13. Zleciały się kruki.

64 17 15
                                    

Następnego dnia rano dostałam wiadomość od Major Sonaty. Jej treść była konkretna i krótka. ,,Atak rozpocznie się o 19. Zebranie o 17 tam gdzie zawsze".

Nie poinformowałam o tym ani Freyi, ani braci. O godzinie czternastej opuściłam dom niosąc w niewielkim plecaku jedynie telefon od Major, kominiarkę i różdżkę. Ubrana na czarno, w grubą bluzę z kapturem gotowałam się na słońcu.

Zaszłam do niewielkiego sklepu spożywczego na skraju Puszczy. Przeszłam się zaskakująco pustymi alejkami tylko dlatego, że w sklepie była klimatyzacja. I tylko dlatego, że zaraz musiałabym ponownie wyjść na ten piekielny upał, kupiłam zwykłego śmietankowego Big Milka.

— Dwa pięćdziesiąt — powiedział kasjer o zmęczonej twarzy.

Położyłam na ladzie kilka monet. Zabrałam zakupy i wyszłam.

Czułam się wyjątkowo pusto, moje postępowanie tego dnia było bezcelowe. Może byłam zaniepokojona, a może zwyczajnie zmęczona tym piekielnym upałem. Siedziałam na ławce pod sklepem na skraju Puszczy. Lód, który trzymałam pochylony w dół między swoimi nogami kapał leniwie na ziemię, a ja ze spuszczoną w dół głową ospale na niego patrzyłam.

— Mamo, mamo! Wygrałam kolejnego! — na oko pięcioletnia dziewczynka z radością pokazała mamie patyczek po lodzie.

— Super córeczko! Pójdźmy wymienić.

Większa część mojego big milka odłamała się i upadła na ziemię. Oblizałam patyczek i zerknęłam na napis na nim.

Spróbuj jeszcze raz! POWODZENIA!

*****

O godzinie piętnastej udałam się pod szkołę. Bez większego powodu, nie wiem, co skierowało mnie w tym kierunku. Budynek stał w ruinie. Ktoś siedział na huśtawce na ocalałym placu zabaw.

Była to białowłosa dziewczyna w czarnej sukience. Huśtała się monotonnie zupełnie jakby (podobnie jak ja) nie miała nic ciekawszego do zajęcia. Poznałam ją. To Klara, dziewczyna którą często widywałam u boku Karola. Kiedy mnie zauważyła, Klara uśmiechnęła się.

— O! — wykrzyknęła. — Ktoś tak samo samotny jak ja!

— Nie jestem samotna — odpowiedziałam.

Klara zeskoczyła z huśtawki i dziwnie rozradowana podbiegła w moją stronę.

— Czy bycie samą nie czyni cię samotną? — spytała.

— To dwie różne rzeczy — odpowiedziałam. — Jestem sama z wyboru. Nigdy nie potrzebowałam innych ludzi. To kłopotliwe.

Dziewczyna zaśmiała się.

— Zazdroszczę — wyszeptała, po czym udała się w stronę ruin.

*****

O piętnastej dwadzieścia byłam pod domem Weroniki. Dzwoniłam, jednak nikt nie otworzył. Szkoda. Naprawdę chciałam z nią wtedy porozmawiać.

*****

Nie wiem, dlaczego o godzinie szesnastej znalazłam się w miejskiej bibliotece. Wzięłam z półki cztery senniki. Odnalazłam hasło ,,cytryna". Definicje w sennikach nie różniły się od tych z internetu.

Pierwszy mówił ,,problemy z władzami".

Drugi ,,rozczarowanie i gorycz".

Trzeci ,,smutne wieści".

Czwarty ,,zaliczysz upadek".

Otworzyłam na haśle ,,kruk".

Pierwszy — ,,czeka cię niebezpieczeństwo".
Drugi — ,,nadejdzie klęska żywiołowa".
Trzeci — ,,złe wieści".
Czwarty — ,,śmierć".

Kroniki Lost Waterfalls: W Połowie PustaWhere stories live. Discover now