Rozdział 3

3.7K 185 23
                                    

- O co ci chodzi Hayley? - pyta Bella po wejściu do domu. Przewróciłam oczami i poszłam do kuchni zaglądając wcześniej do salonu. Charlie spał na kanapie, a w tle cicho grał telewizor. Westchnęłam i oparłam się o blat opuszczając głowę w dół. - Hayley? - pyta cicho i układa dłoń na moim ramieniu. 

- On tu będzie tak stał? - pytam spoglądając na Edwarda stojącego w wejściu do kuchni. Chłopak zmierzył mnie wzrokiem i prychnął kręcąc głową.

- Poczekam w samochodzie - mówi do Belli i wychodzi z domu. 

- Dlaczego go nie lubisz? - pyta dziewczyna na co wzruszam ramionami. 

- Bella on coś ukrywa nie widzisz tego? - pytam na co dziewczyna zaciska pięści i odsuwa się ode mnie. 

- Nie mieszaj się do tego - mówi na co unoszę brwi do góry. 

- Nie zatrzymasz mnie Bello i dowiem się co on ukrywa - prycham na co w oczach dziewczyny widać zdenerwowanie. 

- Zawsze tak jest co? - pyta na co marszczę brwi - Zawsze robisz co chcesz nie zważając na nic. Właśnie dlatego zginęli twoi rodzice. Zabiłaś ich przez swoją upartość i to tylko i wyłącznie twoja wina..- w moich oczach zbierają się łzy, a kiedy szloch opuszcza moje usta dziewczyna chyba zdaje sobie sprawę z tego co powiedziała. - Hay..- wymijam dziewczynę i wbiegam po schodach na górę mijając Charliego. Wbiegam do pokoju i zamknęłam za sobą drzwi z hukiem. 

- No cóż...jesteś potworem. - podskakuje w miejscu i rozglądam się po pomieszczeniu. Spoglądam w lustro gdzie odbija się moja postać z drwiącym uśmiechem. - A jeśli ty nim jesteś to ja też i cóż..nie czuję się z tym źle. Zabiłyśmy rodziców, czyż to nie cudowne Hayley? 

- Zamknij się - warczę podchodząc do lustra.

- Och ani trochę mi ich nie szkoda Hay..tobie też nie powinno w końcu sami się o to prosili. 

- Zamknij się - krzyczę - Zamknij..zamilknij i znikaj z tąd. Ciebie tutaj nie ma, jesteś wytworem mojej wyobraźni..nie ma cię..- krzyczę siadając na podłodze, a do środka wbiega wujek. - Wynoś się..jesteś tylko w mojej głowie..nie ma cię tu - krzyczę zasłaniając dłońmi uszy i zaciskając oczy. 

- Hayley..spójrz na mnie - mówi wujek zabierając moje dłonie z uszu i zmuszając mnie do spojrzenia na siebie. - Spójrz na mnie - mówi, a ja delikatnie otwieram oczy. Dostrzegając tylko wujka wtulam się w niego i szlocham głośno.

- To wróciło..- mówię, a wujek przytula mnie mocniej i całuje w głowę rozglądając się po pokoju. 

~*~

Kiedy się uspokoiłam i wujek wyszedł do pracy siedziałam na łóżku z herbatą w dłoniach i okryta kocem. Czekałam na wiadomość od Alice i cóż siedziałam jak na szpilkach. Miałam multum wiadomości od Belli, ale nie zwracałam na nie uwagi i wpatrywałam się w ekran laptopa. Już po chwili usłyszałam znaną melodyjkę i odebrałam połączenie. Uśmiechnęłam się kiedy moim oczom ukazała się rodzinka Higgins'ów. 

- Cześć wam - mówię spokojnie i ustawiam wszystko tak by było mnie widać. 

- Cześć skarbie - mówi Alice i przygląda mi się..- Mów o co chodzi bo się martwię..

- Mogłabyś skonsultować się z moją panią psycholog? Czy muszę przyjechać? - pytam na co kobieta otwiera zdziwiona usta. 

- Co ta krowa zrobiła? - pyta kobieta na co wzdycham cicho i wzruszam ramionami. Opowiedziałam jej wszystko na co ta rzuciła w stronę Belli kilka bardzo niegrzecznych epitetów i cóż mimo woli zaśmiałam się. - Oczywiście, że pogadam z tą babką od razu przyślę ci receptę - kiwam głową i uśmiecham się lekko.

- Katy..- głośny krzyk Alana sprowadza mnie z zaświatów. 

- Przepraszam..zamyśliłam się - wzdycham i drapię się po policzku. 

- Nie szkodzi kochanie - mówi delikatnie Alice i uśmiecha się do mnie. 

- Tęsknię za wami..- mówię cicho, a w moich oczach stają łzy.

- My za tobą bardziej - wzdycha Alice i uśmiecha się do mnie lekko - Odwiedzisz nas niedługo - mówi na co uśmiecham się delikatnie i kiwam głową.

Kiedy skończyłam rozmawiać z rodziną Higginsów wyłączyłam laptop i zeszłam na dół. Weszłam do kuchni i wypiłam szklankę wody. Kiedy dostrzegłam, że nikogo nie ma wbiegłam na górę i przebrałam się w strój do biegania. 

Wybiegłam z podwórka i ruszyłam w stronę centrum miasteczka, w moich uszach rozbrzmiały pierwsze nuty znanej melodii. Wybiegłam z ulicy na której obecnie mieści się mój dom i wbiegłam na kolejną. Nie zwracałam uwagi na przechodniów tylko biegłam przed siebie nie zważając na dzisiejszą pogodę. 

~*~

Zatrzymałam się pod sklepem i oparłam dłonie na kolanach łapiąc głębokie wdechy. Uniosłam głowę i zmarszczyłam brwi dostrzegając niedaleko nieznajomego chłopaka z rana. Przypatrywał mi się ze zmarszczonymi brwiami i cóż..wyglądał zabawnie. Obok niego stało dwóch chłopaków i oboje o czymś zaciekle rozmawiali. Otrząsnęłam się zza dumy i sprawdziłam godzinę przy okazji ukazały mi się nieodebrane połączenia od Charliego. Westchnęłam cicho i odwróciłam się na pięcie powoli ruszając w stronę domu. Włączyłam od nowa listę i już miałam zacząć biec, kiedy czyjaś dłoń złapała mnie za rękę. 

- Cześć - wyjmuję słuchawkę z ucha i spoglądam na chłopaka przede mną. - Nie przedstawiłem się rano..Jestem Jacob - kiwam głową i wyrywam dłoń z jego uścisku. 

- A ja Hayley - mówię i uśmiecham się delikatnie. 

- Co powiesz na spotkanie? Jutro wieczorem - unoszę brwi i wybucham śmiechem patrząc na niego. 

- Wybacz, ale nie umawiam się z nieznajomymi - mówię i cofam się kilka kroków. - Mógłbyś być seryjnym mordercą - wkładam słuchawkę do ucha i odwracam się ruszając truchtem w stronę domu. Czułam na sobie wzrok Jacoba, ale całkiem to olałam i po prostu zniknęłam na zakręcie w stronę mojej ulicy.

Wpojenie|Jacob BlackOù les histoires vivent. Découvrez maintenant