Rozdział 25

267 15 0
                                    

Bałem się że ten koń zrobi coś mojej Mari. Ale widać było że ma ten dar.

- Już spokojnie. Popatrz. On na razie tylko podchodzi. - mówiła spokojnie, bo widziała że koń się denerwuje. - Jeżeli nie przestaniesz się stresować zrobi mi krzywde.

I jak ja mam się przestać stresować po takim zdaniu?!

- Staram się.

- Okej. - powiedziała łapiąc moja rękę i przyciągając do siebie. Koń zaczął szarżować a ja zasłoniłem ją własnym ciałem. Koń prawie mnie kopnął ale pokazałem bok Mari. - Ciii... Zobacz, on chciał mnie tylko ochronić... Spokojnie.

Kiedy koń się uspokoił wypuściłem ją z uścisku. Położyła rękę na koniu, a potem wzięła moją. Kiedy moją wielką dłoń do swojej koń stanął dęba.

- Już... Spokojnie... Ciiii zobacz... On nie chce Ci niczego zrobić...

Mówiła tak spokojnie że nawet nie wiedziałem kiedy przestałem się stresować. Podeszła bliżej konia i położyła swoje czoło na łeb konia zsuwając rękę na chrapy (nos).

Zamknęła oczy a po chwili koń zrobił to samo. Dziewczyny patrzyły na to jakby już to widziały ale ja i chłopacy stanęliśmy jak słupy soli.

- Spokojnie... A teraz - powiedziała odsuwając się od konia i biorąc moją rękę. - nie bój się.

Położyłem rękę na jego łbie a Mari wyciągnęła swoją spod mojej. Chwilę pogłaskałem konia ale zaraz potem koń zabrał łeb. Mari się uśmiechnęła.

~~~

Mój ulubiony moment. Jazda na koniu. Nie... Jazda na dzikim koniu. Uwielbiam to robić.

- Wszyscy umieją jeździć konno? - zapytałam.

Wszyscy odpowiedzieli że tak.

- Dobra Alya. Tą co zawsze... Jak ona miała? - zapytałam miejąc na myśli konia.

- Lukrecja. Oczywiście.

Lukrecja to klacz która jest kasztanowa jak jej włosy, ale ma białą grzywę i ogon. Alya zazwyczaj na niej jeździ.

(przypomniała mi się bajka która oglądałam w dzieciństwie "ranczo Leny" więc stwierdziłam że większość koni będzie wzięta z tej bajki - dop. autorka)

Podeszłam do klaczy, która już na wstępie była przyjaźnie nastawiona. Polubiła Alye od samego początku i niedługo było trzeba przyzwyczajać ją do jazdy. Podobnie z Juzefiną tylko Lukrecja jest bardziej leniwa i uparta.

Tikki w tym czasie przyniosła szczotki itp. Alya trochę po czyściła swojego konia, a ja wzięłam się za Tikki.

- Nawet nie pytaj. Wiesz że Juzefina. - powiedziała kiedy na nią spojrzałam.

Juzefina to biała klacz która też była przyjaźnie nastawiona. Ciągle miała białą gumkę w grzywie którą kiedyś Tikki jej zaczepiła by grzywa jej aż tak bardzo nie przeszkadzała.

- Dobra Plag. Wybieraj... - powiedziałam kiedy brunet do mnie podszedł. Rozejrzał się i zawiesił oko ma jednym siwym koniu.

Sierść miał ciemnoszarą. Chrapy miał jasno szare co wyglądało słodko. Podeszłam do niego a on nie robił sprzeciwu. Za mną podszedł Plag.

- Jak go nazwiesz? - zapytałam a on się na chwilę zawiesił.

- Ananas. - odpowiedział po chwili, a ja parsknęłam śmiechem

- Okej, tam są wszystkie szczorki itp tylko ostrożnie.

- Nino. Wybierz sobie wierzchowca. - powiedziałam.

Przyjmiesz mnie do mafii, Marinette? /miraculumUnde poveștirile trăiesc. Descoperă acum