Rozdział 34

1K 55 3
                                    

- Jake ja.. wybaczam ci - uśmiecham się delikatnie i łapie za jego dłoń ściskając ją delikatnie. - Tęskniłam za tobą - chichocze wpatrując się w oczy chłopaka. 

- Nie jesteś zła? - pyta na co uśmiecham się delikatnie. 

- Jacob przyjdzie czas kiedy coś zrozumiesz lub będziesz tak bliski śmierci, że uświadomisz sobie by nie chować urazy - mówię wstając z miejsca. - Podwieziesz mnie gdzieś? Muszę coś załatwić i..- ciepłe usta chłopaka przerywają moją wypowiedź. Zaskoczona przez pierwsze chwile nie wiem co mam zrobić jednak po chwili moje usta poruszają się oddając pocałunek wilka. 

~*~

Stałam przed lekarzem i przygryzałam wargę z całych sił. Kiedy demon mówi ci, że umierasz nie jesteś pewien niczego jednak, kiedy trójka facetów nalega byś poszła do lekarza nic nie możesz zrobić. Nie chciałam płakać słysząc diagnozę lekarza, która okazała się prawdziwa, przy dobrej wierze mogę przeżyć kilka lat. 

- I jak? - pyta Sam zaraz po tym jak wyszłam od lekarza. 

- Wszystko w porządku, nie ma czym się martwić - uśmiecham się jednak nie jest to tak szczery uśmiech jak sądziłam. 

- Jesteś pewna? - pyta na co kiwam głową i oboje kierujemy się na parking, gdzie czeka na nas Dean i Castiel przy autach. Oboje zostali twierdząc, że nie znoszą szpitali i nie chcą tam wchodzić. Wkładam torbę na przednie siedzenie i zamykam drzwi od mojego auta. 

- Jestem zdrowa panowie - kłamię i zaraz piszczę kiedy Dean porywa mnie w swoje ramiona śmiejąc się radośnie.

Obudziłam się zalana potem i rozejrzałam dookoła, mój pokój rozświetlał blask księżyca. Podniosłam się z łóżka i podeszłam do okna wyglądając na zewnątrz. Uśmiechnęłam się delikatnie spoglądając na świecący księżyc i zagryzłam wargę. Słysząc dzwonek telefonu spoglądam na półkę obok łóżka i sięgam po niego. Widząc imię na ekranie odbieram z uśmiechem i przykładam telefon do ucha. 

- Nie szczerz się, odebrałam bo nie mogę spać przez pełnie - wywracam oczami i sięgam po tabletki leżące w szafce na dole. 

- Sama się szczerzysz rudzielcu - wywracam oczami i połykam tabletkę siadając na łóżku po turecku. 

- Jesteś zajęta? - pyta cicho na co wzdycham i spoglądam na zegar na szafce. 

- Jest druga, powinnam spać - mówię i spoglądam na swoje paznokcie.

- Wiem, ale muszę ci wytłumaczyć kilka spraw i.. 

- Nie tłumacz się, miałaś powód by zniknąć Lydia i powinnam być na ciebie mega zła jednak nie umiem. Ja też nie była samotna i wyjechałam na kilka dni.

- Wiem Hayley, byłam u ciebie kilka razy jednak twój wujek powiedział że wyjechałaś i mam zadzwonić do ciebie bezpośrednio.. - kochany wujek Charlie.

- Widzimy się jutro w szkole, pa Lyds - rozłączam się  nim dziewczyna coś powie i opadam na poduszki czując senność. Po kilku chwilach zasypiam z uśmiechem na ustach i głową pełną myśli. 

Wpojenie|Jacob BlackWhere stories live. Discover now