2.3. Lisi chichot

78 14 27
                                    

Tej nocy nie zmrużyłam oka. Pamiętałam wydarzenia sprzed swojej śmierci bardzo wyraźnie, jednak nie mogłam przypomnieć sobie ani słowa z Książki, którą wręczyła mi tajemnicza postać.

Nie wiem, co było w środku, ale sprawiło to, że czułam się pewna wygranej. Chciałam jedynie skontaktować się z Major Sonatą. Dlaczego? Jaki jest związek między nią, Książką i moją utratą wspomnień?

Niewyspana, wyczerpana szłam do szkoły. Freya przeziębiła się, tak jak i ostatnio, a Weroniki nie było. Na szkolnym dziedzińcu spotkałam Sylwię.

— Hej, Ania! No to co, pierwsza jest muzyka, prawda? — powiedziała na przywitanie. — Idziemy na wagary znowu?!

W moim ,,poprzednim życiu" nazywała mnie Annabelle, teraz wybrała mi inną ksywkę. Jak na razie (poza rzeczami, które sama zmieniłam) jest to jedyna różnica między tymi światami jaką zaobserwowałam.

— Może innym razem — odparłam uśmiechając się lekko.

— Okej... No ale nadal mamy parę minut przerwy. Chodź, oprowadzę cię po szkole!

Podziękowałam Sylwii za propozycję, a potem, zwiedziłyśmy ile tylko mogłyśmy tej nudnej szkoły, którą zdążyłam już poznać.

*****

— Myślałaś, co przygotujemy? — spytała mnie Sylwia.

Pokręciłam tylko głową. Jeśli wszystko wygląda tak samo, jak przed moją śmiercią, to festyn i tak się nie odbędzie. Nie warto zaprzątać sobie tym głowy.

— A ty, Eliza? — niebieskowłosa zwróciła się do dziewczyny, która przed chwilą przyszła do szkoły.

— Sory, nie miałam czasu zbytnio.

— Raczej nie miałaś chęci — Sylwia przewróciła oczami. — Pewnie grałaś cały wieczór w Minecrafta.

— To nadal jest brak czasu! — odparła.

— To dzisiaj masz znaleźć czas! Po szkole idziemy do mnie, coś spontanicznie wymyślimy i od razu przygotujemy! A właśnie, Weroniki dziś nie ma? — zwróciła się do mnie.

— Prawdopodobnie. Wczoraj źle się czuła.

— Czyli to dlatego nie było jej wczoraj na wf-ie — zauważyła Sylwia. — To może spotkajmy się jutro? — zaproponowała.

— Tak będzie lepiej. Wtedy Weronika też przyjdzie. — zgodziła się Eliza.

Kiwnęłam głową i wszystkie trzy poszłyśmy na lekcję, gdyż właśnie zadzwonił dzwonek. 

Tak jak i ostatnio, pani od muzyki była ciekawa mojego głosu. Kazała mi wstać i przed całą klasą zaśpiewać fragment piosenki, której się właśnie uczyliśmy. Pomimo, że nie był to przecież pierwszy raz, troszkę się stresowałam, ale posłusznie wstałam i zaczęłam śpiewać. Miała być jedną zwrotka, jednakże (tak jak i ostatnio) zaśpiewałam wszystkie, gdyż nauczycielce wyraźnie spodobał się mój głos. Kiedy skończyłam śpiewać w klasie (tak jak i ostatnio) odezwały się brawa. I tak jak i ostatnio, tylko ten kujon, który siedział z Sylwią na OPP i którego imienia do tej pory nie poznałam (zresztą, nie obchodziło mnie specjalnie) nie klaskał, a czytał książkę naukową.

— Masz świetny głos! — powiedziała nauczycielka po chwili, kiedy już siedziałam w ławce. — Może chcesz dołączyć do szkolnego chóru?

Tak jak i ostatnio po krótkim wahaniu zgodziłam się dołączyć.

Tak jak i ostatnio wystąpię na scenie oraz tak jak i ostatnio pojawi się tam Louis z kolegami. Ale to nie teraz, teraz są ważniejsze rzeczy. Otóż, dzisiaj, tak jak i ostatnio, Freya zwoła naradę rodzeństwa i zapyta, czy chcemy dołączyć do Sonaty.

Kroniki Lost Waterfalls: W Połowie PustaWhere stories live. Discover now