać? Marznę tu.

-Nie mam teraz czasu. Jak chcesz je odzyskać, to przyjdź o 18 do pokoju wspólnego Ślizgonów.

-Ty sobie żartujesz w tej chwili? Ja piedolę, przecież wystarczy mi je podać do ręki.

-Nie będę się powtarzał. A jeśli marzniesz, to radzę się cieplej ubierać.- Powiedział, i odszedł.

No debil no. Mówiłam już jak bardzo on mnie irytuje?

Byłam wkurzona na chłopaka, ale wiedziałam, że nie mam wyjścia, i muszę pójść do niego po te notatki. Hermiona robiła je ponad 2 godziny, i na pewno by się nieźle zdenerwowała.

***

Jest 17:47, i zaraz muszę iść do tego debila po tą przeklętą zgubę. Mam nadzieję, że Malfoy nie będzie robił z siebie jeszcze większego kretyna, i po prostu odda mi te kartki.

Ubrałam jakaś pierwszą lepszą bluzę, i wyszłam z dormitorium. Na szczęście w pokoju nikogo nie było, więc mogłam uniknąć zbędnych pytań.
Powędrowałam w stronę lochów, chcąc pozostać niezauważona. Gryfonka i lochy, to do siebie raczej nie pasuje. Po 5 minutach byłam już na miejscu. Zapukałam do pokoju wspólnego Slytherinu, i w drzwiach ukazał się Malfoy.

-Cóż za niespodziewana wizyta.- Powiedział chłopak ze swoim standardowym uśmieszkiem na twarzy.

-Notatki.- Powiedziałam i wystawiłam rękę ku blondynowi, mając nadzieję, że poda mi je bez zbędnego gadania.

-Nie tak prędko Northlake. Może jakieś „Cześć Malfoy.", „Co u ciebie?", „Jak tam życie?".

-Cześć Malfoy, oddałbyś mi moje notatki?- Wysyczałam z irytacją na twarzy.

-Proszę.- Już miał mi podać zgubione papiery.- Ale czekaj, czekaj, może jakieś magiczne słowo?

-Abrakadabra.- Odpowiedziałam.

-To chyba nie to, wysil się bardziej.

-Cześć Malfoy, oddałbyś mi moje notatki, poproszę?- Powiedziałam z coraz większą irytacją.

-Niech ci będzie.- Wręczył mi zgubę.

Już miałam wychodzić, i pójść w swoją stronę, ale nagle ten palant złapał mnie za nadgarstek.

-Przyszłabyś na imprezę u Ślizgonów, z okazji pokonania was w Quidditchu? Każdy jest zaproszony.

Widzę, że Malfoy nie zapomniał o dzisiejszym meczu, i wciąż chciał mnie jak najbardziej wkurzyć.

-Moja noga tutaj więcej nie postanie, a teraz wybacz, chciałabym udać się w drugą stronę.- Wyrwałam się z jego uścisku, i najprościej wyszłam.

~~~

Jest i kolejny rozdział. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Miłego czytania!!

Pozory myląWhere stories live. Discover now