16

1.9K 84 22
                                    

*Pov Draco*

Wyszedłem z pubu i pokierowałem się w stronę jubilera. Właściwie to po co ja to robię? Sam nie wiem. Ja i Amelie byliśmy na spiętych relacjach już od pierwszego roku. Od zawsze uważałem, że ma ona piękniejszą urodę od reszty dziewczyn, ale wkurwiało mnie jej zachowanie. Jako jedna z nielicznych umiała się mi postawić, a na dodatek, była też zdolna by mi nieźle wygarnąć. Od początku pierwszej klasy każdy wolał nie stawać mi na drodze, lecz ona była inna. Kpiła z moich gróźb, dlatego jej tak bardzo nie znosiłem. Teraz sytuacja wyglada totalnie inaczej.
Wszystkie dziewczyny zawsze się do mnie kleiły, i tak jest do teraz, ale ja się jakoś z tego powodu nie cieszę, wręcz mnie to wkurwia. A wracając do tego, czemu to robię, czemu właśnie idę kupić Northlake na prezent bransoletkę, to może dlatego, że ona mi się podoba? A może nawet trochę więcej niż podoba? O Boże. Czemu nie mogłem zauroczyć się w jakieś dziewczynie którą miałbym na pstryknięcie palców, tylko w takiej, która ma mnie za wroga? Jestem pojebany.

Stanąłem na przeciwko jubilera przyglądając się wystawie. Na szczęście nie było tutaj dużo ludzi. Przyglądałem się biżuterii, aż w pewnym momencie zdałem sobie sprawę, że nie spytałem Blaise'a która bransoletka spodobała się Amelie.
Debil, debil, debil.

Dobra, muszę zaufać swojej intuicji.

Na wystawie widniały trzy bransoletki. To raczej nie będzie ta pierwsza, bo ma ona przyczepionego różowego materiałowego kwiatka. Northlake nie znosiła różowego koloru. Kiedyś nawet gdy się o tym dowiedziałem, popisałem jej tył koszuli pisakiem w tym samym kolorze, bo na lekcjach akurat siedziała przede mną w ławce.

Została jeszcze złota bransoletka z przyczepionym słońcem, i srebrna z przyczepionym księżycem. Muszę zdać się na swoją intuicje. Dobra, wezmę tą z księżycem.

Wszedłem do jubilera, i podszedłem do kasy.

-Tą srebrną bransoletkę z wystawy chciałbym kupić.- Powiedziałem do starszej pani stojącej za kasą.

-Tą z księżycem, tak?

-Tak.

-Osoba która ją dostanie będzie naprawdę szczęśliwa. To jedna z ładniejszych bransoletek w moim sklepie.- Rzekła kobieta z uśmiechem na twarzy wyciągając biżuterię z szuflady.

Nie wiedziałem co mam jej odpowiedzieć, więc po prostu stałem przy kasie i nic nie mówiłem.

Sprzedawczyni zapakowała prezent w ładne ozdobne pudełeczko, i położyła go na blacie. Zapłaciłem, i wyszedłem ze sklepu. Blaise pewnie już wyszedł z trzech mioteł, więc pokierowałem się w stronę swojego dormitorium. Jak dobrze, że jestem prefektem, i mam własne dormitorium. Chociaż tutaj mam chwilę spokoju.

Są święta, więc sowy z listami będą pewnie dostarczały listy i paczki z opóźnieniem, więc muszę jak najszybciej wysłać upominek. Pamiętam, jak podczas drugiego roku nauki na święta wysłałem Blaise'owi prezent na ostatnią chwilę, i jak można się domyślić, nie przyszedł on na czas. Chłopak był na mnie obrażony przez następny tydzień.

*Pov Amelie*

Kupiłam rodzicom poduszki ozdobne i koce, a bratu świąteczne skarpety i czekolady. Mogę już powiedzieć, że wszystkie prezenty mam już z głowy. Gdy miałam wracać już do dormitorium i schować wszystkie prezenty, nagle zauważyłam Malfoya przyglądającego się tym bransoletkom z wystawy, które mi się podobały. Mam nadzieję, że nie kupi tej z księżycem, bo chciałam jeszcze kiedyś po nią wrócić.

***

Weszłam do dormitorium, w którym na szczęście jeszcze nikogo nie było. Paczki dla rodziców natychmiastowo wysłałam, a resztę podarunków schowałam do swojej szafy. Pozostaje tylko czekać na dziewczyny z jakimś posiłkiem z obiadu, bo strasznie zgłodniałam.

Długo czekać nie musiałam, bo po jakiś pięciu minutach do pokoju weszła Ginny z Hermioną, która trzymała w ręku tosta zawiniętego w serwetkę.

-Może to nie jest jakiś pożądny obiad, ale i tak lepsze to niż nic.- Powiedziała Miona.

-Dzięki wielk-

Nie zdążyłam podziękować bo przerwała mi Ginny.

-I jak tam? Co Hagrid od ciebie chciał?- Spytała ciekawsko.

-Hagrid? Czemu akurat on?- Spytałam zamieszana, aż w pewnym momencie zdałam sobie sprawę, że niby miałam iść do Hagrida zamiast iść do Hogsmeade.

-Aa, Hagrid. Chciał abym... doradziła mu co kupić... Harremu na święta.- Wymyśliłam pierwszą lepszą wymówkę.

-To co mu doradziłaś?

No to już po mnie.

-Wiesz..., stwierdziłam, że też nie mam pomysłu, i doradziłam mu, żeby kupił coś... od serca.

To kłamstwo było nawet niezłe. Dobrze, że nie rzuciłam czegoś w stylu
„Nie mogę ci powiedzieć." Bo rudowłosa tylko wypytywałaby mnie jeszcze bardziej.

-Niech ci będzie. A właśnie, Mela, miałyśmy ci pokazać swoje sukienki na bal bożonarodzeniowy.- Przypomniało się nagle Ginny.

-No dobra, to pokażcie.- Odpowiedziałam dziewczynom, choć tak naprawdę wolałabym zagłębić się w swoją ulubioną książkę.

Oby dwie zaczęły wyciągać z szafy suknie, i mi je pokazywać, a ja tylko udawałam, że je słucham.


~~~

Jest i kolejny rozdział.
Miłego czytania!
Ps. Chyba z 10 minut szukałam najbardziej odpowiedniego zdjęcia tej bransoletki z księżycem.

Pozory myląOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz