17

2K 86 70
                                    

***

-Amelie, dzisiaj jest Wigilia. Wstawaj!

-Daj mi jeszcze pięć minut.- Powiedziałam zaspanym głosem.

Nie wiedziałam nawet kto próbował mnie obudzić, ponieważ moje myślenie nie było jeszcze do końca włączone. Co prawda, domyślałam się, ale nie miałam co do tego pewności.

-Amelie no, wstawaj!

Dobra, już wiem kto to.
Ginny.

-Słuchaj, jak za chwilkę nie wstaniesz to zabiorę ci twoje prezenty spod choinki, i przywłaszczę je sobie.- Stwierdziła stanowczo dziewczyna.

Na słowo prezenty od razu się wzdrygnęłam. Wstałam z łóżka, i wzięłam pierwsze lepsze ciuchy z mojej szafki. Mimo tego, że już kierowałam się na swoich nogach w stronę łazienki, to i tak jeszcze spałam. W dormitorium oprócz rudowłosej siedziała jeszcze Miona, a ja nawet się z nią nie przywitałam. Normalnie jak wstaję rano z łóżka, to czuje się jak jakiś totalnie niefunkcjonujący zombie, i tak za każdym razem, dzień w dzień.

Weszłam do łazienki, i pierwsze co zrobiłam to obmyłam twarz zimną wodą. Od razu lepiej. Ubrałam się w luźne jeansy i czarną bluzę bez kaptura, następnie umyłam zęby i podkręciłam rzęsy.

Ogarnięta już, wyszłam z toalety.

-Siema, jeszcze raz. A tak w ogóle to wesołych świąt.- Rzekłam do dziewczyn, na co one lekko się zaśmiały.

-Hej, i nawzajem.- Odpowiedziały razem.

-To co? Idziemy do pokoju wspólnego po prezenty? Nie mogę się już doczekać.- Powiedziałam zachwycona.

-Jasne.- Odpowiedziała mi Hermiona.

-Kto pierwszy, ten lepszy.- Wykrzyknęła Ginny, a następnie wybiegła z dormitorium.

Zaraz po tym jak rudowłosa wybiegła z pokoju, ja również wybiegłam za nią. Jedyna dojrzała Hermiona pokierowała się w stronę pokoju Gryfonów jak normalny człowiek. No cóż, ja z Ginny już jakie jesteśmy.

W pokoju wspólnym widniała piękna duża choinka, a pod nią ogrom prezentów. Kilka Gryfonów stało już przy drzewku, i szukało prezentów ze swoim imieniem. Ja z przyjaciółkami zrobiłyśmy to samo. Pierwszy prezent na którym znalazłam swoje imię był od Blaise'a. Kupił mi on perfumy i pióro. Od rodziców dostałam ciuchy i mnóstwo słodyczy. Otwierałam następne prezenty od przyjaciół przez najbliższe dziesięć minut. Ostatnia paczka którą otworzyłam była od brata. W paczce od niego były świeczki o rożnym zapachu, i sweter. Sweter koloru różowego. Nie znosiłam różowego, a on dobrze o tym wiedział.
Cały Noah

Każda z nas była zadowolona ze swoich prezentów. Dziękowałyśmy sobie nawzajem, aż nagle Ginny znieważyła jeszcze jeden podarunek dla mnie.

-Ej, a tamta mała paczka nie jest jeszcze przypadkiem dla ciebie?- Odezwała się rudowłosa.

-Faktycznie, ale od kogo?- Spytałam zdziwiona. Zawsze na święta dostawałam prezenty tylko od tych samych osób.

-Nie mam pojęcia. Sprawdźmy to.- Rzekła Hermiona.

Gdy już miałam sięgać po podarunek, nagle do pokoju wspólnego weszła McGonagall.

Pozory myląOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz