Powoli dochodziła noc. Siedziałam właśnie na łóżku Blaise'a w jego pokoju, w którym znajdował się również Adrian popijający swoją kawę.
Nie jestem pewna czy picie kawy o tak późnej godzinie jest dobrym pomysłem.
-Gdzie ty się tak szykujesz?- Spytałam Zabiniego, zauważając, że wyciąga on dość eleganckie ciuchy ze swojej szafy.
-Jak to gdzie? Nie pamiętasz?
-Niby o czym?
-No ja pierdole, ty to masz jednak pamięć do wymiany.
-Do rzeczy.
-Dziś o 21.00 zaczyna się impreza w pokoju Ślizgonów.- Powiedział. -Idziesz?
-Jeszcze się pytasz? Jasne, że nie. Ta impreza to ostatnie wydarzenie w którym chciałabym aktualnie uczestniczyć.
-Normalnie to bym cię zmuszał abyś ze mną poszła, ale dziś wyjątkowo dam ci spokój. Odpoczywaj.- Powiedział chłopak ubierając koszulę.
-Od kiedy to ty taki opiekuńczy się zrobiłeś?- Spytałam z cwanym uśmieszkiem.
-Od kiedy moja przyjaciółka prawie codziennie wpada w jakieś tarapaty. Znaczy, ty od zawsze miałaś do tego tendencje, ale teraz to już pobijasz wszystko.
-Jakie tarapaty? Daj mi jakiś przykład.
-Spójrz na swoją rękę. Muszę coś więcej mowić?
Mój wzrok powędrował na moją dłoń, na której widniał krwisty napis Będę bardziej uprzejma. Kurczę, zapomniałam o tym.
-Niech zgadnę, Umbridge ci to zrobiła?- Rzekł Blaise, patrząc się na moją bliznę.
-Skąd wiesz?
-Głupi by się nie domyślił. Tylko uczniowie którzy się jej sprzeciwili noszą takie napisy na swoich dłoniach.
-Najwidoczniej musieli sobie zasłużyć. Poza tym, Umbridge jest spoko.- Wtrącił się Adrian.
-Musieli sobie zasłużyć? Przecież ja praktycznie nic nie zrobiłam, tylko kulturalnie stwierdziłam fakty.- Oznajmiłam coraz bardziej wkurzona.
-Poparłaś tego atencjusza, Pottera, to wystarczy.- Rzekł Pucey.
-No tak, ale ten atencjusz miał rację.- Oznajmiłam stanowczo.
Zabini przyglądał się temu zdarzeniu z lekkim zdziwieniem. Chłopak w sprawie z Umbridge jest po niczyjej stronie, nawet mimo tego, że tłumaczyłam mu już tysiąc razy jaka ta landryna jest zjebana.
-Dobra, ja wychodzę. Cześć.- Powiedziałam, po czym lekko trzasnęłam drzwiami.
Gdy już miałam wychodzić przez wielkie drzwi od pokoju Ślizgonów, nagle weszła przez nie ta jebana fretka, a na dodatek na mnie wpadła.
-Uważaj jak chodzisz, Northlake.- Wycedził.
-To nie ja na ciebie wpadłam.- Powiedziałam z agresją w głosie. -Dobra, idź szukać swojego mózgu, może na dobre ci to wyjdzie.
-Powiedziała to osoba, która puściła beznadziejne plotki po szkole. -Powiedział, po czym zaczął się ode mnie oddalać, a ja stałam wciąż w jednym miejscu, będąc coraz bardziej zdziwiona.
-Tak, Astoria zdążyła mi już wszystko wyjaśnić.- Wykrzyczał z kpiną w głosie zagłębiając się w głąb pokoju.
Co? Astoria? No chyba go pogięło.
Natychmiastowo wyszłam z pomieszczenia. Muszę udać się jak najszybciej do swojego dormitorium, i to wszystko na spokojnie przemyśleć. Albo nie, nie będę już o nim myśleć. Draco to już przeszłość, i muszę się z tym prędzej czy póżniej pogodzić.
YOU ARE READING
Pozory mylą
Fanfiction„Czemu to robisz?" Spytałam prostu z mostu. „Robię co?" „Siedzisz tu ze mną i próbujesz mnie pocieszyć. Przecież podobno się nie znosimy." Jest to moje pierwsze fanfiction, więc proszę o wyrozumiałość. Przepraszam za wszelkie literówki i błędy któr...