*niecały miesiąc później*

Dziś jest 20 grudnia. Minął już jakiś czas odkąd McGonagall zapowiedziała Bal Bożonarodzeniowy. Przez ostatnie dni, bal ten był tematem numer 1 w naszej szkole. Dziewczyny szukały odpowiednich sukienek, a chłopacy próbowali zaprosić swoje partnerki. Ja osobiście jeszcze pary nie miałam, choć zapraszało mnie już kilka chłopców. Podejrzewałam, że Matt mnie zaprosi, bo umówił się dziś ze mną na spotkanie, i powiedział, że to dość ważne. Nie wspominałam wcześniej o tym, ale z chłopakiem układa mi się dobrze. Jest on miły, i kochany w przeciwieństwie do większości Ślizgonów.

Hermionę zaprosił Krum, a najgorsze w tym wszystkim jest to, że ona się zgodziła. Porażka. Liczyłam do końca na to, że Miona pójdzie razem z Ronem. Moim zdaniem pasuje do niego. Ale cóż, nie będę się wtrącać w nie swoje sprawy.
Ginny natomiast zaprosił Neville. Tu już sprawa wygląda totalnie inaczej. Słodko razem wyglądają, i trzymam za nich jak najbardziej kciuki.

-To co? Macie już wybrane jakieś suknie na bal?- Spytała Ginny.

-Jasne, ta sukienka kisi się już w mojej walizce od początku roku.- Odpowiedziała krótko Hermiona.

-A ty Amelie?

-Mam jakieś tam dwie, ale nie wiem jeszcze którą założę, pomożecie mi później.- Odpowiedziałam.

-Jasna sprawa, od tego nas masz.- Powiedziała rudowłosa z uśmiechem na twarzy. -Mi mama wczoraj jakąś przysłała, co prawda jest mega niewygodna, ale da się ją znieść.

-Później mi je koniecznie pokażecie. Muszę teraz gdzieś iść.- Powiedziałam ubierając swoją kurtkę.

-A gdzież to panna Northlake się wybiera?- Spytała ciekawsko Ginny.

-A nie twoja sprawa.- Rzuciłam jej złośliwy uśmieszek.

-Dobra, dobra, idź, ale jak przyjdziesz, to będziesz się spowiadać.- Na te słowa rudowłosej Hermiona rzuciła ją książką.

-Ała?- Wykrzyknęła.

Zaśmiałam się pod nosem i wyszłam z dormitorium.

Gdy wyszłam z pokoju wspólnego Gryffindoru, zauważyłam Matta czekającego już przy drzwiach. Podszedł do mnie, i na przywitanie mnie przytulił.

-Hejka, to co? Idziemy się przejść do parku?- Spytał chłopak.

-Jasne.- Odpowiedziałam krótko z uśmiechem na twarzy.

Spacerowaliśmy razem, rozmawiając o różnych tematach.

-Amelie, mam takie pytanie.- Przerwał nagle dość zestresowanym głosem.

-Śmiało.

-Nie chciałabyś pójść ze mną na bal bożonarodzeniowy?

-Z wielką chęcią.- Odpowiedziałam mu, na co mnie przytulił.

-Oo jak, słodko, aż zaraz się porzygam.

No nie, Malfoy.

-Czego tutaj szukasz?- Spytałam z lekką złością w głosie.

-Ja? Niczego. Przyszedłem sobie popatrzeć na dwa gołąbeczki. A tak serio, Anderson? Jesteś warta zdecydowanie kogoś lepszego.

Przysłuchiwałam się z dziwieniem słowom blondyna.

-Znaczy, podejrzewałem, że nie masz gustu, ale Anderson? Śmiech na sali.

-Słuchaj Malfoy, przymknij się wreszcie, i daj nam spokój.- Wtrącił się Matt.

-Oo, odezwał się. To co? Może chciałbyś się spotkać w pokoju wspólnym, i wyjaśnić pare spraw? Tutaj kręci się za dużo ludzi.- Powiedział blondyn.

-Spierdalaj.- Brunet pociągnął mnie za rękę i poszliśmy w drugą stronę. 

***

Po zdarzeniu z Malfoyem, reszta dnia minęła nam dobrze. Zdążyliśmy odwiedzić Hogsmeade, i inne miejsca w pobliżu Hogwartu. Pod koniec naszego spotkania Matt odprowadził mnie do pokoju wspólnego. Mam nadzieję, że po powrocie blondyn nie będzie go zaczepiał.

-Gdzieś ty tak długo była? Kolacje nawet ominęłaś.- Odezwała się Ginny.

-Mogę zaoszczędzić sobie tego przesłuchania?- Spytałam zmęczona.

-Jasne, że nie, a teraz gadaj.

-W skrócie, Matt zaprosił mnie na bal.

-Wiedziałam! Mówiłam ci Miona, że pójdą razem!- Wykrzyknęła z radością Ginny, na co Hermiona zaczęła się śmiać.

-Tylko jest jeden problem. W parku spotkaliśmy Malfoya który zaczął się nas czepiać, i mówił coś o wyjaśnieniu paru spraw w pokoju wspólnym. Mam nadzieję, że Matt nie narobi sobie problemów.

-Czy ten karaluch musi wszystko psuć?- Spytała retorycznie Hermiona.

-Noo, wkurwiająca osoba.- Dopowiedziała Ginny.

-Dobra, jestem zmęczona. Idę się umyć.- Oznajmiłam i weszłam do łazienki.

Nałożyłam standardowo swój pomarańczowy szampon na włosy, i zaczęłam rozmyślać.

Czemu Malfoy taki jest? W sensie, czasami jest do zniesienia, a chwilę później potrafi zwyzywać człowieka od najgorszego. Skoro tak mnie nienawidzi, to czemu kiedyś sam ryzykował kryjąc mnie przez Filchem? Nie, nie, nie, coś tu nie gra, tylko jeszcze nie wiem co.

Wyszłam spod prysznica i ubrałam się w piżamę. Gotowa wyszłam z łazienki, położyłam się ma łóżku, i zaczęłam czytać swoją ulubioną książkę. Po krótkim czasie zasnęłam.

~~~

Miłego czytania!

Pozory myląWhere stories live. Discover now