Dorosłe dzieci 2.2

213 38 26
                                    

Jagoda zobowiązała się do odprowadzenia Malinki do przedszkola, więc Cezary i Lila mogli od razu pojechać do swojego liceum. Na początku zdziwił się, że nie muszą odprowadzać też Florka, ale dziewczyna wyjaśniła mu, że zajmuje się tym Róża, ponieważ razem uczyli się w tym samym budynku.

– Nie chcę być wścibska – zaczęła ostrożnie Lila – ale czy rodzice próbowali się z tobą jakoś skontaktować?

Dobry humor Czarka od razu wyparował, a na jego usta wpłynął grymas rozdrażnienia.

– Nie i dobrze – odparł, wsadzając ręce do kieszeni kurtki.

Nie była to do końca prawda. Matka wypisywała do niego regularnie co godzinę, błagając, żeby powiedział jej, gdzie się zatrzymał i czy zamierza wrócić. Odpowiedział, dopiero kiedy zagroziła pójściem na policję, jednak nie zdradził, gdzie spał. Pewnie gotowa była przyjść z całym oddziałem kawalerii do mieszkania Fikusów.

Weszli razem do klasy numer 5, w której odbywała się lekcja języka angielskiego – jednego z rozszerzeń tej klasy. Padło na nich kilka zdziwionych spojrzeń, ale większość osób uznała dobór towarzystwa za zbieg okoliczności. Cezary zauważył przygotowane dla siebie miejsce koło swojego kolegi, Pawła. Lila posłała mu zachęcający uśmiech.

– Wiesz... – Szybko przerwał, zapominając, co chciał powiedzieć.

– Jasne – odparła. – Ani słowa, buzia na kłódkę. Adres znasz, prawda?

Pokiwał głową, czując wdzięczność i ulgę, wypełniające jego zestresowany żołądek, jak ciepła, chociaż nieposłodzona, czarna herbata. Lila ulotniła się do pierwszej ławki, przy której siedziały już jej koleżanki, a on ruszył do własnych znajomych.

– O czym gadałeś z Fikus? – zdziwił się Paweł. – Myślałem, że jej nie cierpisz.

– Taaa – westchnął Cezary, rzucając spojrzenie w stronę burzy brązowych loków. – Nie jest taka najgorsza, jak się z nią porozmawia.

– Może nie, dla mnie jest jednak trochę dziwna.

Dziwna? To na pewno. Kto normalny w wieku siedemnastu lat miałby wystarczająco dużo zacięcia, żeby zajmować się czwórką rodzeństwa i jakąś przybłędą z ulicy? Raczej niewiele osób. Gdyby to Cezary znalazł się na jej miejscu, stuprocentowo nie uśmiechałby się tak często i szeroko.

Nigdy jeszcze o tym nie myślał, ale Liliana miała naprawdę ładny uśmiech.

***

Cezary równie dobrze mógłby nie przychodzić do szkoły – nie udało mu się skoncentrować ani na sekundę. Całe szczęście, że żaden nauczyciel tego nie zauważył, bo jedynek w dzienniku miał już w nadmiarze. Na każdej lekcji przeglądał oferty pracy i wynajmu mieszkania, jednak żadna firma nie wydawała się zainteresowana zatrudnieniem licealisty. Tak samo z mieszkaniami – nie miał pojęcia, czy mógłby wynająć pokój i mieszkanie przed osiemnastką. Policja pewnie zainteresowałaby się taką anomalią, a on wolał uniknąć z nią niepotrzebnych kontaktów.

Nie zamierzał się poddawać – od razu po ostatnim dzwonku pożegnał się ze znajomymi (zdumionymi, że chce spędzić piątek inaczej, niż towarzysko) i przejechał w okolice rynku, podpytać się w restauracjach i sklepach o jakieś stanowisko. Ostatecznie, zawsze mógł jeszcze zatrudnić się w McDonaldzie na zmywaku.

Wszedł do małego antykwariatu, ukrytego w zarośniętym pasażu. Za biurkiem, na którym stała wysłużona kasa fiskalna, siedziała przeurocza starsza pani. Wiekowe meble, wyglądające na prawdziwe dzieła sztuki, stały tak gęsto, że musiał się przez nie przeciskać.

Rozstrojony chłopiecWhere stories live. Discover now