Rozdział 19

298 13 0
                                    

- Co? - zapytałam.

- Jedyna co pamiętam to że byłem na bankiecie. No i ktoś podał mi ponczu, nie pamiętam kto. Wypiłem pół kielicha i zaczęła mnie boleć głową. Wtedy zauważyłem że na spodzie jest nie rozmieszany proszek. Pamiętam tylko jeszcze że wyszedlem i do szofera powiedziałem żeby jechał do domu.

Stalam jak zahipnotyzowana. Ktoś próbuję zniszczyć moją rodzinę. A ja nic nie mogę zrobić. Zamknęłam oczy i odwróciłam się przodem do ściany. Czułam łzy pod powiekami, ale nie miałam zamiaru przy kimś się popłakać.

Wyszłam z celi nie słuchając słów rodziców i Kima który pilnuje cel. Minęłam ich i poszłam do najbliższej łazienki. Zamknęłam drzwi na klucz i osunęłam się po drzwiach na ziemię.

Zaczęłam płakać. Wylałam wszystkie swoje zmartwienia w czystych i niewinnych łzach. Nie pomogło. Z każdą chwilą chciałam płakać coraz bardziej. Słyszałam wołanie i stukanie w drzwi. Osunęłam się na przeciwległą ścianę i płakałam dalej.

Póki nie zobaczyłam Alyi i Tikki za Nino i Plagiem którzy wyważyli drzwi. Dziewczyny od razu do mnie podbiegły i kazały się rozejść. Przytuliły mnie i nie pytając o nic po prostu były. Plag i Nino przyglądali się całej akcji.

Kiedy się trochę uspokoiłam osunęłam się od dziewczyn i wytarłam ostatnie łzy. Dziewczyny pomogły mi wstać bym mogła zmyć rozmazany makijaż. Gdy byłam już praktycznie gotowa wyjść Plag zagadał.

- Czyżbyś płakała w łazience dlatego że ci się okres spóźnia? - Tikki szturchnęła go w ramię a ja cicho się zaśmiałam.

- Co? Ja płakałam? Ja tylko podlewałam rzęsy... Co Ty opowiadasz. Czyżbyś się naćpał? - zapytałam żartując a on podłapał i idąc w stronę naszych aut śmialiśmy się.

- Tak, każdego po trochu. Zajebiście. Musisz spróbować.

- Załatw to się razem najebiemy.

Już wsiadałam za kierownicę ale Nino złapał mnie za rękę w ostatnim momencie.

- Nie poprowadzisz. Ja i Plag pojedziemy z tobą. Felix se jakoś dojedzie.

Przewróciłam oczami i usiadłam z tyłu kładąc nogi na siedzenia obok. Byłam wykończona tym wszystkim. Przynajmniej fizycznie byłam w coraz lepszym stanie. Już potrafiłam przyłożyć i sama chodziłam. Siły także mi wracały.

Za kilka dni kiedy już będę pewna że dam radę zajmę się rudą sarną i śmieciem. Mam w planie trochę ich pobić a potem zwyczajnie zabić i podrzucić gdzieś w jakąś uliczkę jak to zawsze robimy.

Wtedy ktoś znajduje ciała i można je pochować. Rodziny osób którymi się zajmujemy nie zasłużyły by wiecznie mieć nadzieję na powrót tych osób. Lepiej kiedy sami osobiście urządza im pogrzeb i już zawsze wiedzą że to koniec.

Teraz jednak wychodziłam z auta kierując się do domu. Zaprosiłam dziewczyny i chłopaków na kawę, a sama wypiłam tylko łyka wody. Jakoś miałam problem z przełknięciem jej więc sobie odpuściłam.

Przyjaciele zawzięcie rozmawiali i śmiali się, kiedy ja się za myślałam i zbierało mi się na płacz.

Kiedy przyszedł wieczór dziewczyny oznajmiły że zostaną na noc. Chłopaki pojechali. Przyjaciółki wygnały Felixa pod pretekstem że mamy damski wieczór. Czyli robienie menikiur i penikiur ( nie wiem jak się pisze - dop. autorka) i obgadywanko.

Kiedy już było późno oczywiście otworzyłyśmy wino i wypiłyśmy całe na raz. Oczywiście wypiłam najwięcej by zatopić smutki. Wszystkie we trzy zasnęłyśmy na środku salonu pod dywanem.

Przyjmiesz mnie do mafii, Marinette? /miraculumWhere stories live. Discover now