31

1.6K 65 25
                                    

Sobotni poranek. Brak szkoły, brak obowiązków, można spać cały dzień. Jak ja kocham sobotę.

-Kiedy masz tą poprawę z Obrony Przed Czarną Magią?- Głos Parvati wyrwał mnie z zamyślenia.

-Co? Jaka poprawa?- Spytałam leżąc na swoim łożku.

-Nie słuchałaś? Umbridge kazała ci poprawić ostatni sprawdzian.

-Nie przypominam sobie, aby coś takiego mówiła.- Oznajmiłam lekko zszokowana. -Skoro i tak nic nie umiem, to czy opłaca mi się tam iść?

-Nie, nie opłaca ci się, ale jeżeli nie stawisz się u tej landryny, to pewnie da ci kolejną karę, albo gorzej. Nie wiadomo co strzeli jej do głowy tym razem.

-W sumie, to masz rację. Masz jakieś stare notatki, ściągi, cokolwiek?- Spytałam koleżankę.

-Nie dam ci notatek, ponieważ Umbridge ma specjalne pióra przeciw ściąganiu. Nie wiem do końca jak one działają, ale wiem, że z pewnością by cię wydały.

Pióra przeciw ściąganiu? Brzmi jak kłamstwo wyssane z palca, ale jeśli posiada takowe piszące ludzką krwią, to już mnie nic nie zdziwi.

-To na którą masz tą poprawę?- Spytała mnie ponownie.

-Nie mam pojęcia. Kompletnie jej nie słuchałam.

-Na 12.00.- Powiedziała Lavender która właśnie wyszła z łazienki. -Siedzę blisko ciebie, więc byłam w stanie ją usłyszeć.

-Dzięki, życie mi ratujesz.- Rzekłam wdzięcznie do dziewczyny.

-Skoro chcesz przeżyć, to lepiej zacznij się ogarniać, bo masz na sobie tylko piżamę, a z Dolores masz spotkać się za równe 12 minut.- Dopowiedziała Lav.

O rany boskie.

Wstałam natychmiastowo ze swojego łóżka, wzięłam pierwsze lepsze ciuchy ze swojej szafy, i popędziłam do łazienki. Po następnych 8 minutach byłam gotowa. No, w połowie gotowa. Pożegnałam się z przyjaciółkami i wyszłam pędem z dormitorium.

-Patrzcie, idzie Northlake. Laska, co lizała się z Malfoy'em.

-Żałosna.

-Słyszeliście już o tym?

-Ona serio myślała, że coś z tego wyjdzie?

Takie wypowiedzi można było usłyszeć na szkolnych korytarzach.

Nie wierzę. No, nie.

Czy Malfoy już wszystkim rozpowiedział? Zaczęło mi się wydawać, że się zmienił, ale on tylko chciał mnie w sobie rozkochać, po czym zrobić ze mnie szkolne pośmiewisko. Niech no go tylko spotkam, to mu oczy żywcem wydłubie. Nie no, nie wiem czy mam usiąść w kącie i zacząć płakać, przywalić pewnemu blondynowi w nos, czy zapaść się pod ziemię. Raczej nic z tego, bo mam właśnie spotkać się z Umbridge w jej gabinecie. Gorzej już być nie może, a przynajmniej miejmy taką nadzieje.

Pokierowałam się najkrótszą drogą do miejsca docelowego, by nie zostać zauważona przez jeszcze większą ilość uczniów. Nie wiem jak szybko rozprowadzają się takie plotki.

Po chwili stałam przed wejściem do pokoiku nauczycielki. Delikatnie zapukałam do dość sporych, ciemnobrązowych drewnianych drzwi.

-Proszę wejść.- Uslyszałam jej słodki głosik z środka.

Już mam dość.

Uchyliłam drzwi, po czym usiadłam na dość wygodnym krześle przy biurku, przy którym aktualnie siedziała nauczycielka popijając swoją herbatę. Wszędzie było różowo, a na jednej ze ścian wisiały porcelanowe małe talerzyki, na których widniały wizerunki ruszających się kotów. Ta kobieta ma poważny problem.

