Zasnęliśmy nad ranem. Obudził nas dzwonek do drzwi. Uwolniłam się z objęć blondyna który spał jak zabity.
- Adrien leniu wstań...
W końcu zrezygnowałam i poszłam się ubrać. Dzwonek dzwonił cały czas ale nie poszłam otworzyć. Nie wiedziałam kto idzie a nie chce spotkać tu na przykład jego mamę.
W końcu zaczął dzwonić jego telefon. Nie patrząc kto to odebrał. Stąd słyszałam jak Plag się wydziera.
- Śpiąca królewno, czekam przed twoim domem już od 30 minut. Łaskawie zbierz swój tyłeczek i mi otwórz tylko nie zapomnij się ubrać. Nie jak wtedy przywitałeś mnie goło i wesoło...
Bezgłośnie zaczęłam się śmiać a blondyn zalał się czerwienią. Rzuciłam mu ubranie i poszłam otworzyć.
- Ło, ty żyjesz! - stwierdził Plag. - Tikki nie ma, pojechała do rodziców.
- Nie chciałbyś poznać teściowej? - zapytałam patrząc wymownie.
- Już poznałem i chyba nie do końca mnie lubi.
- Ona nikogo nie lubi. Chodź.
Zamknęłam drzwi za brunetem i poszłam do kuchni. Adrien zaspany bez koszulki szperał w lodówce.
- Jak zrobić coś z niczego? - zapytał zamykając lodówkę.
Poszperałam w szafkach i w lodówce. Po chwili zaczęłam trzeć w maszynce elektrycznej ziemniaki i zrobiłam placki ziemniaczane.
- Skąd ty żeś to wytrzasnęła? - zapytał Adrien kiedy postawiłam wielki talerz placków i trzy talerzyki.
- Takiego zaklęcia nie moge wam zdradzić. - powiedziałam tajemniczo.
Poszłam jeszcze po jogurt naturalny, cukier i dżem. Nie wiem z czym oni lubią jeść więc wzięłam jak najwięcej.
- Okej. - powiedziałam zasiadając do stołu. - A teraz opowiedzcie mi jak to było że goły Adrien otworzył ci drzwi drzwi.
Słuchałam i śmiałam się z tej jakże ciekawej historii. Nie mogłam ze śmiechu. Kilka razy się zakrztusiłam. Plag zaczął opowiadać mi największe przypały Adriena, a ja prawie płakałam ze śmiechu.
Potem zostawiłam chłopaków samych i poszłam oddzwonić mamie.
- Halo? - powiedziała smutna.
- Hej mamuś, dzwoniłaś.
- Tak, Mari zdarzyło się coś strasznego... Musisz przyjechać.
- Ktoś umarł? - zapytałam przechodząc 30 zawał w ciągu tej rozmowy.
- Tak... Przyjedź zobaczyć miejsce zdarzenia...
Rozłączyła się a ja miałam w głowie najstraszniejsze rzeczy. Ze łzami w oczach zbiegłam na dół. Bluza Adriena i za duże dresy nie ułatwiły mi tego.
- Mariś? Co jest?
- Zadzwonię po taksówkę, nie przeszkadzajcie sobie. Dam wam... - powiedziałam załamującym się głosem. Nie dokończyłam bo Plag mi przerwał wstając.
- Pojebało cie? Zawiozę cie.
- Mariś, powiedz co się stało. - powiedział blondyn podchodząc do mnie.
- Możecie jechać ze mną? Proszę...
- Oczywiście skarbie. Chodź. - powiedział idąc ze mną do drzwi.
Pojechaliśmy do centrum, a ja się w miarę ogarnęłam wysłałam po esemesie dziewczyną żeby przyjechały i wzięły mi ciuchy.
Jeszcze orzed wejściem je spotkałam. Najpierw poszłam z nimi do łazienki się przebrać a potem poszłam do Milene. Ona zawsze wie kto gdzie jest.
![](https://img.wattpad.com/cover/277901837-288-k574055.jpg)
YOU ARE READING
Przyjmiesz mnie do mafii, Marinette? /miraculum
FanfictionMarinette, kiedyś słodka nastolatka. Teraz szefowa największej mafii we Francji. Adrien od dziecka sławny model. W końcu postanawia podążyć śladami ojca i zamierza zawalczyć o miejsce w mafii Marinette. Nie znają się. Nie chcą się pokochać. Ale czy...