4.8. Sekret kółka badaczy zjawisk nadprzyrodzonych

65 12 28
                                    

UWAGA!!!

BARDZO POLECAM PRZYPOMNIEC SOBIE POPRZEDNIE ROZDZIALY PRZED CZYTANIEM, BO WIEM, ZE WSTAWIALAM JE DAWNO,,,

A CIEKAWE RZECZY BEDA SIE TU ZARAZ DZIALY WIEC LEPIEJ CHYBA KOJARZYC WIECEJ NIZ MNIEJ;))

------

Ania z tego wymiaru nie posiada nazwiska. Albo raczej: nie może mi go zdradzić.

To dlatego, że nie wiem, co jej rodzina hodowała w poprzednim świecie. Była Jabłońską po wymiarze z sadem jabłonkowym oraz Wiśniewską po tym jak hodowali wiśniowe drzewa. Jej nazwisko jest częścią mojej pamięci. A skoro nie wiem, co rosło w jej sadzie ostatnio, gdyż nie dołączyłam wtedy do Major, nie mogę stwierdzić, jak się nazywa.

Brzmi bezsensownie, ale to prawdopodobnie jedna z zasad tych absurdalnych wymiarów.

— To dziwne — powiedziała mama zabierając ode mnie termometr. — Zepsuł się.

Wzruszyłam ramionami. Przynajmniej ten zepsuty termometr jest niezmienny.
Poszłam do pokoju Louisa. Zastałam w nim brata, który grał akurat na komputerze.

— Co panią do mnie sprowadza? — spytał nie odrywając wzroku od ekranu.

— Wyłącz to na moment — rozkazałam poważnie. — Musimy porozmawiać.

Chłopak zapauzował grę. Odwrócił się przodem do mnie. Uśmiechnęłam się pod nosem. Wyglądało na to, że eliksir nadal działał.

— Powiedz mi — zaczęłam — byłeś na przemówieniu Major Sonaty?

— Skąd widziałaś?! — Louis wyglądał na zaskoczonego.

— Dostałeś od niej telefon, prawda? — spytałam. — Oddaj mi go.

— Nie mogę — odparł.

Byłam zdezorientowana. Odchrząknęłam i powtórzyłam stanowczo.

— Oddaj mi telefon od Sonaty. Napiszę jej, że odchodzisz.

— Nie chcę odchodzić.

Co? Co tu się dzieje? Dlaczego Louis nie słucha rozkazu..? Eliksir powinien jeszcze działać.

— Skąd wiesz, że do niej dołączyłem? — wypytywał Louis. — Nikomu nie mówiłem! I specjalnie wziąłem maskę ze sobą! I w ogóle! Nawet wiek podałem inny, w razie gdyby ktoś podsłuchiwał! — chłopak brzmiał jak rozpłakany ośmiolatek, którego nauczyciel przyłapał na ściąganiu na kartkówce z tabliczki mnożenia.

— Czekaj, co takiego? — przeszły mnie ciarki. — Podałeś jej inny wiek? A jaki pseudonim wybrałeś? False..?

— Mój pseudonim to Black — odpowiedział.

Zakręciło mi się w głowie. Choć brzmi to niewiarygodnie, wniosek jest jeden: Louis nie jest obecnie pod wpływem mojego eliksiru.

Istnieją dwie odpowiedzi na pytanie "dlaczego?".

Otóż, albo znowu skoczyłam między wymiarami i tutaj, w tym wymiarze, cały mój plan się nie wydarzył. 

Albo, co jest wręcz nieprawdopodobne, osobą którą wtedy oblałam, był ktoś inny, kto posiada taką samą moc jak on.

Nie mogłam na niego wpłynąć. Mogłam go już jedynie ostrzec.

— Czy dostałeś misję związaną z Anią z mojej klasy?! — spytałam uderzając dłońmi o blat biurka. — Niestety, nie znam jej nazwiska...

Jeśli nie dołączyłam do Sonaty, a Louis nie słucha moim rozkazów, prawdopodobnie — wykona ją. Znowu zginie.

— Jaką Anią? — spytał szatyn.

Kroniki Lost Waterfalls: W Połowie PustaWhere stories live. Discover now