-Książka.- Powiedział Malfoy wręczając mi podręcznik, o którym najwyraźniej zapomniałam.

-Dzięki.- Odpowiedziałam zabierając swoją zgubę.

-Ja też.- Wymruczał chłopak pod nosem, myśląc, że nie usłyszę. Na szczęście mam bardzo dobry słuch. Odwróciłam się jeszcze raz w jego stronę.

-Co?- Zapytałam, chcąc już sobie stąd iść.

-No dzięki, że zaprowadziłaś mnie do skrzydła szpitalnego.- Odpowiedział i sobie poszedł.

Wow, czy słynny Draco Malfoy, syn Lucjusza Malfoya, największy dupek w szkole, właśnie oddał mi książkę, i podziękował? Nie wierzę. Może bał się, że naślę na niego mojego brata? No nieźle.

Zaśmiałam się pod nosem, i poszłam szukać przyjaciółek.

Następną lekcje miałam dopiero za dwie godziny, więc poszłam szukać je w dormitorium, bo tam przesiadują najczęściej.

Cel w dziesiątkę. Gdy weszłam do pomieszczenia, na łóżkach leżały Miona i Ginny. Reszty dziewczyn nie było.

-Oo, tu jesteś. Trzymaj, pewnie jesteś głodna.- Powiedziała Miona, wręczając mi rogalika, którego specjalnie dla mnie zachowała.

-Dzięki. Umieram z głodu.- Odpowiedziałam biorąc jedzenie.

-Gdzieś ty była?- Zapytała Ginny. Jej nigdy nic nie umknie.

- Zgubiłam książkę, poszukałam trochę po klasie, i na szczęście ją znalazłam.- Wymyśliłam pierwsze lepsze kłamstwo, bo nie chciałam już w ogóle myśleć o Malfoyu. Na szczęście, w kłamaniu jestem dość dobra, więc dziewczyny się nie domyśliły.

-Niech ci będzie. A właśnie, idziecie na mecz Gryffindor vs Slytherin za tydzień?- Spytała Ginny.

-Ja tam wolę się uczyć.- Odpowiedziała Miona.

-Spodziewałam się tej odpowiedzi. A ty Mela?

-Raczej nie, nie interesuję się aż tak tym sportem, a poza tym, podobno za tydzień ma być dość zimno.

-No weź, będzie fajnie! Chyba nie pozwolisz na to, aby twoja przyjaciółka szła na ten mecz sama, nie?

-Dobra, dobra, może pójdę.

Ginny uśmiechnęła się, bo już dobrze wiedziała, że to moje „może", znaczy „ok".

Zostało jeszcze półtorej godziny do wróżbiarstwa. Tą lekcje mieliśmy z Krukonami. Miałam dość sporo znajomych w Ravenclawie, więc cieszyłam się, ze spotkam niektóre osoby po dłuższej przerwie.

***

Nauka przez pierwszy tydzień szła mi jak na tą chwilę dobrze. Minęło już sześć dni, od rozpoczęcia roku szkolnego. Już dzisiaj miałam iść na ten przeklęty mecz. Najchętniej, to bym cały dzień w łóżku przespała, ale nie wystawię tak Ginny.

Dziś, nie dość, że obudziłam się pierwsza, to jeszcze wstałam z łóżka bez większego problemu. Jestem z siebie dumna.
Zajęłam łazienkę, wzięłam szybki prysznic, i ubrałam się w szarą bluzę, czarne obcisłe jeansy, i białe sportowe buty. Położyłam się na swoim łóżku, wzięłam pierwszą lepszą książkę, i zaczęłam czytać.

Dziewczyny obudziły się chwilę po mnie, więc dużo spokoju nie miałam.

-Siema piękne.- Powiedziałam, czytając książkę.

-Hej, pamiętasz o dzisiejszym meczu, prawda?- Zapytała budząc się Ginny.

-Tak, tak, pamiętam.

-Amelie, idziesz dziś na mecz? A co ze sprawdzianem z eliksirów?- Spytała Lavender.

Co? Co? I jeszcze raz co?

-Jaki sprawdzian?- Spytałam ze zdziwieniem.

-No sprawdzian z eliksirów. Snape zapowiedział go już w pierwszy dzień szkoły.

A no tak, pewnie mówił o nim, wtedy, kiedy go totalnie nie słuchałam. No to jestem w dupie.

-Mela, nie obchodzi mnie czy coś umiesz, czy nie. Idziesz ze mną na mecz.- Powiedziała stanowczo Ginny.

-Ginny, ale-

-Nie ma żadnych ale, idziesz i koniec.

No to super. Dobra może jakoś dam radę, pożyczę notatki od Hermiony, i będę się uczyć na meczu, innego wyjścia nie mam.

-Dobra już dobra. A teraz, lepiej idźcie się już ubierać, bo nie zdążycie na śniadanie.

W ciągu 30 minut wszystkie dziewczyny się ogarnęły. Ruszyłyśmy wszystkie w stronę Wielkiej Sali. Na szczęście na śniadaniu nie działo się nic nadzwyczajnego. Po zjedzeniu, wróciłam do dormitorium, i kontynuowałam czytanie swojej książki. Po chwili do pokoju weszła Hermiona.

-Miona, mam sprawę, pożyczyłabyś mi notatki z eliksirów?

-Jasne, ale czy ty przypadkiem nie idziesz z Ginny na mecz?

-Wyjścia nie mam, dlatego pomyślałam, że będę mogła pouczyć się na trybunach. Zawsze coś.

-Powodzenia ci życzę w takim razie. Notatki są w mojej szafce nocnej.- Powiedziała, i wyszła z dormitorium.

Wzięłam notatki, i zaczęłam się uczyć. Zostało pół godziny do meczu, więc miałam jeszcze trochę czasu na naukę.

W pewnym momencie Ginny weszła do pokoju w znakomitym humorze.

-To co, gotowa na mecz? Chodź, idziemy!

-Ginny, ale przecież mamy jeszcze pół godziny.

-Chcę zająć jakieś dobre miejsce, więc musimy być tam jak najszybciej.- Chwyciła mnie za rękę, i wyrwała mnie z łóżka.

Ubrałam niechętnie swoją jeansową katanę, schowałam notatki, i wyszłam z Ginny z pokoju.

***

Siedziałyśmy już na trybunach, zostało tylko 5 minut do meczu. Pomimo hałasu, próbowałam się czegoś nauczyć. Wszyscy już zajęli swoje miejsca. Muszę przyznać Ginny, że udało jej się zająć miejsca z dobrym widokiem na boisko.

Mecz się zaczął, wszyscy kibicowali swoim drużynom, a ja jak idiotka uczyłam się na sprawdzian. W pewnym momencie usłyszałam tylko, że Gryffindor zdobył pierwszy punkt. Jakiś Gryfon siedzący obok mnie, wstał z radości, i wytracił mi niechcący notatki z rąk. Tak był podekscytowany meczem, że nawet tego nie zauważył.

Widziałam jak notatki odlatują razem z wiatrem. Śledziłam je wzrokiem, mając nadzieje, że ktoś je złapie.

No i ktoś je złapał, ale kto?
Malfoy. Nie no, zajebiście. Czy to jakaś klątwa?

Wpatrywał się w kartkę papieru, potem po prostu ją zwinął, i schował do kieszeni bluzy.

Były to notatki Hermiony, więc wiedziałam, że będę musiała je jakoś odzyskać.

~~~

Jeżeli rozdział się wam podoba, to możecie zostawić coś po sobie! <3

Pozory myląWhere stories live. Discover now