Rozdział 9

2.2K 117 27
                                    

/Jak się podoba to piszcir komentarze!
-----

Zaśmiałam się z żartu Jacoba i usiadłam na pieńku niedaleko. Chwile po mnie to samo zrobił Jake i objął mnie ramieniem.

- Wiesz co w tym wszyskim jest najlepsze? - pytam po dłuższej chwili ciszy między nami.

- To, że nie myślę o tym co się stało przed przyjazdem tutaj - wzdycham patrząc przed siebie.

- A co się stało? - przełykam ślinę i przygryzam wargę. Odchrząkuje i spoglądam na swoje dłonie leżące na moich kolanach.

- Serio chcesz o tym słuchać? - pytam na co chłopaki wzrusza ramionami i kiwa głową.

- Jasne, przecież przyjaciele sobie pomagają - mówi Jake wzruszając ramionami.

Przyjaciele? Nie chcę być twoją przyjaciółką głupku!

- Kilka tygodni temu podczas wakacji zdażył się pewien wypadek. Byłam głupia i nie widziałam nic poza czubkiem własnego nosa. Tamtego wieczoru była impreza na którą musiałam iść, a raczej tak wtedy myślałam. - prycham przypominając sobie mój upur tamtego wieczora. - Rodzice zabronili mi iść na tą impreze bo zaczęłam się z nimi kłocić. Wtedy wizja spędzenia piątkowego wieczoru w domu z rodzicami była dla mnie obciachem. Poszłam na tą imprezę uciekając oknem.

- Ucieczka oknem... kto tego nie próbował? - pyta Jake uśmiechając się szeroko do siebie. - Och tak... już nic nie mówię - dodaje na co kiwam głową i wracam do opowiadania.

- Na imprezie dowiedziałam się, że mój chłopak zdradza mnie z moją przyjaciółką. Załamałam się, gdy się o tym dowiedziałam bo była to dla mnie największa katastrofa w świecie. Zapłakana zadzwoniłam do mamy by przyjechali po mnie z tatą, zrobili to i..

- Hay? - poczułam jak dłoń Jacoba wplata się w moje dłonie. Spojrzałam na chłopaka z łzami w oczach i odchrząknęłam.

- Jechaliśmy lasem, mama krzyczała na mnie. Nie słuchałam jej zbytnio i wpatrywałam się w okno. Dostałam szlaban od rodziców na resztę wakacji chociaż mało mnie to interesowało. W tamtych chwilach chciałam wrócić do domu i zaszyć się w pokoju. Ostatnie co pamiętam z tamtego wieczoru to krzyk mamy, ślizg auta po całej ulicy,  pieprzone drzewo z którym się zderzyliśmy i moich nieprzytomnych rodziców. - wpatruje się w drzewa przede mną z łzami płynącymi po policzkach. - Obudziłam się dwa dni po tym wypadku i dowiedziałam się, że moi rodzice nie żyją... - poczułam ramiona Jacoba wokół siebie więc wtuliłam się w niego szlochając.

- Już spokojnie Hayley, jestem z tobą malutka - szepcze Jacob i składa pocałunek na mojej głowie.

- Gdybym nie była takim upartym człowiekiem teraz byłabym w domu z nimi i śmiała się z nieśmiesznych żartów taty - szlocham cicho zamykając oczy by powstrzymać wypływające z nich łzy.

- Jak to mówiła moja mama, każdy ma tą swoją magiczną świeczkę, która pewnego dnia gaśnie. Nie znamy dnia i godziny w jakim czasie się to stanie i tak było w przypadku twoich rodziców, Hayley. Nie jesteś niczemu winna, mała - kiwam głową i odsuwam się od chłopaka. Wybieram łzy z policzków i łapię kilka głębokich wdechów.

- Od kiedy ty jesteś taki mądry, co? - uśmiecham się lekko i unoszę brwi do góry.

- Odkąd naczyłrm się mówić, czyli od siedemnastu lat - chichoczę cicho i kręcę głową w geście niedowierzania. Wpatruje się w brązowe oczy chłopaka i uśmiecham się lekko.

Mogłabym wpatrywać się w te cholernie piękne brązowe oczy godzinami i nigdy by mi się nieznudziły.

Cofam się lekko w tył gdy ten zbliża się do mnie. Ramiona chłopaka powstrzymały mnie przed kolejnym osunięciem się, a na jego ustach wykwitł szeroki uśmiech. Chłopak zbliżał się do mnie coraz bardziej i już prawie nasze usta zetknęły się ze sobą, ale w tym momencie telefon chłopaka wydał z siebie dzwonek. Odchrząkuję cicho i przyblądam się wkurzonemu chłopakowi, który odbiera połączenie.

- Tak Tyler..? - pyta, a sprawca zdenerwowania chłopakacoś mu tłumaczy. - Jestem teraz z.. Cholera, a ja ci przeszkadzam z tymi twoi... Dajcie mi dwadzieścia minut - poddaje się i bez pożegania rozłacza się. Chwile wpatruje się w czarny ekran telefonu i w końcu przenosi swój wzrok na mnie uśmiechając się delikatnie. - Odprowadzę cię do domu. - kiwam głową i podnoszę się z pniaka.

Pieprzony Tyler Black...

Wpojenie|Jacob BlackWhere stories live. Discover now