Rozdział 22

1.7K 106 7
                                    

*Pov. Paul*

Wszedłem do szpitala z Rachel, Samem i Emily. Sue siedziała z Charliem na krześle przed jakąś salą i ściskała jego dłoń w geście pocieszenia. Podeszliśmy do nich i Emily podała obojgu ciepły posiłek. 

- Zawiadomiłem Belle i mówiła, że przyjedzie - mówi Charlie, ale jego ton głosu mówił jakby nie był pewny czy jego córka się tu pojawi. Podszedłem bliżej drzwi i spojrzałem w głąb sali. Na jedynym łóżku w pomieszczeniu leżała rudowłosa i była podpięta do różnych urządzeń. Pokręciłem głową i usiadłem na krzesełku, spojrzałem na Quila wchodzącego do budynku. Chłopak podszedł do Sama i wyszeptał mu coś na ucho na co ten pokiwał głową i podszedł do Emily. 

- Zaraz wracam - mówi i razem z Quilem wychodzą z budynku. Spoglądam na zmartwioną Emily i podchodzę do niej podnosząc się z miejsca. 

- Nie martw się Em - mówię na co ta kiwa głową i ściska moją dłoń w geście pocieszenia. - Zaraz wrócę - mówię do Rachel i kieruję się do wyjścia, spoglądam na Sama, który rozmawia o czymś przez telefon i jego wyraz twarzy nie wskazuje na coś dobrego. 

-...nie Jacob nie interesuje mnie jak się tu zjawisz masz tu być. - mówi poważnie i zaciska dłonie w pięści - Hayley jest w szpitalu.. Jacob? Jacob? - Sam odsuwa telefon od ucha i spogląda na mnie. - Rozłączył się do cholery - warczy i wybiera po raz kolejny numer Blacka, jednak kiedy ten nie odbiera wkurzony Uley uderza w kosz i kieruje się do szpitala. 

- Nie Sam - mówię od razu i zatrzymuję alfę - Idź pobiegać bo możesz coś zrobić Emily, albo komuś innemu - czarnowłosy spogląda na mnie i kiwa głową. 

- Powiedz Em, że niedługo wrócę - kiwam głową i wracam do środka. Siadam na krześle obok Em i spoglądam na Rachel, która siada na moich kolanach.

- Sam musiał iść pobiegać - szepcze do obu i spoglądam na Charliego, który kieruje się w naszą stronę z dwoma kubkami kawy. Jeden podaje Sue, a drugi bierze dla siebie siadając na krzesełku naprzeciwko mnie. 

- Dziękuję ci Paul - mówi szeryf na co uśmiecham się delikatnie. - Dziękuję wam obojgu, opaska uciskowa uratowała jej życie i będę wam wdzięczny do końca życia - przybijam z szeryfem męską piątkę i kiwam głową. 

- Hayley to nasza przyjaciółka mimo wszystko - mówi Rachel i uśmiecha się do Charliego. - Nie chcemy by coś jej się stało szczególnie, że jest dla nas ważna - dodaje cicho. 

~*~

- Gdzie ona jest? - spoglądam na Jacoba wbiegającego do szpitala. Chłopak zaczyna chodzić po korytarzu jakby był pijany i kiedy nas zauważa zbliża się do nas. - Gdzie ona jest? - pyta po raz kolejny, wskazuje na salę za mną i przyglądam się uważnie Blackowi. - Co z nią? - pyta na co spoglądam na Charliego, który oparty o ścianę za nim zasnął. 

- Zaatakowała ją Wiktoria, Sam starał się ją bronić jednak odrzuciła go i zrobiła krzywdę dla Hayley. - mówię na co Black kiwa głową i łapie za klamkę. - Jest nieprzytomna Jake - ostrzegam na co ten wchodzi do sali i siada na krześle obok krzesła. Przewracam oczami i siadam na krześle przed salą wpatrując się w ścianę przede mną. 

*Pov.Jacob*

Kiedy dowiedziałem się, że Hayley jest w szpitalu gnałem na złamanie karku do Forks. Droga z miasta Victoria z Kanady do Forks zajęła mi cały dzień z kawałkiem. Teraz będąc przy moim obiekcie wpojenia czułem się inaczej, lepiej niż przez te wszystkie tygodnie, kiedy nie mieliśmy kontaktu. 

- Cześć rudzielcu - szepcze i pochylam się nad dziewczyną, całuję jej usta które teraz są bardzo zimne i łapię jej dłoń w swoje. Przykładam jej dłoń do ust i całuję kilka razy błagając w myślach by się obudziła. Zamykam oczy i opieram czoło na naszych złączonych dłoniach. - Czemu nie uciekałaś co? 

- Nie miała jak - spoglądam na wejście gdzie stoi Sam i unoszę brwi. - Siedzieliśmy na plaży Hayley ze mną rozmawiała i wtedy pojawiła się ruda. Odrzuciła mnie na skały i zbliżyła się do Hayley, złapała ją za włosy i rzuciła nią o drzewo. Drut przebił jej brzuch i ruda go wyjęła. Chciała ją zabić jednak w porę pojawiła się Leah i Paul. Leah pobiegła ze mną za wampirem, a Paul zabrał Hayley do Billy'ego. - kiwam głową i spoglądam na spokojną twarz Hayley. 

- Dziękuję, że starałeś się ją obronić - mówię na co ten kiwa głową i klepie mnie po ramieniu. 

- Chcesz coś wiedzieć? - pyta na co unoszę brwi i uśmiecham się lekko - Nie spieprz tego - mówi i wychodzi z sali. Spoglądam na spokojną twarz Hayley i jeszcze raz całuję jej dłoń przyglądając się jej spokojnej twarzy. 

Wpojenie|Jacob BlackWhere stories live. Discover now