Wręczyła mi ona poprawę ostatniego testu, z którego i tak nie byłam w stanie nic napisać. Po następnych dwudziestu minutach męczenia swojego mózgu zdecydowałam oddać ledwo co wypełnioną poprawę. Umbridge przeleciała szybko swym wzrokiem po kartce, po czym powiedziała z obojętnością.

-Poprawione.

Co, serio? Jakim cudem?

-Na ocenę dopuszczającą.- Dokończyła lekko chichocząc pod nosem.

Dwójka? Może być. I tak nie liczyłam na nic lepszego.

-Możesz już.. wyjść. Do widzenia.- Powiedziała z jej sztucznym uśmiechem na twarzy.

-Do widzenia.- Powiedziałam obojętnie, a następnie wyszłam z pomieszczenia.

Dobra, czas na wyjaśnienie pare ważnych spraw z pewną osobą.

Założyłam kaptur od bluzy na swoją głowę, i pokierowałam się jak najszybciej do lochów. Po drodze nie obeszło się bez wyzwisk od kilku osób, które dowiedziały się już o najnowszej nowinie. A tak w ogóle, to co ich to do cholery obchodzi? Mają takie nudne życie, że wtrącają się w życie innych?

Stojąc już przy wielkich drzwiach prowadzących do pokoju wspólnego Slytherinu, wypowiedziałam hasło, na co drzwi się uchyliły. Gdy weszłam w głąb pokoju moim oczom rzuciła się samotna Greengrass, która siedziała na kanapie i szyderczo się mi przyglądała. Olałam ją. Niech sobie żyje w tym jej własnym świecie.

Natychmiastowo ruszyłam do pokoju Malfoya, z nadzieją, że będzie on w nim akurat przebywał. Zapukałam pięścią w drzwi, na co blondyn mi otworzył. Na jego twarzy również można było widocznie dostrzec złość.

-Czego tutaj szukasz?- Spytał zdenerwowany.

-Czego tutaj szukam?- Zakpiłam. -Dla twojej wiadomości, już wszystko wiem. Może i byłam naiwna, ale to był ostatni raz.- Szturchnęłam go wskazującym palcem w klatkę piersiową. Nigdy więcej się do mnie nie odzywaj, a najlepiej, to unikaj mnie jak najbardziej to będzie możliwe.

Chłopak był coraz bardziej rozgniewany, lecz byłam w stanie dostrzec też w jego oczach smutek. A tak w ogóle, to z jakiej racji ma być on wkurzony? On chyba jest na tyle głupi, że nie zdaje sobie sprawy z tego co zrobił.

Blondyn chciał jeszcze coś powiedzieć, lecz zdążyłam wyjść z jego dormitorium. Kierując się do wyjścia z pokoju Ślizgonów, znów napotkałam Astorię, której uśmieszek z twarzy nie znikał, a wręcz coraz bardziej rósł.

-Co tam Northlake?- Spytała, by rozzłościć mnie jeszcze bardziej.

Właściwie, to o co jej chodzi? Zawsze mnie wkurzała, ale nigdy nie zwracała na siebie takiej uwagi.

-Pierdol się Greengrass.- Krótko jej odpowiedziałam, i wyszłam natychmiastowo z pomieszczenia.

Z takimi trzeba krótko.


***

Hej! Wiem, że ten rozdział jest dość krótki, ale mam aktualnie dużo problemów na głowie, co oznacza również, że mam mało czasu. Mimo tego, nie przestanę pisać tej książki, bo sprawia mi to przyjemność. Rozdziały będę wstawiała co dwa, cztery, a nawet ponad siedem dni. To będzie zależało od tego, czy będę miała czas i wenę na pisanie.

Podsumowując, książki pisać nie przestanę, a rozdziały będę wstawiała w różnych terminach (Nie powinno to trwać dłużej niż jeden tydzień.)

Trzymajcie się ciepło.
Miłego czytania!

Pozory myląWhere stories live. Discover now