11.1 Pod niebem bez chmur

129 26 12
                                    

Nie było chmur.

To pierwsza rzecz, którą Cezary zauważył – żadnych chmur, żadnej mgły, czyste niebo. Nawet smog mu nie przeszkadzał. Taka ładna noc nie miała prawa się zepsuć.

Pan Fikus usiadł na ławce przed fioletową kamienicą, Czarkowi wskazał miejsce obok siebie. Również wpatrywał się w niebo, ciekawe, czy też myślał o chmurach i gwiazdach. Po co jeszcze można przypatrywać się niebu?

– Na czym polega ta twoja „trudna sytuacja? – zapytał.

– Ojciec wyrzucił mnie z domu.

Zabawne, jak w ciągu ostatnich tygodni przyzwyczaił się do tych słów. Były jak beznamiętnie powtarzane fakty, pokroju „pająk tka sieci" albo „przeciwne bieguny magnesów się przyciągają". Nie zdziwiłby się, gdyby nauczyciel od fizyki rzucił je na jednej z lekcji.

– Dlaczego? – drążył pan Fikus.

– Pokłóciliśmy się o plany na przyszłość. On widzi mnie w swojej firmie, ja siebie słyszę przy muzyce. Kazał mi nie wracać, dopóki się z nim nie zgodzę, a to jeszcze nie nastąpiło. Lilę spotkałem po drodze na przystanek.

– Powiedz, że znaliście się wcześniej.

Czarek nie mógł powstrzymać śmiechu. Faktycznie, pan Fikus miał pełne prawo martwienia się, że jego córka zaprosiła do domu obcego chłopaka. Prawdopodobnie, gdyby Liliana nie znała Cezarego, ale podsłuchała jego dramatyczną rozmowę z mamą, i tak zaprosiłaby go do siebie. Niezbyt rozważne działanie.

– Chodzimy razem do klasy. To naprawdę duże szczęście, że na nią wtedy wpadłem.

– Szczęście, szczęście.

No dalej, pani Fikus, wyduś to z siebie. Wszyscy czekamy, a Cezary w szczególności.

– Widzisz, Czarku, bardzo mi przykro z powodu twojej sytuacji. Postaw się jednak na moim miejscu. Ciężko mi zaakceptować prawie dorosłego chłopaka mieszkającego z moimi córkami bez żadnego nadzoru.

– Wiem. Rozumiem.

Obaj pokiwali głową i znów wlepili spojrzenia w niebo. Dalej żadnej chmurki. Czyżby cała para na świecie przestała istnieć? Nawet jesienne gwiazdy wyglądały na zakłopotane swoją nagością.

– Nie będę cię wyrzucał – odezwał się znowu pan Fikus. – Ale jako odpowiedzialny dorosły – westchnął, jakby to określenie gryzło go w gardło – chciałbym, żebyś wrócił do rodziców. Powinieneś spędzać z nimi jak najwięcej czasu, dopóki jeszcze możesz.

– Nigdy nie czułem się szczęśliwszy niż tutaj.

– Naprawdę mnie to cieszy. Pewnie musisz mnie mieć za okropnego rodzica, co?

Cezary drgnął. Nigdy nawet nie przeszło mu przez myśl, że osoba, która wychowała Lilę oraz jej rodzeństwo, mogłaby być w jakikolwiek sposób okropna. A miał przecież do tego tyle powodów! Jaki ojciec zostawia cały dom na głowie nastoletniej córki i ucieka za granicę?

– Wcale nie – zaprzeczył.

– Och, ja tak myślę bez przerwy. Najgorszy ojciec, najgorszy mąż, najgorszy brat. W tym domu ani odrobina szczęścia nie jest moją zasługą, ale za każdym razem, kiedy z niego wyjeżdżam, czuję się po prostu lepiej. To mija po czasie i muszę znowu wracać, żeby podładować baterie.

Podładować baterie. Może to jest klucz do wszystkiego?

Bateria Czarka chyba stała się pełna.

Zanim jednak zdążył cokolwiek z tym faktem zrobić, drzwi do kamienicy otworzyły się. Przeszła przez nie ostatnia osoba, której Czarek by się spodziewał – ciocia Danusia. Obrzuciła swojego brata spojrzeniem nie mniej surowym niż wszystkie jego dzieci i Cezarego.

Rozstrojony chłopiecTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang