Rozdział 14

1.8K 96 16
                                    

Po zakupach z Lydią zmęczona wróciłam do domu Charliego i od razu skierowałam się schodami na górę. W salonie słyszałam głos wujka, Belli i jakiejś dziewczyny jednak nie sprawdzałam kto to. Usiadłam na łóżku i włączyłam laptop i szybko zadzwoniłam do Alice na Skype. 

- Cześć słoneczko - uśmiecham się szeroko do kobiety po drugiej stronie. 

- Cześć Alice - mówię siadając wygodnie na łóżku i układając laptop na poduszkach. 

- Opowiadaj co u ciebie - uśmiecham się lekko i wzruszam ramionami. 

- Jest w porządku jednak tęsknię za wami - jęczę cicho i wzruszam ramionami. - Poznałam super dziewczynę i super chłopaka więc mam przyjaciół. 

- Cieszę się, że wszystko się u ciebie układa skarbie - mówi kobieta na co uśmiecham się delikatnie i przyglądam jej. 

- A co u was? - pytam na co Alice wzdycha cicho. 

- Wszystko w porządku Hay, tylko strasznie nam ciebie brakuje perełko - mówi uśmiechając się blado w moją stronę. 

- Czy ty rozmawiasz z moim kochanym rudzielcem? - uśmiecham się szeroko i już po chwili na ekranie pojawia się twarz Toma. - Cześć ruda - mówi na co chichoczę cicho i macham do niego. 

- Cześć Tom jak się czujesz? - pytam na co ten wzrusza ramionami i uśmiecha się szeroko. 

- Jeszcze bym cię prześcignął milion razy - podsumowuje na co kiwam głową i śmieje się głośno. 

- Raczej byś się przetoczył - mówi Alice na co oburzony Tom mamrocze coś pod nosem i wychodzi z kadru kamery. - Przejdzie mu, jak zawsze - chichocze Alice na co uśmiecham się pod nosem. 

- W najbliższe wolne od szkoły odwiedzę was - mówię na co Alice kiwa głową i zbliża się bardziej do kamery. 

- Nie mogę się już doczekać skarbie - mówi na co uśmiecham się pod nosem i wywracam rozbawiona oczami. 

Kolejne kilka godzin mija mi na rozmowie z Alice, na kilka minut dołączył do nas nawet Alan jednak tak szybko jak się pojawił tak zniknął. Kobieta opowiadała mi co zmieniło się w miasteczku oraz co u moich starych znajomych, ja opowiadałam jej o Charlie'm, Lydi, Jacobie oraz o Belli jednak ominęłam nadnaturalne wątki. 

Kiedy skończyłam rozmawiać z Alice zabrałam się za lekcje, jedna gdy byłam w połowie odrabiania mój telefon zaczął wibrować od wiadomości. Spojrzałam na wyświetlacz i przewróciłam oczami przeciągając zieloną słuchawkę w bok. 

- Czego chcesz? - pytam wpatrując się w zadanie domowe. 

- Tak się odzywasz do kogoś kto chce pomóc? - pyta rozbawiony Jacob na co wywracam oczami. 

- Jeśli chcesz pomóc w zadaniu domowym z matematyki to zapraszam do mnie paskudny podglądaczu - mówię wpatrując się w okno, na podjeździe stoi Jacob opierając się o motor i wpatrując się prosto w moje okno. 

- Kusząca propozycja jednak wolałbym jakoś produktywniej spędzić z tobą czas - mówi uwodzicielskim tonem na co unoszę brwi do góry. 

- Jacob - piszczę rumieniąc się soczyście. W słuchawce słyszę śmiech bruneta, który zapewne wie co teraz dzieje się z moją twarzą - Zboczeniec! 

- Chodziło mi o oglądanie kolejnego filmu z twojej kolekcji. I kto tu jest zboczeńcem? - pyta na co prycham i rozłączam się odkładając telefon na biurko obok mnie. - Więc słucham.. kto jest zboczeńcem? 

- Wciąż ty Black - mówię nie odwracając się w stronę chłopaka. 

- Daj to łamago - mówi Jake wyrywając mi zeszyt i podręcznik i siadając na łóżku. Po dosłownie dwudziestu minutach mam przed sobą zeszyt z rozwiązanymi zadaniami. Unoszę brwi pełna podziwu i wstaję z miejsca, podchodzę do Jacoba i stając między jego nogami przytulam mocno. 

- Gdyby nie ty wszystkie zadania miałabym zrobione dopiero w nocy - mówię i spoglądam prosto w brązowe oczy chłopaka. Uśmiecham się delikatnie zbliżając swoją twarz do jego twarzy i kiedy nasze usta mając zetknąć się ze sobą drzwi do pokoju się otwierają, a my odskakujemy od siebie. 

- Chciałem tylko zapytać czy czegoś nie potrzebujesz - mówi Charlie i spogląda to na Jacoba to na mnie i moją purpurową twarz. - Chyba wam przeszkodziłem, wybaczcie - mówi i zamyka drzwi. Spoglądam na Jacoba i przygryzam policzek od środka. 

- Wybacz, nie powinnam była - mówię spuszczając wzrok na swoje dłonie i uśmiecham się delikatnie do Blacka. 

- Nie szkodzi Hayley, ja już pójdę - mówi na co kiwa głową. Chłopak stoi jeszcze chwilę przede mną jakby zastanawiał się nad czymś gorączkowo aż w końcu wychodzi szybko z pokoju. Z głębokim westchnieniem opadam na łóżko i zakrywam poduszką twarz. 

-------------

/Kto ma ochotę zabić Charliego za to co zrobił?

/Piszcie co myślicie!

Wpojenie|Jacob BlackWhere stories live. Discover now