Rozdział 28

1.5K 83 5
                                    

Siedziałam w pokoju Leah przekartkowując kolejną książkę w poszukiwaniu czegokolwiek

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Siedziałam w pokoju Leah przekartkowując kolejną książkę w poszukiwaniu czegokolwiek. Spojrzałam na czarnowłosą, która również w skupieniu przeglądała którąś z kolei książkę. Seth rozstał się z nami na podwórku kiedy tylko wjechaliśmy przed dom. 

- Fajnie będzie mieć cię w rodzinie - mówię nagle, a dziewczyna spogląda na mnie z uniesionymi brwiami. - Charlie i Sue - prostuję przewracając kolejną kartkę. 

- Och tak.. - mówi na co spoglądam na nią z lekkim uśmiechem. 

- Wiem, że będzie ci trudno, ale daj Charliemu szansę dobrze? To dobry facet i nie skrzywdzi Sue obiecuję ci to - czarnowłosa spogląda na mnie przez chwilę i w końcu uśmiecha się przytakując. Przygryzam wargę wpatrując się w kolejne kartki książki i nie znajdując nic pożytecznego mam zamiar się poddać jednak do środka wchodzi zadowolony Seth. 

- Mam coś co was zainteresuje - mówi nagle i siada obok mnie, nawet Leah nie skomentowała zachowania brata tylko odłożyła książkę w której szukała informacji - Kiedyś czytałem je z nudów i to bardzo ciekawe - marszczę brwi kiedy chłopak sięga po księgę, którą przekartkowałam ja i Leah. - Są sklejone strony więc to proste, ze tego nie znaleźliście. 

W skupieniu przyglądam się Sethowi, który rozdziela dwie sklejone kartki i unoszę brwi w geście uznania. Kiedy spoglądam na nazwę strony moje usta rozchylają się w zdziwieniu. 

Banshee..

- Banshee? Serio Seth? - pyta Leah prychając pod nosem. - Przecież one nie istnieją przygłupie..

- Ale to prawda Leah. Według mitologi irlandzkiej banshee to zjawa w kobiecej postaci, zwiastująca śmierć w rodzinie. Jest pośrednikiem między zaświatem, a ludźmi, są szczególnie znane ze swojego żałosnego płaczu lub zawodzenia. - przełykam ślinę i przygryzam wargę - Wiele razy słyszeliśmy jak Hayley krzyczała, prawda? Słuchajcie tego.. Usłyszenie lamentu banshee prorokuje śmierć w rodzinie, ujrzenie jej zapowiada śmierć osoby, która ją widziała. Niektórzy twierdzą, że zabraniając banshee lamentować można opóźnić czyjś zgon. Wydaje się to mało prawdopodobne, ponieważ w większości przypadków banshee nie sprowadza śmierci, lecz tylko ją zwiastuje.

- To jest totalny kosmos - mówię nagle i kręcę głową - Aż od tego wszystkiego rozbolała mnie głowa - Leah spogląda na mnie, a później na Setha. 

- Przyniosę ci tabletkę - mówi dziewczyna i spogląda na swojego brata - A ty przygłupie wypad z mojego pokoju - kiedy oboje wychodzą z pokoju Leah sięgam po książkę i dokładnie się jej przyglądam. Marszczę brwi i spoglądam na małe literki na dole strony napisane ręcznie.

Ostatnimi żyjącymi i znanymi nam Banshee były: Meredith Swan, Lenore Dawis

Odkładam książkę na miejsce i zamykam ją, uśmiecham się do Leah która wróciła i odbieram od niej tabletkę i szklankę z wodą. Od razu połykam tabletkę popijając ją wodą, przykładam szkło do czoła i wypuszczam drżące powietrze. 

- Wierzysz w to? - pyta Leah na co kiwam głową i przygryzam wargę. 

- Tak, tak wierzę w to Leah - mówię wpatrując się pustym wzrokiem w okno. 

- Mówisz serio, to głupota - prycha dziewczyna na co wzdycham i sięgam po książkę. Pokazuje jej nazwiska i spoglądam w oczy dziewczyny. - No i co z nimi?

- Meredith Swan to moja babcia - przełykam ślinę i zamykam książkę wpatrując się w dziewczynę, której oczy rozszerzają się do rozmiarów pięciozłotówek. 

- Żartujesz? 

- Chciałabym Leah..- przełykam ślinę i zaciskam pięści wbijając paznokcie w wewnętrzną część dłoni. - Jeszcze czeka mnie rozmowa z Cullenami - przewracam oczami i opadam całym ciałem na łóżko czarnowłosej, która wpatruje się we mnie z uśmiechem.

- Niezbyt ich lubisz?

- To mało powiedziane - chichocze i przyglądam się dziewczynie. - To chyba przez to, że są wampirami i zabijają moje drugie ja nie chce ich w pobliżu - razem z dziewczyną wybuchamy śmiechem i już wiem, że znalazłam tu przyjaciółkę.. 

------

/Trochę mnie nie było!

/Komentarz mile widziany! 


Wpojenie|Jacob BlackWhere stories live. Discover now