Rozdział 18

1.7K 82 10
                                    

Opierałam się o ramę łóżka i wpatrywałam w notatki trzymane w dłoniach

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Opierałam się o ramę łóżka i wpatrywałam w notatki trzymane w dłoniach. Było tu wszystko o wampirach i wilkołakach, po raz kolejny czytałam informacje o wilkołakach i wpojeniu. Pokręciłam głową i zamaszyście odłożyłam je na szafkę obok, a połowa z nich zleciała na podłogę. 

- Hayley? - słysząc głos wujka zagryzam wargę. - Dzwonił Jacob - tak samo jak dwa dni temu Charlie - Nie wiem co stało się między wami jednak powinniście pogadać, Hayley?

- Nie chcę z nim rozmawiać Charlie i proszę cię nie proś mnie o to - mówię wpatrując się w ścianę naprzeciwko mnie, na zdjęcie z Alice, Tomem i Alanem. Sięgnęłam po laptop i weszłam na stronę z biletami. Zarezerwowałam jeden do Californii i zamknęłam laptop z cichym trzaskiem. Zeszłam na dół, gdzie zobaczyłam Bellę i wujka siedzących w kuchni. 

- Ja bym nie odpuścił jeśli chodziłoby o was - mówi spoglądając na mnie na co uśmiecham się delikatnie. 

- Wujku? - opieram się o blat z szklanką wody w dłoniach. - Bo Alice prosiła, żebym ją odwiedziła i czy mogłabym.. Od razu odwiedziłabym grób rodziców..

- Pytasz czy możesz jechać do..

- Californi - mówię na co mężczyzna spogląda na mnie uważnie. 

- Jasne, Bella i tak jedzie do mamy więc nie ma problemu - odstawiam szklankę i obejmuję wujka ramionami. 

- Jesteś najlepszym wujkiem na świecie - całuję mężczyznę w policzek na co ten się śmieje i obejmuje moje ręce dłońmi. 

- Kiedy masz samolot? - pyta Charlie na co spoglądam na niego z lekkim uśmiechem. 

- Pojutrze - mówię na co ten kiwa głową i spogląda na Bellę. 

- Więc macie zapewne samolot w tym samym czasie więc idealnie, odwiozę was wszystkich za jednym razem - marszczę brwi na słowa wujka, ale nic nie mówię tylko uśmiecham się i spoglądam w stronę podjazdu, gdzie stoi znany mi chervolet. - Twoja koleżanka? - pyta Belli na co ta kręci głową. 

- Moja - mówię i kieruję się do wyjścia z domu, staję na werandzie i spoglądam na przestraszoną brunetkę wysiadającą z auta. Marszczę brwi i schodzę po schodach w dół, brunetka od razu podbiega do mnie i wtula się we mnie szlochając cicho. 

- Co się stało? - pytam na co ta kręci głową i mocniej się we mnie wtula. 

- Możemy pogadać, gdzieś w ustronnym miejscu? - pyta na co kiwam głową. 

- Poczekaj tylko założę buty i kurtkę - mówię i wracam do środka. Ubieram się zarzucając na siebie jeszcze szalik i wychodzę z domu. - Chodź przejdziemy się po lesie - uśmiecham się delikatnie i łapię dziewczynę pod ramię. - Więc co się dzieje?

- Przyjechał mój wujek i cóż dowiedziałam się ciekawej rzeczy - mówi brunetka obejmując się ramionami i spuszcza głowę na dół. 

- Lydia o co chodzi? - pytam na co ta wzdycha cicho i przysiada na jakimś powalonym drzewie. 

- Moja rodzina to łowcy - mówi nagle na co marszczę brwi - Polowaliśmy na wilkołaki i wampiry, ale zawarliśmy przymierze więc konflikt się uspokoił. Teraz mój wujek przyjechał i okazało się, że któreś z tych dwóch ras chce naszej pomocy w  czymś wielkim - rozchylam wargi w geście zdziwienia i kręcę głową. 

- To jest..

- Pokręcone i nie będę zła jeśli mi nie uwierzysz - mówi na co kręcę głową i opieram głowę o ramię dziewczyny. 

- Wierzę ci Lyd - mówię łapiąc dłoń dziewczyny i splatam nasze palce razem - Jesteśmy przyjaciółkami więc też muszę ci coś powiedzieć. - I tym sposobem opowiedziałam pannie Green wszystko co stało się przed moim przyjazdem tutaj, aż do teraz. 

- A to ja myślałam, że mam pojebane życie - wybucham śmiechem i trącam ramieniem dziewczynę. 

- Zabawne - mówię na co dziewczyna śmieje się głośno. 

---

/Troszku mnie nie było, ale przydała mi się ta chwilka od pisania! 

/ Zapraszam na moją drugą książkę o Zmierzchu HYBRID

/ Znacie jakiś idealnych facetów? Najlepiej szatyn, brunet z tatuażami i blondyn bez tatuaży! 

Wpojenie|Jacob BlackWhere stories live. Discover now