rozdział 16.2

2.7K 151 52
                                    

ZAYN:

Wtorek 21 września
Kiedy się obudziłem, Dominik nadal smacznie drzemał. Spojrzałem na zegarek. Była chwila po szesnastej. Niestety zaraz będzie trzeba budzić mojego mężczyznę... wygląda tak uroczo, tak niewinnie... najchętniej patrzyłbym na niego przez kolejne, minuty, godziny. No niestety o osiemnastej, całą grupą mamy wizytę w muzeum Powstania Warszawskiego.
Starając się nie obudzić Dominika, wyślizgnąłem się z jego objęć i udałem w stronę torby, aby móc rozpakować swoje rzeczy. Przyjechaliśmy na tydzień, ale mimo to chciałem czuć się jak w domu.
***
Gdy schowałem ostatnią  rzecz poczułem, jak Dominik obejmuje mnie w pasie.
- Miałem  Cię  właśnie budzić.Jak się spało? Zapytałem chłopaka, zamykając szafę i odwracając się do bruneta.
-Dobrze dziękuję-odpowiedział
-Bardzo dużo śpisz...
-Spokojnie ja tak mam. Pewnie spowodowane jest to tym, że sypiam o nieregularnych porach.
-Czy ja wiem, czy to to. Martwię się o Ciebie kochanie. Może powinieneś wykonać jakieś badania?
-Spokojnie Zayn nic mi nie jest.
- No dobrze. Ale... chłopak nie dał mi dokończyć...
-Którą godzina?
- Jest za dziesięć siedemnasta.
-Która? Jejku nie zdążę  się ogarnąć!
Domi w tym momencie ostatni raz popatrzył mi w oczy, dał buziaka w polika i wybiegł z pokoju, nawet nie czekając na jaką kolwiek reakcje z mojej strony.

DOMINIK:
Spanikowałem... Uciekłem... Zauważył... cholera jasna zauważył, jeszcze powiedział o tych badaniach...
Zayn... on nie wiedział i wolałbym aby  tak zostało. Będąc w wieku mojej siostry byłem chory ciężko chory... nie chce nikogo martwić, ale z każdym dniem czuje się coraz gorzej ... boję się że to nawrót... Z bardzo podobnego powodu ja i Klara będąc dziećmi straciliśmy, najpierw dziadka, a potem także ojca. Wiem powinienem iść... powinienem się przebadać, ale boję się. Jeżeli to jest to... nie wytrzymam kolejnych chemii, cierpienia w oczach mojej mamy, siostry. Pamiętam co było ostatnim razem. Co prawda jestem tutaj udało się. Skąd mam jednak mieć pewność, że jeżeli to nawrót, że  udało by się i tym razem. W mojej głowie tysiące myśli. Otwierając jednak drzwi do pokoju odgoniłem je w bok. Gdy wszedłem do pomieszczenia, byłem sam. Jen pewnie postanowiła iść do koleżanek.  Może to i lepiej, że jej w tej minucie nie ma? Ona widzi, zawsze jak  jest coś nie tak, a nie chce o tym mówić... chce to mieć dla siebie. Odganiam myśl, przynajmniej  staram się to zrobić i  sięgam po leżącą w kącie torbę. Powoli zaczynam rozpakowywać rzeczy, odkładając przy tym też komplet, który postanowiłem ubrać na dzisiejsze zwiedzanie i ruszyłem w stronę łazienki. Pomieszczenie było małe, ale czyste i urządzone skromnie. Ściany do połowy były uzupełnione błekitnymi kafelkami. Druga część   ściany była pomalowana na jasnoniebieski kolor. Całość prezentowała się na prawdę  ładnie...
***
-Wszystko wzięłaś?
- Tak- odpowiedziała Jen opuszczając pokój. Zamknąłem drzwi  i razem z dziewczyną udałem się na zewnątrz, gdzie odbywała się zbiórka. Na dole już była większość klasy i Zayn... Mężczyzna jak zwykle wyglądał wspaniale. Jego czarne spodnie i ta ciemna kurtka... pomimo, że nie stanąłem aż tak bardzo blisko, czułem jego zapach, zapach, który towarzyszy mi cały  czas od dnia, w którym poczułem go po raz pierwszy.
***
Zayn:
Mam nadzieję że wam się podobało... Jest godzina dwudziesta. Spotkamy się przy kolumnie Zygmunta III Wazy o dwudziestej drugiej. A teraz życzę udanego zwiedzania...

Notka od autorki
Nie wierzę, że to zrobiłam dodałam rozdział...zaczynałam pisać tą  książkę w gimnazjum... Jestem na studiach. hahaha Mam dużo obowiązków, ale postaram się skończyć tą książkę. Później jak znajdę czas całą pójdzie to poprawy..

Czy Ja Mam Szanse? Where stories live. Discover now