Okładeczka od -amortencja
Hayley Higgins-Swan kuzynka Isabelli Swan. Dziewczyna przyjeżdża do swojego rodzinnego miasta,które opuściła razem z rodzicami w wieku pięciu lat. Wraca sama, opuszczona i musi zmagać się z demonami z przeszłości. Czy śmie...
Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.
Opierałam się o ramę łóżka i wpatrywałam w notatki trzymane w dłoniach. Było tu wszystko o wampirach i wilkołakach, po raz kolejny czytałam informacje o wilkołakach i wpojeniu. Pokręciłam głową i zamaszyście odłożyłam je na szafkę obok, a połowa z nich zleciała na podłogę.
- Hayley? - słysząc głos wujka zagryzam wargę. - Dzwonił Jacob - tak samo jak dwa dni temu Charlie - Nie wiem co stało się między wami jednak powinniście pogadać, Hayley?
- Nie chcę z nim rozmawiać Charlie i proszę cię nie proś mnie o to - mówię wpatrując się w ścianę naprzeciwko mnie, na zdjęcie z Alice, Tomem i Alanem. Sięgnęłam po laptop i weszłam na stronę z biletami. Zarezerwowałam jeden do Californii i zamknęłam laptop z cichym trzaskiem. Zeszłam na dół, gdzie zobaczyłam Bellę i wujka siedzących w kuchni.
- Ja bym nie odpuścił jeśli chodziłoby o was - mówi spoglądając na mnie na co uśmiecham się delikatnie.
- Wujku? - opieram się o blat z szklanką wody w dłoniach. - Bo Alice prosiła, żebym ją odwiedziła i czy mogłabym.. Od razu odwiedziłabym grób rodziców..
- Pytasz czy możesz jechać do..
- Californi - mówię na co mężczyzna spogląda na mnie uważnie.
- Jasne, Bella i tak jedzie do mamy więc nie ma problemu - odstawiam szklankę i obejmuję wujka ramionami.
- Jesteś najlepszym wujkiem na świecie - całuję mężczyznę w policzek na co ten się śmieje i obejmuje moje ręce dłońmi.
- Kiedy masz samolot? - pyta Charlie na co spoglądam na niego z lekkim uśmiechem.
- Pojutrze - mówię na co ten kiwa głową i spogląda na Bellę.
- Więc macie zapewne samolot w tym samym czasie więc idealnie, odwiozę was wszystkich za jednym razem - marszczę brwi na słowa wujka, ale nic nie mówię tylko uśmiecham się i spoglądam w stronę podjazdu, gdzie stoi znany mi chervolet. - Twoja koleżanka? - pyta Belli na co ta kręci głową.
- Moja - mówię i kieruję się do wyjścia z domu, staję na werandzie i spoglądam na przestraszoną brunetkę wysiadającą z auta. Marszczę brwi i schodzę po schodach w dół, brunetka od razu podbiega do mnie i wtula się we mnie szlochając cicho.
- Co się stało? - pytam na co ta kręci głową i mocniej się we mnie wtula.
- Możemy pogadać, gdzieś w ustronnym miejscu? - pyta na co kiwam głową.
- Poczekaj tylko założę buty i kurtkę - mówię i wracam do środka. Ubieram się zarzucając na siebie jeszcze szalik i wychodzę z domu. - Chodź przejdziemy się po lesie - uśmiecham się delikatnie i łapię dziewczynę pod ramię. - Więc co się dzieje?
- Przyjechał mój wujek i cóż dowiedziałam się ciekawej rzeczy - mówi brunetka obejmując się ramionami i spuszcza głowę na dół.
- Lydia o co chodzi? - pytam na co ta wzdycha cicho i przysiada na jakimś powalonym drzewie.
- Moja rodzina to łowcy - mówi nagle na co marszczę brwi - Polowaliśmy na wilkołaki i wampiry, ale zawarliśmy przymierze więc konflikt się uspokoił. Teraz mój wujek przyjechał i okazało się, że któreś z tych dwóch ras chce naszej pomocy w czymś wielkim - rozchylam wargi w geście zdziwienia i kręcę głową.
- To jest..
- Pokręcone i nie będę zła jeśli mi nie uwierzysz - mówi na co kręcę głową i opieram głowę o ramię dziewczyny.
- Wierzę ci Lyd - mówię łapiąc dłoń dziewczyny i splatam nasze palce razem - Jesteśmy przyjaciółkami więc też muszę ci coś powiedzieć. - I tym sposobem opowiedziałam pannie Green wszystko co stało się przed moim przyjazdem tutaj, aż do teraz.
- A to ja myślałam, że mam pojebane życie - wybucham śmiechem i trącam ramieniem dziewczynę.
- Zabawne - mówię na co dziewczyna śmieje się głośno.
---
/Troszku mnie nie było, ale przydała mi się ta chwilka od pisania!
/ Zapraszam na moją drugą książkę o Zmierzchu HYBRID
/ Znacie jakiś idealnych facetów? Najlepiej szatyn, brunet z tatuażami i blondyn bez tatuaży!